Lekkoatleci zaczęli uniwersjadę. Już na początek emocje z udziałem Polaków!

19 godziny temu 9
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

- Jestem zadowolona, pobiegłam na swoim poziomie. Po raz pierwszy brałam udział w imprezie międzynarodowej na tym dystansie na stadionie, ponieważ do tej pory biegałam na ulicy. Cieszę się i dziękuję za tę szansę, że mogłam tu być i pobiec w takim biegu. Deszczyk w ogóle mi nie przeszkadzał, bardzo się cieszyłam, gdy złapał nas na rozgrzewce, bo ja nie lubię upałów, a właśnie taką polską jesień. Uniwersjada bardzo mi się podoba, jest świetna organizacja i atmosfera. Wszystko na plus – mówiła Koralewska po biegu, który zakończył pierwszy dzień zmagań na lekkoatletycznym stadionie w Bochum.

ZOBACZ TAKŻE: Nikodem Dymiński złotym medalistą EYOF!

W eliminacjach biegu na 400 metrów kobiet żadnych problemów nie miały Aleksandra Formella i Kinga Gacka. Ta pierwsza była najlepsza w swojej serii, a z kolei Gacka dobiegła do mety jako druga. Obie pewnie dostały się do półfinału – Formella z drugim, a Gacka z siódmym czasem.

– Troszkę się zmęczyłam, ale nie jakoś bardzo, bo mogłam odpuścić końcówkę. Muszę przyznać, że te eliminacje są zawsze bardzo stresujące. Stadion i bieżnia są w porządku. Troszkę dzisiaj wiało, ale nie przeszkadzało to zbyt mocno – mówiła Formella, złota medalistka uniwersjady w Chengdu w sztafecie 4x400 metrów.

– Jestem zaskoczona, bo w biegu nie spodziewałam się, że aż tak się zmęczę. Może taki bieg na przepalenie jest potrzebny. Ostatnio byłam w mocnym treningu, więc taki pewnie jest ten start po tych paru tygodniach. Najważniejsze jednak, że jest kwalifikacja – podkreśliła Gacka.

Z jakimi celami i nadziejami przyjechała do Niemiec czołowa polska zawodniczka w biegu na 400 metrów?

– Naturalne jest zawsze myśleć o finale, ale gdy przeanalizowałam listy startowe to zobaczyłam, że mam piętnasty najlepszy wynik w sezonie, więc może nie być tak łatwo. Jeśli jednak zbliżę się do życiówki i poprawię najlepszy wynik w sezonie, a nie wejdę do finału to też będę zadowolona. Skupiam się na sobie, by we wtorek dobrze pobiec. Może poziom tych najlepszych zawodniczek nie będzie tak wysoki, ale będzie dość równy. Rywalizacja prawdopodobnie będzie mocna. Myślę, że poziom będzie wyższy, niż na poprzedniej uniwersjadzie – dodała Gacka.

Równie dobrze spisali się polscy czterystumetrowcy, którzy również w komplecie zameldowali się w półfinale nie patrząc na czasy – zarówno Marcin Karolewski, jak i Daniel Sołtysiak dobiegli do mety na drugich miejscach.

– Forma jest życiowa, ten bieg nie zmęczył mnie jakoś mocno. Byłem zdziwiony, jak wyszedłem na ostatnią prostą i zobaczyłem, że jestem pierwszy i to ze sporą przewagą. To jest tak naprawdę jeden z moich pierwszych indywidualnych startów, w którym mogę się liczyć. Półfinał już jest sukcesem, zobaczymy co będzie dalej. Ja zawsze drugiego dnia biegam trochę lepiej i we wtorek powalczę o rekord życiowy – mówił Karolewski.

Do półfinału bardzo pewnie awansowała też sprinterka Magdalena Stefanowicz, która wygrała swoją serię w biegu na 100 metrów.

– Mierzę tu wysoko, chcę awansować do finału i w nim powalczyć o medal. Biegłam spokojnie i bardzo cieszę się z awansu do półfinału – mówiła. O awans do biegu finałowego Stefanowicz powalczy we wtorek. Do półfinału rywalizacji mężczyzn na 100 metrów awansował Artur Łęczycki. Polak zajął trzecie miejsce w swojej serii, a pewny awans dawały pierwsze dwie lokaty. Łęczycki miał jednak na tyle dobry czas, że pobiegnie w półfinale.

Jako pierwsza z biało-czerwonej ekipy w lekkiej atletyce pokazała się kibicom Nikola Horowska, wielka gwiazda poprzedniej uniwersjady w Chengdu. Dwa lata temu studentka Akademii im. Jakuba z Paradyża wywalczyła złote medale w skoku w dal i w biegu na 200 metrów oraz srebro w sztafecie 4x100 metrów.

– Program startów w tym roku mam identyczny, mogę spokojnie skakać i biegać – cieszyła się Horowska.

Poniedziałkowe eliminacje skoku w dal nie wypadły jednak okazale – Polka spaliła dwa skoki, a w jednym osiągnęła odległość 6.11 m, co dało jej finalnie trzynaste miejsce, czyli pierwsze poza finałem. Sukcesu z Tokio więc nie powtórzy. Co ciekawe, zawodniczką, która wyprzedziła Horowską była Roksana Jędraszak, która osiągnęła taką samą odległość. Decydujący był drugi wynik, którego Horowska, z powodu nadepnięcia na belkę, nie miała.

Polaków zobaczymy za to w finale rzutu dyskiem mężczyzn i pchnięcia kulą kobiet. Kwalifikacje w poniedziałek wywalczyli kulomiotka Zuzanna Maślana i dyskobol Damian Rodziak.

Informacja prasowa

Przejdź na Polsatsport.pl

Przeczytaj źródło