Krystyna Janda odsłoniła kulisy swojego życia. "Jestem osobą ciężko pracującą"

1 dzień temu 6
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Krystyna Janda to niewątpliwa ikona polskiego kina. Aktorka, choć ze sceną związana jest od ponad 50-ciu lat, wciąż nie traci zapału do pracy. W ostatnim wywiadzie przyznała, że w ogóle nie czuje się gwiazdą, ponieważ ma na głowie ważniejsze sprawy niż pławienie się w blasku fleszy.

Urodzona w 1952 roku Krystyna Janda pierwszą poważną rolę dostała w filmie "Człowiek z marmuru" Andrzeja Wajdy. Produkcja ta otworzyła jej drogę do wielkiej kariery. Przez lata występowała nie tylko w polskich, ale także zagranicznych produkcjach. Szerokim echem odbił się jej udział w nagrodzonym Oscarem filmie "Mefisto".

Obecnie Krystyna Janda grywa już nieco mniej. Całe dnie zaprząta jej bowiem zarządzanie fundacją oraz dwoma teatrami. Jak się okazuje, są to zajęcia na co najmniej dwa pełne etaty.

Krystyna Janda udzieliła wywiadu w podcaście Anny Puśleckiej "Gdy nikt nie patrzy", którego fragmenty opublikował portal "Plejada". Aktorka opowiedziała z nim wiele ciekawostek na temat swojego życia zawodowego. Obecnie Janda coraz rzadziej udziela się w produkcjach filmowych. Skupia się przede wszystkim na prowadzeniu działalności teatrów "Polonia" oraz "Och-Teatr".

"Od 20 lat jestem szefową dużej fundacji. Prowadzę wielkie przedsiębiorstwo, rozpędzone jak lokomotywa. I na pewno nie jestem gwiazdą, ponieważ muszę służyć 400 aktorom, którzy grają w naszych teatrach. Muszę służyć fundacji sobą" - przyznała szczerze.

Krystyna Janda nie lubi, gdy ktoś określa ją gwiazdą. Według aktorki jest to termin, który zupełnie nie oddaje tego, czym zajmuje się ona na co dzień. Jako dyrektorka teatrów oraz właścicielka fundacji Janda ma na swojej głowie wiele zadań, które wymagają od niej poświęcenia. Krystyna uważa, że pracuje ciężko na to, by prowadzone przez nią projekty nie schodziły z pewnego poziomu.

"Gwiazda kojarzy się z kimś, kto nie ma trosk, kąpie się w kozim mleku i marzy, a ja jestem osobą ciężko pracującą. Od rana do nocy, a często w nocy. Prowadzę teatr bez sekretariatu i bez działu literackiego. Wszystko czytam ja, a działy literackie w teatrach mają po trzy, cztery osoby. Wszystko przechodzi przez moje ręce, bo tak jest szybciej, lepiej. Czytam cztery pierwsze sceny i wiem na pewno, że nie będziemy tego robić, to mnie nie interesuje" - przyznała.

W życiu Krystyny Jandy nie ma zbyt dużo miejsca na korzystanie z uroków popularności. Aktorka jest tak zapracowana, że nawet nie myśli o tym, by miała poświęcić uwagę czemuś innemu niż teatrowi. Wie bowiem, że zbyt dużo ważnych decyzji do niej należy.

"Nie ma mowy o tym, żebym wracała do czegokolwiek. Żebym wychodziła, była gwiazdą, a potem wracała, bo ja nie mam do czego wracać. Wracam do tego, że w nocy muszę przeczytać kolejną sztukę, bo ktoś się denerwuje, że trzymam za długo tekst, że bombarduje mnie siedem razy w tygodniu telefonami i wiem, że lepiej to przeczytać niż nie czytać. To jest takie życie, a nie [życie] gwiazdy" - podsumowała swoje zabiegane życie.

Zobacz materiał promocyjny partnera:

Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.

Zobacz też:

Grażyna Wolszczak prowadzi własny teatr. Wprost mówi o dokładaniu do interesu

Potwierdziły się doniesienia ws. Barbary Kurdej-Szatan. "Trochę rozpaczam"

Wieści ws. Komarnickiej to nie były plotki. Potwierdziła szczęśliwe doniesienia

Przeczytaj źródło