Lucjan Mostowiak wraca do "M jak miłość". Nieprawdopodobne, a jednak

3 dni temu 7

Niemożliwe stało się faktem! Postać, która pożegnała się z serialem na zawsze, nagle wraca na ekrany TVP2. Jak to możliwe, że ponownie zobaczymy Lucjana Mostowiaka?

"M jak Miłość" cały czas w sercach fanów

Niewiele jest programów, które tak mocno wrosły w polską codzienność jak "M jak miłość". Ta telenowela, emitowana przez Telewizję Polską od 2000 roku, dawno przestała być tylko serialem. Stała się niemal stałym elementem krajobrazu, opowieścią o rodzinie Mostowiaków i ich perypetiach, która nieprzerwanie gromadzi miliony widzów.

Siła tego fenomenu tkwi w prostocie: produkcja porusza tematy uniwersalne – miłość, rodzinne dramaty, trudne wybory – które są bliskie każdemu. Co więcej, plan "M jak miłość" przez lata działał jak prawdziwa kuźnia talentów. Właśnie tutaj swoje kariery budowali tacy aktorzy jak Małgorzata Kożuchowska, Anna Mucha, Katarzyna Cichopek czy bracia Mroczek. Dla wielu z nich był to przepustka do show-biznesu i trampolina do kolejnych projektów.

Mimo upływu lat i niemal dwóch tysięcy odcinków, "M jak miłość" wciąż trzyma się mocno. Wierność historiom o codziennym życiu, a nie efekciarskim sensacjom, sprawia, że serial potrafi angażować i wzruszać widzów przez całe pokolenia. To już nie tylko tło do obiadu, to kawałek polskiej kultury masowej, który zyskał status symbolu.

Lucjan Mostowiak wraca do "M jak miłość". Nieprawdopodobne, a jednak“M jak Miłość” fot. TVP

Wskrzeszenie z pliku: kiedy AI wkracza do Grabiny

W polskiej popkulturze jest kilka postaci, które, choć odeszły, pozostają symbolem ciepła i serialowej stabilności. Jednym z nich był, bez dwóch zdań, Lucjan Mostowiak, grany przez niezapomnianego Witolda Pyrkosza. Kiedy aktor zmarł w 2017 roku, symbolicznie umarł też jego bohater, pozostawiając wielomilionową widownię z poczuciem straty serialowego patriarchy. Minęło osiem lat i oto nadchodzi informacja, która brzmi jak scenariusz science fiction, a nie kolejny odcinek telenoweli: Lucjan Mostowiak wraca na ekran.

Nie jest to, jak można się domyślać, żaden cud. To cynizm technologiczny TVP – czy też, jak wolą twórcy, "niezwykły hołd" dla aktora. Z okazji 25-lecia M jak miłość, Telewizja Polska przygotowała specjalny odcinek zatytułowany 25 lat M jak miłość. Nasz srebrny jubileusz. W nim to właśnie sztuczna inteligencja miała przywrócić do życia Lucjana.

Akcja jubileuszowego odcinka rozegra się też nigdzie indziej jak w Grabinie - miejscu będącym od lat symbolem familijnych spotkań, ludzkiej życzliwości i miłości. Do rodzinnej miejscowości powróci Piotr Zduński, przywożąc ze sobą nie tylko bliskich, lecz także sekret, który skrywał przez ćwierć wieku. Nocne spotkanie w Grabinie okaże się wyjątkowe również dla Natalii i Adama, a ich relacja nabierze nowego znaczenia. - podała produkcja serialu w oficjalnym komunikacie.

Hołd czy kontrowersja?

Pomysł jest prosty i genialny w swojej sentymentalnej wymowie: Barbara Mostowiak (Teresa Lipowska) znajduje list napisany przez zmarłego męża, a widzowie – dzięki zaawansowanej technologii – słyszą głos Pyrkosza, wygenerowany komputerowo. Dodatkowo, w retrospekcjach, pojawili się odmłodzeni cyfrowo Lucjan i Basia. To musiało być wzruszające – odcinek specjalny, pełen wspomnień, archiwalnych zdjęć i powrotów dawnych bohaterów, idealny na taki jubileusz.

I rzeczywiście, po premierze, która odbyła się 6 października na TVP VOD, reakcje były dwojakie. Część widzów płakała ze wzruszenia, doceniając nostalgiczną podróż do początków serialu i sam fakt symbolicznego pożegnania z Luckiem. Dla nich była to wzruszająca pamiątka i gest w stronę aktora.

To niezwykły hołd dla aktora, którego postać na zawsze pozostanie sercem rodziny z Grabiny. Seniorka rodu Basia, porządkując rodzinne pamiątki, odnajdzie zagubiony list od Lucjana. Słowa bohatera, w którego przez lata wcielał się niezapomniany Witold Pyrkosz, wzruszą całą rodzinę, symbolicznie domykając pewien etap historii Mostowiaków - czytamy.

Jednak szybko pojawiły się też poważne głosy krytyki. Wielu internautów uważało, że głos Lucjana wygenerowany przez AI brzmiał sztucznie i obco, daleki od autentycznego głosu Pyrkosza. Padły ostre słowa o "ohydnym pomyśle" i braku szacunku dla pamięci zmarłego artysty. Czy etycznym jest "wskrzeszanie" zmarłego aktora, bez jego zgody, nawet w celach hołdowniczych? Granica między sentymentem a cyfrową nekromancją jest cienka, a M jak miłość właśnie ją przekroczyło.

Decyzja TVP, choć technicznie nowatorska i w porozumieniu z rodziną aktora (syn Pyrkosza wyraził zgodę na wykorzystanie AI, widząc w tym hołd), otwiera tym samym szeroką dyskusję o przyszłości aktorstwa. Jeśli dziś generujemy głos i odmładzamy wizerunki w telenoweli, gdzie leży granica dla teatrów, filmów i reklamy? Na razie fani dostali swoją dawkę wzruszeń i kontrowersji, a Lucjan Mostowiak, choć na chwilę, znów przemówił. Czas pokaże, czy była to jednorazowa, jubileuszowa niespodzianka, czy też nowa era w historii polskiej serialowej produkcji.

Widzieliście odcinek?

Lucjan Mostowiak wraca do "M jak miłość". Nieprawdopodobne, a jednakWitold Pyrkosz i Teresa Lipowska fot. TVP

Przeczytaj źródło