Daniel Martyniuk od kilku tygodnie nie schodzi z języków. Syn Zenka Martyniuka wywołał awanturę w samolocie, w efekcie zmuszając pilotów do awaryjnego lądowania. Teraz odgraża się sieci lotniczej. Dlaczego?
Daniel Martyniuk wywołał awanturę w samolocie
Na pokładzie samolotu z Malagi do Warszawy wszystko zapowiadało się spokojnie. Pasażerowie zajmowali miejsca, załoga przygotowywała się do startu. W pewnym momencie uwagę wszystkich zwrócił Daniel Martyniuk. Według świadków miał zażądać alkoholu i napojów, a gdy odmówiono mu sprzedaży, zaczął podnosić głos i kłócić się z obsługą.
Awantura trwała kilka minut. Martyniuk miał chodzić po pokładzie, dyskutować z pasażerami i nie reagować na prośby stewardes. Sytuacja stała się na tyle napięta, że kapitan zdecydował o awaryjnym lądowaniu w Nicei. Część pasażerów była zaskoczona, inni zirytowani – nikt nie planował przymusowego postoju w połowie drogi.
Po wylądowaniu Martyniuk został wyprowadzony z samolotu. Reszta lotu odbyła się już bez incydentów. Jednak temat szybko trafił do mediów, a nazwisko Martyniuka ponownie znalazło się w nagłówkach. W sieci pojawiły się komentarze, że „znów coś przeskrobał”, inni bronili go, twierdząc, że reakcja załogi była przesadzona.
Co grozi Danielowi za wywołanie tego incydentu?
Daniel Martyniuk, fot. InstagramCo grozi Danielowi Martyniukowi za burdę w samolocie?
Za zakłócanie porządku w samolocie grożą różne sankcje. Linie lotnicze mogą nałożyć zakaz lotów, obciążyć kosztami awaryjnego lądowania lub wszcząć postępowanie cywilne w celu odzyskania strat. W skrajnych przypadkach interweniuje policja, a pasażer może odpowiadać karnie za groźby, agresję wobec załogi czy zakłócanie bezpieczeństwa lotu.
Nawet jeśli początkowo wydaje się to „tylko krzyk i zamieszanie”, skutki mogą odbić się na portfelu i wizerunku.
W zależności od kwalifikacji czynu, osoba dopuszczająca się zakłócenia porządku na pokładzie może podlegać: odpowiedzialności administracyjnej — np. wpis na listy osób 'no-fly' w niektórych krajach, zakaz wstępu na pokład danej linii lotniczej; odpowiedzialności cywilnej — w przypadku konieczności awaryjnego lądowania, linie lotnicze mogą dochodzić zwrotu kosztów (mowa tu o potencjalnych kwotach rzędu kilkudziesięciu tysięcy euro); karze grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności — szczególnie jeśli doszłoby do naruszenia nietykalności cielesnej członka załogi lub innego pasażera (art. 217 k.k.) — tłumaczy Jakub Mężyk w rozmowie z Plotkiem.
A co na to sam Martyniuk?
Daniel Martyniuk odgraża się Wizz Air
Później sam zainteresowany stwierdził, że nie zrobił nic złego, że tylko poprosił o piwo i Coca-Colę, a obsługa zachowała się wobec niego nieuprzejmie. Zapowiedział też, że nie zapłaci żadnych kar i że rozważa skierowanie sprawy do sądu.
Na swoim Instageramie opublikował mocny wpis dotyczący wydarzenia i bez ogródek zapowiedział, że “po dobroci” tego nie załatwi:
Będę się sądził z Wizz Air do samego końca i nie zapłacę im złamanego grosza! Zostałem tam znieważony i wygwizdany przez Polaków. Własnych rodaków! Co ja wam zrobiłem? Jak tak można? Wszystko zostało nagrane! Podstawianie nóg w przejściu. Nagrania z waszych telefonów także są nielegalne. Także widzimy się na sali sądowej! Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni, zazdrosne bestie! Bo inaczej tego nie nazwę. Siedziałem na miejscu, poprosiłem o dwa piwa i Coca Colę. Niestety, z niewiadomych przyczyn zostało mi to odmówione. A was to wielce rozbawiło, „wilki” – dodał.
Wygląda na to, że echo tej afery jeszcze długo nie ucichnie. Jak myślicie, zapłaci?
Daniel Martyniuk grozi Wizz Air, fot. Instagram
1 dzień temu
12






English (US) ·
Polish (PL) ·