Kuriozalna sytuacja na Podkarpaciu. Przez plotkę 150 ton ziemniaków zniknęło w jeden dzień

3 tygodni temu 23

Wszystko zaczęło się 11 października od plotki, która zaczęła krążyć wśród mieszkańców wsi Dąbrowica w województwie podkarpackim. Wedle przekazywanych informacji, na polu jednego z rolników rozrzucono ziemniaki, które rzekomo można było zebrać zupełnie za darmo, bez uiszczania jakichkolwiek opłat.

Plotka ta dość szybko rozeszła się poza lokalną społeczność, zyskując przy tym niemal ogólnopolski zasięg. Wobec tego wiele osób nie mogło odpuścić takiej "okazji" i przyjechało do podkarpackiej wsi, aby zebrać nieco bulw dla siebie. W sieci pojawiały się także nagrania, jak dziesiątki osób faktycznie brały dla siebie płody rolne i pakowali je do samochodów, traktorów czy przyczep. Powstawały nawet artykuły, które powielały informację o owej "okazji" wskazując nawet na klęskę urodzaju.

Sołtys Dąbrowicy Tadeusz Łapka w rozmowie z Polsat News przyznał, że sam udał się we wskazywane miejsce. Przyznał jednak, że ludzi było na tyle dużo, że zdołał jedynie zrobić zdjęcia całego zajścia i odjechać. Można więc powiedzieć, że akcja się udała i wielu zainteresowanych, zamiast kupować ziemniaki, zebrało je sobie zupełnie za darmo. Niestety, ale finał tej sprawy nie jest tak kolorowy.

Żadnego rozdawnictwa nie było. 150 ton ziemniaków zostało skradzione

Teraz dochodzimy do sedna całej sprawy, bo nikt żadnych ziemniaków nie rozdawał, a na pewno nie zrobił tego ich właściciel. Wszystkie bulwy należały do pana Piotra Gryty, który jest współwłaścicielem pola oraz lokalnej gorzelni. Mężczyzna podkreśla, że przez rozpuszczenie fałszywej plotki na temat rozdawanych za darmo ziemniaków jest teraz stratny na około 60 tysięcy złotych.

- Ktoś ukradł mi te ziemniaki. Osoby postronne zaczęły je zabierać. Proszę o ich zwrot lub inne, dobrowolne rozwiązanie sprawy - apeluje Piotr Gryta w rozmowie z portalem nowiny24.pl. Można jednak teraz zapytać, gdzie przez cały ten czas był rolnik i dlaczego w dniu tego "wielkiego zbieractwa", czyli 11 października nie pilnował plonów?

Tłumaczy on, że akurat w tamten dzień był na uroczystościach rodzinnych i nie był w stanie być w zasięgu telefonu. O całej sprawie dowiedział się dopiero w niedzielę, kiedy wrócił do domu. Zorientował się wówczas, że wiele osób pisało do niego, że jego ziemniaki niemal w całości zostały wywiezione z pola.

- Byłem w szoku. Mam 68 lat i nigdy w życiu nie spotkało mnie coś takiego. To koszmar jak z filmu Barei. Mam nadzieję, że ci, którzy tam byli, zgłoszą się do mnie, wyjaśnią sytuację i sprawę załatwimy polubownie. Jeśli nie, to sprawa może trafić do prokuratury. - tłumaczy rolnik, któremu wywieziono z pola 150 ton ziemniaków.

Okradziony rolnik "nie chce robić awantury", ale nie wyklucza, że będzie do tego zmuszony

Mimo całej tej sytuacji pan Piotr jasno podkreśla, że nie zgłosił jeszcze sprawy na policję, bo nie chce "robić awantury". Zamiast tego woli dać wszystkim "łowcom darmowych ziemniaków" okazję do tego, aby po prostu oddali skradzione płody lub w inny sposób zrekompensowali straty.

- Nie chcę robić awantury. W Polsce i tak mamy ich za dużo. Chciałbym to załatwić spokojnie, bez krzywdy dla nikogo. - wyjaśnia rolnik. Taka postawa może być zdumiewająca, zwłaszcza że stoi on w obliczu strat sięgających dziesiątek tysięcy złotych. Zaznacza on jednak, że jeśli jego apel nie przyniesie oczekiwanych skutków, to wówczas będzie zmuszony zgłosić sprawę do organów ścigania.

Na moment tworzenia tego tekstu pierwsi "amatorzy cudzych ziemniaków" zgłosili się do Pana Piotra, oferując zwrot skradzionych bulw lub inną formę rekompensaty, a także wytłumaczenie całego kuriozum. Jedna z takich osób wprost przyznała, że "dostała zaćmienia", widząc taki tłum ludzi. Zdarzały się jednak sytuację, że ziemniaki odbierali rolnicy z okolicy i co poniektórzy mieli zgarnąć z pola nawet kilkadziesiąt ton.

Niestety, ale niektórzy nie poczuwają się do winy; pan Piotr stwierdza, że zdarzyli się już tacy, którzy poproszeni o zwrot skradzionych towarów twierdzą, że oni już je rozdysponowali. Wobec tego nie zamierzają w żaden sposób ich zwracać ani tym bardziej rekompensować strat.

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Przeczytaj źródło