Mama opiekowała się nimi przez wiele lat. "W zasadzie mieliśmy system niewolniczy"

6 dni temu 17

– Mama starała się nigdy po sobie nie pokazywać tego, jak bardzo jest zmęczona, ale to się czuło – mówi Marzena. – Wciąż była nami zajęta, zabiegana. Ta złość, że tak wygląda jej życie, gdzieś musiała w niej być – opowiada Waldek. – Teraz mamy to szczęście, że są przy nas asystentki, ale jak długo będą? – zastanawia się Marzena.

Zostałam sama w pokoju, mama wyszła na chwilę do ogrodu. Miałam krzyknąć, gdybym czegoś potrzebowała. Nagle: ciemno przed oczami, głowa opada, zaczynam się dusić. Wcześniej też zdarzały mi się omdlenia, ale wtedy mama była blisko, układała mi głowę tak, żebym nie przygniotła sobie rurki od respiratora i nie odcięła tlenu. Tym razem myślałam: już po mnie – opowiada Marzena Różanowska.

Przeczytaj źródło