Była 15. minuta, gdy Sebastian Szymański "strzałem" bezpośrednio z rzutu rożnego dał prowadzenie Polsce w wyjazdowym meczu z Litwą. Z upływem meczu mogliśmy tylko odetchnąć z ulgą, że ta bramka padła, albowiem biało-czerwoni długo mieli problemy, aby zdominować dużo słabszego rywala. Na szczęście w kluczowym momencie drugiej połowie prowadzenie biało-czerwonych podwyższył Robert Lewandowski, dzięki czemu końcówka spotkania była już spokojna i komfortowa. Ten gol kapitana reprezentacji Polski ustalił ostateczny wynik meczu.
screen TVP
- Podejdziemy wysoko, kiedy Litwini będą wyprowadzać piłkę. Mogą wtedy zagrać długie podanie. Jeżeli będą rozgrywać krótko, zaatakujemy. Tak grali wcześniej, na to jesteśmy gotowi - zapowiadał Jan Urban w rozmowie z TVP Sport kilkanaście minut przed pierwszym gwizdkiem w Kownie. Nikt nie wyobrażał sobie, że biało-czerwoni mogą nie pokonać Litwy, zwłaszcza że z trybun stadionu mogli liczyć na ogromne wsparcie kilkutysięcznej polskiej publiczności. W tym m.in. premier Donald Tusk.
Zobacz wideo Quebonafide zakończył karierę, a tu takie wieści. "Nie wiedzieli, jak się zachować"
Kibice liczyli, że dominacja na trybunach przeniesie się także na murawę, ale pierwsze minuty niespodziewanie należały do Litwy. Po stu sekundach gry pierwszy strzał oddali właśnie gospodarze. Dobrze znany z boisk Ekstraklasy Fiodor Cernych uderzył obok bramki Skorupskiego. Biało-czerwoni potrzebowali kilkunastu minut przejąć kontrolę nad wydarzeniami na boisku, ale gry już to zrobili, to zaczęło się dziać w polu karnym Svedkauskas.
"Szymański niczym Deyna". Gol i to tyle z pozytywów do przerwy
W 15. minucie reprezentacja Polski objęła prowadzenie po dość niecodziennym trafieniu. Sebastian Szymański wykonywał rzut rożny. Piłka dokręcała się do bramki i wpadła do niej bez kontaktu z żadnym innym zawodnikiem! Stało się tak w dużej mierze dzięki licznej grupie naszych zawodników, którzy uniemożliwili interwencje bramkarzowi gospodarzy. Bramka została zaliczona Szymańskiemu. Komentatorzy natychmiast przywołali Kazimierza Deynę, który dokonał tej samej sztuki strzelonego gola bezpośrednio z rzutu rożnego w 1977 roku w starciu z Portugalią.
Objęcie prowadzenia 1:0 dodało biało-czerwonym sporo pewności siebie. Szybko mogli ten wynik podwyższyć, ale Kamiński poślizgnął się, gdy wychodził na pozycję sam na sam z bramkarzem. Szarżować lewą stroną próbował Michał Skóraś, który zastępował kontuzjowanego Nikolę Zalewskiego, ale rzadko wychodził zwycięsko z tych pojedynków. Mieliśmy kontrolę, ale dość pozorną, bo zdecydowanie brakowało konkretów, strzałów ze strony naszych graczy.
Polacy nie wykorzystali dobrego drugiego kwadransa gry na zdobycie drugiej bramki i przed przerwą pojawiły się problemy. Litwini zepchnęli biegających za piłką biało-czerwonych na swoją połowę. Mnożyły się stałe fragmenty gry, po których na szczęście większego zagrożenia nie było. Na przerwę schodziliśmy z prowadzeniem 1:0, ale nadużyciem było stwierdzenie, że było ono zasłużone. Była to niezwykle wyrównana połowa, o czym świadczyły statystyki - równe posiadanie piłki, liczba strzałów (po 5), a nawet podań! Należy wymagać więcej od reprezentantów Polski. Zwłaszcza w starciu z dużo słabszym rywalem.
Lewandowski był tam, gdzie powinien
Z każdą minutą po przerwie Polacy zaczynali udowadniać, że są lepszą drużyną od rywali. Dużo lepiej radziliśmy sobie z pressingiem Litwinów, szybciej też odbieraliśmy im piłkę. W 57. minucie po jednym z takich odbiorów Kamiński ruszył w pole karne, oddał strzał, który został obroniony. Niefartownie z odbitą piłką minął się Lewandowski.
Kapitan reprezentacji Polski idealny "timing" miał za to w 64. minucie. Świetnie z lewej strony akcję rozegrali Skóraś z Szymańskim, a ten drugi dograł w pole karne na piąty metr. Tam idealnie wbiegał Lewandowski, który strzałem głową umieścił piłkę w siatce. Biało-czerwoni w końcu podwyższyli wynik na 2:0, co znacząco uspokoiło kibiców i wpłynęło na postawę obu drużyn. Litwini przestali wierzyć, że mogą zapunktować w tym meczu. Z kolei Polacy grali już dość komfortowo.
Polacy już na większym luzie zaczęli stwarzać kolejne sytuacje, aby zdobyć trzecią bramkę. Celnie i mocno uderzał Cash - prosto w bramkarza. Wiśniewski miał piłkę na głowie po centrze Szymańskiego, ale nie trafił czysto. Brakowało jakości w wykończeniu. W ostatnich minutach obie drużyny już głównie czekały na ostatni gwizdek. Ten w końcu nadszedł, wywołując radość w polskiej drużynie.
Polska po golach Szymańskiego oraz Lewandowskiego pokonała Litwę 2:0 i po sześciu meczach ma na swoim koncie 13 punktów, zajmując drugie miejsce w grupie G eliminacji do mistrzostw świata. Liderem z dorobkiem 16 punktów jest Holandia, która w niedzielę pokonała 4:0 Finlandię. Kolejny mecz reprezentacja Polski zagra 14 listopada u siebie właśnie z Holandią. Trzy dni później zmierzymy się z Maltą na koniec eliminacji.

4 tygodni temu
20



English (US) ·
Polish (PL) ·