Data utworzenia: 11 listopada 2025, 16:15.
Temat tzw. podatku od deszczu wraca każdej jesieni jak bumerang. Choć przepisy obowiązują od kilku lat, Polacy zastanawiają się, kto faktycznie musi płacić i ile wynosi opłata. Okazuje się, że można jej uniknąć.
Wbrew potocznej nazwie, nie chodzi o nowy podatek, a o opłatę za odprowadzanie wód opadowych i roztopowych do kanalizacji. Przepisy dotyczą właścicieli nieruchomości, na których duża część powierzchni jest nieprzepuszczalna, czyli taka, z której woda nie może swobodnie wsiąkać w ziemię. Chodzi głównie o działki zabudowane, wyłożone kostką, asfaltem lub innym materiałem uniemożliwiającym wchłanianie wody.
Zgodnie z przepisami obowiązującymi w 2025 r., opłata obejmuje nieruchomości o powierzchni powyżej 600 m kw., z których ponad połowa jest utwardzona, a teren ma dostęp do kanalizacji deszczowej lub ogólnospławnej. A zatem "podatek od deszczu" dotyczy nie tylko dużych centrów handlowych czy magazynów, ale też właścicieli większych domów jednorodzinnych, szczególnie tych z szerokimi podjazdami czy dużymi tarasami.
Zobacz też: Podwyżka opłaty cukrowej uderzy w polskie soki. Branża bije na alarm
"Podatek od deszczu" — ile wynosi stawka?
Wysokość opłaty zależy od tego, jak duża część działki została utwardzona oraz czy właściciel zainstalował system zatrzymujący deszczówkę. Stawki podawane są w przeliczeniu na metr kwadratowy i obowiązują w skali roku.
W 2025 r. podstawowa stawka wynosi 1 zł za każdy metr kwadratowy powierzchni, z której woda nie wsiąka w grunt. Dotyczy to nieruchomości, na których nie ma żadnych urządzeń retencyjnych. Jeśli jednak właściciel zamontuje zbiornik na deszczówkę lub ogród retencyjny, opłata może zostać obniżona nawet dziesięciokrotnie — w zależności od tego, jak duża część wód opadowych zostaje zatrzymana.
Czytaj również: Rząd szykuje rewolucję w uldze mieszkaniowej. Inwestorzy stracą przywileje
Kto nie musi płacić podatku od deszczu?
Nie wszyscy właściciele nieruchomości są objęci opłatą. Przepisy przewidują bowiem kilka wyjątków. Zwolnienie z podatku przysługuje między innymi w przypadku dróg publicznych, chodników i placów należących do gminy lub Skarbu Państwa, a także nieruchomości należących do kościołów i związków wyznaniowych, o ile odprowadzają wodę w sposób zgodny z przepisami.
Opłaty nie muszą płacić także właściciele działek, które zachowały dużą powierzchnię biologicznie czynną, czyli takich, na których deszcz może swobodnie wsiąkać w ziemię. Zwolnienie przysługuje również osobom, które zainwestowały w tzw. małą retencję, na przykład w przydomowe zbiorniki na wodę, ogrody deszczowe czy nawierzchnie przepuszczalne. W takich sytuacjach opłata może być znacząco obniżona, a w niektórych przypadkach nawet całkowicie zniesiona.
Jest jednak pewien haczyk — zwolnienie z podatku nie następuje automatycznie. Aby z niego skorzystać, właściciel musi złożyć wniosek do urzędu gminy lub do właściwego oddziału Wód Polskich. To te instytucje decydują, czy dana nieruchomość spełnia warunki zwolnienia i w jakim stopniu opłata może zostać obniżona.
Źródło: Interia Biznes
Czytaj więcej: ZUS ostrzega emerytów przed fałszywymi mailami. Oszuści podszywają się pod urzędników

20 godziny temu
14





English (US) ·
Polish (PL) ·