Lekarze masowo odchodzą ze szpitala we Wrocławiu. To efekt połączenia dwóch klinik

1 tydzień temu 11

Pięć lub sześć operacji na dobę

W ostatnim czasie z USK przy ul. Borowskiej odeszło sześciu lekarzy — czterech chirurgów i dwóch rezydentów. Jak podkreślają, decyzja była podyktowana narastającą presją i przeciążeniem obowiązkami. Największe trudności pojawiały się podczas 24-godzinnych dyżurów, kiedy trzech lekarzy musiało jednocześnie operować pilne przypadki, zajmować się powikłaniami pooperacyjnymi oraz konsultować pacjentów z innych oddziałów.

Lekarze zwracają uwagę, że połączenie dwóch klinik chirurgicznych w jedno Uniwersyteckie Centrum Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej znacząco zwiększyło zakres ich obowiązków. Wcześniej dyżury były dzielone między dwa oddziały, co pozwalało na chwilę wytchnienia. Po reorganizacji liczba pacjentów wzrosła do 80 na oddziale, a liczba lekarzy dyżurujących pozostała niewystarczająca. W efekcie, jak relacjonują, często musieli wykonywać nawet pięć lub sześć operacji w ciągu jednej doby, a jednocześnie opiekować się pacjentami w ciężkim stanie.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Dlaczego lekarze odchodzą z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu?

Ilu lekarzy odeszło z USK?

Jakie są trudności, z jakimi borykają się lekarze po fuzji klinik?

Gdzie lekarze, którzy odeszli z USK, znaleźli nowe zatrudnienie?

Połączenie Kliniki Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej z Kliniką Chirurgii Ogólnej Małoinwazyjnej i Endokrynologicznej było elementem szerszej restrukturyzacji szpitala. Nową jednostką kieruje prof. dr hab. Wojciech Kielan, dotychczasowy szef jednej z klinik. Lekarze, którzy zdecydowali się odejść, pracowali w drugiej z połączonych placówek. Wcześniej obie kliniki rywalizowały, teraz miały współpracować w ramach jednej struktury.

Według relacji lekarzy, połączenie klinik przyniosło nie tylko wzrost liczby pacjentów, ale także zmiany w organizacji pracy. Wcześniej dyżury były dzielone tygodniowo między dwa oddziały, co pozwalało na rotację i odpoczynek. Po fuzji, przy większej liczbie pacjentów, trzech lekarzy musiało radzić sobie z ogromem obowiązków, co prowadziło do przemęczenia i ryzyka popełnienia błędów.

Po fuzji czują się zdegradowani

Lekarze podkreślają, że połączenie klinik wpłynęło również na ich możliwości rozwoju zawodowego. Część z nich została odsunięta od bardziej zaawansowanych zabiegów i szkoleń, które przejęli lekarze z dawnej kliniki kierowanej przez obecnego szefa centrum. Jak relacjonują, po fuzji wykonywali głównie proste operacje, takie jak przepukliny czy wyrostki, a dostęp do szkoleń z nowoczesnych technik chirurgicznych był ograniczony.

Wielu z nich poczuło się zdegradowanych i pozbawionych szans na dalszy rozwój. Jeden z lekarzy wskazuje, że połączenie klinik zamknęło im możliwość uczestnictwa w ciekawszych kursach, a liczba wykonywanych przez nich zabiegów znacząco spadła. W efekcie zdecydowali się odejść, szukając lepszych warunków pracy i możliwości rozwoju w innych placówkach.

Medycy zmienili miejsce pracy

Lekarze, którzy opuścili USK, znaleźli zatrudnienie w Szpitalu MSWiA przy ul. Ołbińskiej we Wrocławiu. Tam, jak podkreślają, mają większą swobodę w wyborze zabiegów i pracują w mniejszym, bardziej zgranym zespole. Nowy oddział już rozpoczął zapisy pacjentów na operacje, a lekarze liczą na lepsze warunki pracy i mniejsze obciążenie.

Władze Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nie wyrażają zaniepokojenia odejściem lekarzy. Prof. dr hab. Wojciech Kielan, szef centrum chirurgicznego, przekazał "Wyborczej", że traktuje to jako dowód wysokiej jakości pracy i prestiżu szpitala, ponieważ specjaliści po zdobyciu doświadczenia często obejmują kierownicze stanowiska w innych placówkach. Dodał również, że konsolidacja klinik była konieczna, by zapewnić pacjentom nowoczesną i efektywną opiekę.

Według prof. Kielana, przeciążenie lekarzy wynika głównie z nierównomiernego rozłożenia dyżurów między oddziałami chirurgicznymi we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku. Zwrócił uwagę, że Szpitalny Oddział Ratunkowy USK przyjmuje największą liczbę pacjentów w regionie, często przewyższającą sumę pozostałych wrocławskich SOR-ów. Wyraził nadzieję, że planowane zmiany systemowe pozwolą na bardziej równomierne rozłożenie obowiązków i odciążenie personelu.

To nie jedyny taki przypadek w regionie

Odejście lekarzy z USK nie jest odosobnionym przypadkiem. Podobne sytuacje miały miejsce po połączeniu innych klinik w regionie. Fuzja klinik ortopedycznych również zakończyła się rezygnacją części personelu, a połączenie klinik internistycznych doprowadziło do utraty znacznej części zespołu nefrologów.

Szpital MSWiA, do którego przenieśli się lekarze z Borowskiej, przez półtora roku poszukiwał nowych chirurgów po odejściu całego zespołu. Oddział był w tym czasie zamknięty, ale od 1 listopada znów przyjmuje pacjentów dzięki nowym pracownikom.

MedonetPRO OnetPremium

MedonetPRO OnetPremiumMedonet

USK obecnie prowadzi rekrutację na stanowiska chirurgów. Jak podkreślają byli pracownicy, wcześniej lekarze sami chętnie zostawali w szpitalu po zakończeniu rezydentury, teraz jednak coraz częściej decydują się na odejście z powodu trudnych warunków pracy i nadmiernego obciążenia.

Szef centrum chirurgicznego zapewnia, że mimo zmian kadrowych szpital dysponuje rozbudowanym zespołem specjalistów, co gwarantuje pacjentom ciągłość i kompleksowość leczenia.

Przeczytaj źródło