Makabryczne zabiegi w alpejskim uzdrowisku. Gotycki horror twórcy "The Ring" wywołuje ciarki

1 tydzień temu 9

Wizjonerski, mroczny i niepokojący — tak w skrócie można opisać „Lekarstwo na życie”, thriller psychologiczny w reżyserii Gore’a Verbinskiego, laureata Oscara i twórcy takich hitów jak „Piraci z Karaibów” czy „The Ring”. Film przenosi nas do świata, w którym granica między zdrowiem a szaleństwem staje się niebezpiecznie cienka. Młody, ambitny pracownik korporacji (Dane DeHaan) zostaje wysłany do ekskluzywnego ośrodka odnowy biologicznej w szwajcarskich Alpach, by sprowadzić swojego szefa z powrotem do pracy. Miejsce to z początku przypomina raj – ciche, czyste, perfekcyjnie uporządkowane. Jednak za jego idylliczną fasadą kryje się coś znacznie mroczniejszego... Na ekranie obok DeHaana pojawiają się Jason Isaacs (znany z roli Lucjusza Malfoya w „Harrym Potterze”) oraz Mia Goth („X”, „Pearl”). Wspólnie tworzą oniryczną, pełną symboli opowieść o obsesji, kontroli i ludzkiej potrzebie wiecznego zdrowia.

Fabuła filmu „Lekarstwo na życie” – co wydarzyło się w Alpach?

Lockhart, młody pracownik korporacji z Nowego Jorku, zostaje wysłany do szwajcarskich Alp, by odnaleźć zaginionego prezesa firmy – Pembroke’a. Mężczyzna zniknął w sanatorium i w liście oznajmił, że nie zamierza wracać, bo odkrył coś, co zmieniło jego życie. Lockhart przybywa do monumentalnej placówki medycznej, zlokalizowanej w górskim odludziu. Już od pierwszych chwil wyczuwa atmosferę tajemnicy. Zamiast szybkiego powrotu z szefem, Lockhart sam staje się pacjentem po wypadku samochodowym. Ze złamaną nogą i uwięziony w zamku, powoli zaczyna dostrzegać niepokojące elementy kuracji – dziwaczne rytuały wodne, izolację pacjentów i obsesję ordynatora na punkcie „lekarstwa na życie”.

Kto naprawdę rządzi sanatorium?

W główną rolę Lockharta wciela się Dane DeHaan. Jego postać zderza się z charyzmatycznym i pozornie opiekuńczym doktorem Volmerem, granym przez Jasona Isaacsa. To właśnie Volmer kieruje tajemniczym uzdrowiskiem i zdaje się kontrolować każdy ruch personelu i pacjentów. Zaginionego prezesa Pembroke’a gra Harry Groener, a jego obecność w sanatorium staje się katalizatorem wydarzeń.

Volmer jawi się jako postać niemal kultowa w oczach pacjentów – jego przekonanie o cudownej mocy leczenia przyciąga setki ludzi, ale pod fasadą dobrobytu i uśmiechu skrywa się coś znacznie mroczniejszego.

Woda, eksperymenty i przeszłość – makabryczne zabiegi w uzdrowisku

Sanatorium w szwajcarskich Alpach oferuje pacjentom zabiegi oparte na wodzie. Woda jest podstawą każdej kuracji: masaże wodne, kąpiele, inhalacje i obowiązkowe picie dużych ilości cieczy. Ale to tylko powierzchowne elementy.

Lockhart poznaje historię dawnego właściciela zamku – barona, który próbował uleczyć swoją chorą żonę. W imię czystości krwi związał się ze swoją siostrą, by spłodzić „doskonałego” potomka. Wieśniacy spalili baronową żywcem. Te makabryczne wydarzenia rzucają długi cień na obecne praktyki sanatorium.

W trakcie pobytu Lockhart odkrywa, że pacjenci są poddawani eksperymentom medycznym, a pozornie niewinne kuracje zamieniają się w tortury. Ciała ludzi podłączane do maszyn, przerażające procedury i niepokojące efekty uboczne – to wszystko staje się coraz bardziej oczywiste.

Wizualna perfekcja kontra fabularna zagadka

„Lekarstwo na życie” w reżyserii Gore’a Verbinskiego to prawdziwa uczta dla oka. Gotycka scenografia, stylizowane wnętrza i dopracowane kadry robią ogromne wrażenie. Każda scena mogłaby być obrazem zawieszonym w galerii. Film wzbogaca też muzyka autorstwa Benjamina Wallfischa – baśniowa i nastrojowa.

Jednak pod piękną powierzchnią kryje się fabuła, która nie każdemu przypadnie do gustu. Wielowątkowa narracja, zagubione tropy, przerysowane sceny i momenty absurdu potrafią zirytować.

Przeczytaj źródło