Marina szczerze o życiu w Barcelonie. Tego jej najbardziej brakuje

1 miesiąc temu 19

Marina ?uczenko-Szcz?sna od lat na sta?e nie mieszka w Polsce. Dzi? wraz z m?em i rodzin? stacjonuj? w Barcelonie. Jakie s? plusy i minusy tego miejsca? O tym piosenkarka opowiedzia?a w rozmowie z Plotkiem.

Marina szczerze o ?yciu w Barcelonie. Tego jej najbardziej brakuje Fot. KAPIF, Instagram/@marina_official

Marina Łuczenko-Szczęsna od lat związana jest z Wojciechem Szczęsnym, z którym doczekała się dwójki dzieci. Ze względu na fakt, że mąż wokalistki jest piłkarzem, rodzina często zmieniała miejsce zamieszkania. Dziś rezydują w Barcelonie - ma to swoje zalety, jak i wady, o których w rozmowie z reporterką Plotka opowiedziała wokalistka. Wspomniała również o Turynie, w którym spędziła siedem lat. 

Zobacz wideo Marina wymienia plusy i minusy Barcelony. W Turynie narzekała na jedno

Marina wprost o mieszkaniu w Barcelonie. Wyjawiła, czy zostaną tam na dłużej

Marina od lat nie mieszka w Polsce, lecz za granicą. - Ja już dawno nie mieszkałam tak na stałe w Polsce. Wyprowadziłam się w wieku 22 lat. Jestem tutaj dorywczo. Kocham Polskę. Uwielbiamy tutaj przylatywać. Spędzamy tu zawsze wakacje. Jest takie powiedzenie: "Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma" - podkreślała w rozmowie z Plotkiem. Obecnie Marina wraz z bliskimi mieszka w Barcelonie, co ma swoje wady i zalety. - Każde miasto ma plusy i minus. To, co mi się podoba w Barcelonie, to słońce. Na pewno to nam daje dużo powera. Mamy przyjaciół, którzy mieszkają blisko nas i którzy nas wsparli. Pomogli nam się bardzo szybko zaadaptować. Jednak mieszkaliśmy siedem lat w Turynie, a powiem szczerze, po siedmiu latach w Turynie nie czułam się tak dobrze, jak po roku w Barcelonie - przyznała gwiazda.

Okazuje się, że w Turynie problemem był brak znajomych. - Nie mieliśmy tam w ogóle żadnych znajomych. Ja nie jestem super towarzyska, byłam skupiona na rodzinie i takie loty do Polski, żeby się realizować, pracować. Tu, w Barcelonie, ta rutyna Liama jest inna - musi codziennie chodzić do szkoły. Wcześniej był młodszy i mogłam go sobie zabierać. (...) Nikt tego nie pilnował. Jak jest szkoła, są zasady. Muszę się trzymać jego grafiku. Nie mogę sobie tak dziecka zabierać. Jestem tam na co dzień. Jestem zaprzyjaźniona z innymi mamami, z mamami, które jeżdżą na te mecze. Siedzimy razem, oglądamy. Mamy też przyjaciół Polaków. Trzy rodziny, które nas wsparły. Z Anią i Robertem (Lewandowskimi - przyp. red.) mamy blisko, mieszkają obok nas. To nam pomogło szybko się zaadaptować. I to słońce też, które jest naprawdę cudowne - zaznaczała Marina. Czy rodzina zostanie na dłużej?

Nie myślę, że my zostaniemy w Barcelonie, absolutnie. My to traktujemy jak przystanek, bardzo fajny, który szanujmy, doceniamy. Jesteśmy bardzo wdzięczni, że los podsunął nam taką możliwość, bo my możemy mieszkać przy morzu, a mój mąż postawi 'kropkę nad i' na zakończenie swojej kariery

- mówiła wokalistka, następnie dodając, że jej ukochany osiągnął już wiele w klubie. - Wygrał trzy puchary z jednym z najlepszych zespołów na świecie, więc to jest takie na zasadzie: "Czego można chcieć więcej?" - zapytała retorycznie.

Marina o minusach mieszkania w Barcelonie. Wspomniała o braku bliskich 

Jak zauważa piosenkarka, problemem jest brak bliskich. - Jestem w takim pędzie, że staram się nie rozpatrywać minusów. Brakuje mi ludzi. Miejsce tworzą ludzie. W Polsce mamy mnóstwo przyjaciół. Kocham nasz dom w Polsce i możliwość widywania się z bliskimi nam ludźmi. Tego najbardziej mi brakuje - to jest największy minus, że rodziny z nami nie ma, że jesteśmy na odległość - przekazała Marina. - To nie jest tak, że może mama do mnie podjechać i mi pomóc, czy teściowa, to wiąże się z organizacją lotów. Jesteśmy trochę sami na obczyźnie. To zawsze był największy minus mieszkania za granicą. Ja staram się patrzeć na pozytywy i na tym się skupiać - zauważa. 

Gwiazda uczy dzieci tego, że dom jest tam, gdzie są razem. - Tego właśnie uczę moje dzieci, że gdziekolwiek nie jesteśmy, tam, gdzie jesteśmy razem, tam jest nasz dom. Dlatego tak ważne, żebyśmy trzymali rutynę, byli dwoje rodziców w jednym miejscu - zaznacza. - Nie, że mama sobie jeździ, lata i spełnia marzenia, tata jest w pracy, a te dzieci biedne czekają na rodziców-gwiazdorów, którzy spełniają swoje marzenia i zapomnieli o nich. Powołaliśmy te istoty na świat i teraz ich życie kreujemy, oni są dla nas najważniejsi. Wszystko robimy tak, żeby trzymać ich spokój ducha, rutynę i obowiązki - skwitowała Łuczenko-Szczęsna. 

Google News Facebook Instagram YouTube X TikTok
Przeczytaj źródło