Zdecydowana większość Polek i Polaków chce zakazu hodowli zwierząt na futra. Po głosowaniach w Sejmie i Senacie odpowiednia ustawa jest w rękach Karola Nawrockiego.
Fot. Dawid Chalimoniuk / Agencja Wyborcza.pl
Do końca listopada prezydent Karol Nawrocki ma czas na decyzję ws. ustawy zakazującej hodowli zwierząt na futra. Badania pokazują, że wprowadzenie takich zmian popiera zdecydowana większość Polek i Polaków. W ostatnich dniach pojawiły się kolejne apele do Nawrockiego, by podpisał ustawę.
Zobacz wideo Małgorzata Tracz o ustawie ws. zakazu hodowli zwierząt na futra
Próby zakazania hodowli m.in. lisów i norek na futra podejmowano już wielokrotnie i jeszcze nigdy działania nie były tak zaawansowane. Po pracach w specjalnej komisji sejmowej projekt ustawy został przyjęty przez Sejm i Senat. Zawiera kompromisowe rozwiązanie dotyczące okresu przejściowego, a także podejmuje kwestię odszkodowań dla hodowców i odpraw dla pracowników ferm.
Po ostatecznym głosowaniu w Sejmie 7 listopada projekt trafił na biurko Karola Nawrockiego. Prezydent ma 21 dni - a więc do końca listopada - aby podpisać ustawę lub ją zawetować.
- Poparcie dla zakazu hodowli zwierząt na futra łączy Polki i Polaków ponad wszelkimi podziałami politycznymi. Widzimy to nie tylko w kolejnych badaniach opinii, ale obserwowaliśmy to też w Sejmie i Senacie, w obu przypadkach ustawa została poparta przez ponad 70 proc. parlamentarzystów - komentuje Marta Korzeniak ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki.
Większość Polaków za zakazem
Zwolennicy zakazu obawiają się, że mimo sukcesu w parlamencie, ustawa może nie wejść w życie właśnie z powodu prezydenckiego weta. Nawrocki już w pierwszych stu dniach prezydentury zawetował liczne ustawy przyjęte przez większość rządzącą, w tym te z obszaru ochrony środowiska, jak ustawa wiatrakowa czy powołanie nowego parku narodowego nad Odrą. W jego środowisku politycznym i wśród doradców są otwarci przeciwnicy zakończenia hodowli na futra w Polsce. Z drugiej strony - ustawa ws. zakazu nie była inicjatywą samego rządu lecz grupy posłów koalicji rządzącej, a ustawę poparła też duża część prawicowej opozycji.
Stowarzyszenie Otwarte Klatki, które od lat zabiega o zakaz hodowli zwierząt na futra, zwraca uwagę, że skończenie z tego typu działalnością w Polsce ma szerokie poparcie społeczne.
Według sondażu przeprowadzonego przez CBOS 68,2 proc. badanych popiera taki zakaz, a tylko niespełna 18 proc. jest przeciwko. Niemal tyle samo respondentów - 65,8 proc. - stwierdziło, że prezydent Karol Nawrocki powinien podpisać przyjętą przez parlament ustawę. Otwarte Klatki zachęcają wszystkie osoby popierające zakaz do wyrażenia tego w liście do prezydenta - można zrobić to przez stronę istydoprezydenta.pl.
Także wśród badanych, którzy deklarowali się jako wyborcy Karola Nawrockiego, jest zdecydowanie więcej zwolenników (58,9 proc.) niż przeciwników (26,7 proc.) wprowadzenia zakazu. Zakaz popiera też 65,5 proc. mieszkańców wsi. W listopadzie apel do prezydenta o podpisanie ustawy podpisali mieszkańcy wsi Pogorzałki Wielkie w Wielkopolsce, obok której znajduje się największa ferma norek w Polsce.
8-letni okres przejściowy
Ustawa ws. zakazu hodowli zwierząt na futra zakłada, że od momentu wejścia jej w życie nie będzie można tworzyć nowych ferm. Istniejące będą miał okres przejściowy na zamknięcie działalności.
W pierwotnym projekcie posłanki KO Małgorzaty Tracz właściciele mieli otrzymać pięć lat na zamknięcie ferm. Niezależnie od niego swój projekt wnieśli też posłowie Konfederacji - ten zakładał jednak aż piętnastoletni okres przejściowy. Ostatecznie podczas prac specjalnej komisji sejmowej wypracowano kompromis - i wprowadzono do ustawy okres przejściowy obejmujący osiem lat.
Ponadto ustawa zakłada odprawy dla pracowników ferm oraz odszkodowania dla hodowców, wypłacane przez pięć lat na zasadzie degresywnej - im szybciej zamknięta zostanie hodowla, tym większe odszkodowanie. Jeśli będą czekać więcej niż pięć lat - nie otrzymają odszkodowania od państwa.
Sejm mógłby odrzucić weto
Weto prezydenta, pamiętając o dotychczasowych decyzjach, należy brać pod uwagę. Ale nawet jeśli Karol Nawrocki zadecyduje o zawetowaniu ustawy, nie oznacza to jeszcze, że nie ma szans na zakazanie hodowli zwierząt na futra. Weto prezydenta może odrzucić parlament, tyle że specjalną większością głosów - 3/5 ustawowej liczby posłów, czyli 276 głosami.
Koalicja rządząca nie ma takiej większości. Jednak za zakazem głosowało aż 339 posłów, ponieważ do partii rządzących przyłączyła się też ponad połowa posłów PiS, na czele z Jarosławem Kaczyńskim. Część środowiska Prawa i Sprawiedliwości już wcześniej próbowała wprowadzić taki zakaz (w ramach tak zwanej Piątki dla zwierząt). Wtedy większość się nie znalazła.
Prawicowa opozycja jest w tej sprawie podzielona. Część posłów PiS to zagorzali przeciwnicy hodowli na futra. - Od lat byłam zwolenniczką zakazu hodowli norek, która urąga warunkom chowu zwierząt. To nie jest polski przemysł rolny, tylko biznes, który przyszedł z zewnątrz. Przemysłowa hodowla norek nie leży w tradycji polskiego rolnictwa i proszę, żebyśmy nie nadużywali polskiego rolnictwa, mówiąc o tym. Polscy rolnicy inaczej traktują zwierzęta, niż ci biznesmeni traktują norki - mówiła podczas prac sejmowej komisji Joanna Lichocka z PiS.
Z drugiej strony grupa posłów PiS, w tym były minister Przemysław Czarnek, sprzeciwia się zakazowi i wręcz namawia prezydenta do weta. - Ponad połowa PiS-u w tej sprawie uległa ideologicznym argumentom stosowanym przez lewicę, która tę ustawę zgłosiła. I nie mam zamiaru w jakikolwiek sposób bronić moich kolegów - niech się bronią sami. Ja mówię, że to jest szkodliwe. To wynika z faktu stworzenia jakiejś kategorii praw zwierząt. Otóż zwierzęta nie mają praw, bo prawo to jest relacja zachodząca między osobami, a żadne zwierzę - nawet najwspanialsze - osobą nie jest. W związku z tym nie mają prawa zwierzęta - mówił Przemysław Czarnek na antenie Radia Wnet
Teoretycznie - gdyby chociaż część ze 100 posłów PiS, którzy głosowali za zakazem - zdecydowała się odrzucić weto prezydenta, to znalazłaby się do tego wystarczająca większość. Pytanie, czy politycy Prawa i Sprawiedliwości - w tym prezes Jarosław Kaczyński - chcieliby sprzeciwić się decyzji prezydenta ze swojego obozu politycznego.





English (US) ·
Polish (PL) ·