Mąż policjantki potrącił dziewczynkę na pasach. Dostał tylko grzywnę. Teraz jest ciąg dalszy

1 miesiąc temu 16

Data utworzenia: 8 października 2025, 16:35.

Nie przyznaje się do winy. Odmawia odpowiedzi na pytania prokuratora, rodziny i sądu. W środę, 8 października, w Sądzie Rejonowym w Rzeszowie ruszył proces starszego sierżanta Daniela O. — żołnierza i prywatnie męża policjantki, który 18 grudnia 2023 r. potrącił na pasach 14-letnią dziewczynkę idącą rano do szkoły. Nastolatka cudem przeżyła, ale do dziś odczuwa skutki poważnych złamań i operacji. Jej rodzina wciąż walczy — nie tylko o sprawiedliwy wyrok, ale też o prawdę. Wcześniej sąd uznał winę kierowcy, ale wymierzył mu jedynie 6 tys. zł grzywny.

Monitoringu miejskim nagrał moment potrącenia na ul. Rzecha w Rzeszowie. Kierowca stanął przed sądem. Foto: - / LASKAR-MEDIA

41-letni Daniel O. zjawił się w sądzie w towarzystwie swojej obrończyni, mec. Marioli Klimko-Pelc. Ubrany swobodnie: ciemna koszula, dżinsy, sportowe buty. Gdy sędzia rozpoczęła rozprawę, oznajmił, że nie przyznaje się do winy. Odmówił składania zeznań. Zgodził się odpowiadać jedynie na pytania swojej obrony.

Odczytano jego wcześniejsze zeznania z postępowania przygotowawczego. W nich — podobna linia obrony. Twierdził, że dziewczynki wcześniej nie zauważył, bo skupił się na aucie wyjeżdżającym z bocznej ulicy.

Do wypadku doszło przed świtem, około godz. 5.50, na oznakowanym przejściu dla pieszych na ul. Rzecha w Rzeszowie. Mężczyzna tłumaczył, że nie był świadomy, iż potrącił człowieka — "czuł tylko, że auto w coś uderzyło".

W odczytanych zaznaniach wspomniał, że dziewczynka miała kaptur, słuchawki, i nie odwróciła się w jego stronę. Jednak dwaj żołnierze jadący z nim autem — koledzy, pasażerowie — tego nie potwierdzili. Stwierdzili, że... nie widzieli niczego. Każdy był zajęty swoim telefonem.

Pęknięta szyba, szok pasażerów i ciało na jezdni

Jak wynika z ich zeznań, po zderzeniu na przedniej szybie pojawiły się pęknięcia, a odłamki szkła spadły na siedzącego z przodu pasażera. Mężczyzna z tylnego siedzenia spojrzał przez tylną szybę i zauważył, że na jezdni leży człowiek. Dopiero wtedy pojawiła się reakcja. Samochód cofnął, jeden z pasażerów wysiadł udzielić pomocy.

— Siła uderzenia była tak duża, że głowa dziecka znalazła się w rękawie kurtki — opisywał jeden ze świadków. Obok leżał szkolny plecak. Koledzy jechali wtedy rano do Lublina. Twierdzili, że nie spieszyli się i tuż przed wypadkiem tankowali auto.

Ojciec 14-latki: To nie może się skończyć grzywną

Ojciec poszkodowanej dziewczynki przed rozprawą nie chciał wypowiadać się mediom. W jego imieniu głos zabrał pełnomocnik, mec. Andrzej Mucha.

— Złożyliśmy sprzeciw wobec wyroku nakazowego. Nie zgadzamy się z tak niskim wymiarem kary. Nie zgadzamy się też z samym opisem czynu. Mamy powołanego własnego biegłego, którego opinia wskazuje, że auto poruszało się z prędkością nawet 80 km na godz., czyli o ok. 20 km na godz. więcej niż wynika z opinii biegłego prokuratury — mówił.

Rodzina domaga się sprawiedliwego procesu i kary więzienia dla sprawcy. Ich zdaniem poprzedni wyrok — 6 tys. zł grzywny — był policzkiem, nie wyrokiem.

— To nie chodzi o zemstę. To chodzi o godność, o pokazanie, że system działa, że nie da się zamieść wszystkiego pod dywan tylko dlatego, że sprawca ma mundur — mówił pan Dariusz w rozmowie z "Faktem" kilka miesięcy temu.

Proces ruszył, ale finał dopiero za wiele miesięcy

Sędzia wyznaczyła kolejny termin rozprawy na koniec stycznia 2026 r. To wtedy przesłuchana ma zostać 14-latka oraz biegli, których opinie mogą mieć istotne znaczenie dla oceny winy i wymiaru kary.

Daniel O. odpowiada za nieumyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym i spowodowanie wypadku (art. 177 §1 kodeksu karnego). Grozi mu za to od 3 miesięcy do 3 lat więzienia.

Równolegle toczy się inne, powiązane postępowanie, prowadzone przez prokuraturę na Śląsku. Dotyczy ono policjantów z Rzeszowa, którzy tuż po wypadku sporządzili notatkę służbową, w której napisali, że dziewczynka "wtargnęła poza przejściem dla pieszych". Jak się okazało, było to nieprawdziwe. Gdyby nie nagranie z monitoringu, rodzina nie miałaby żadnego dowodu na to, że dziecko szło prawidłowo po pasach, kiedy uderzył w nie samochód.

— Gdyby nie nagranie, nie mielibyśmy nic. A dziś ktoś mógłby powiedzieć: "przecież nic się nie stało" — mówił ojciec w poprzednich wypowiedziach.

/13

- / LASKAR-MEDIA

Monitoringu miejskim nagrał moment potrącenia na ul. Rzecha w Rzeszowie. Kierowca stanął przed sądem.

/13

- / LASKAR-MEDIA

Sala rozpraw. Proces żołnierza ruszył w Sądzie Rejonowym w Rzeszowie. Sprawę prowadzi sędzia Marta Surmacz.

/13

- / LASKAR-MEDIA

Oskarżony Daniel O. z adwokatką w drodze na rozprawę.

/13

- / LASKAR-MEDIA

Starszy sierżant Daniel O. nie przyznał się do winy. Odmawia odpowiedzi na pytania.

/13

Dariusz Stec / Facebook

Zdjęcie RTG kręgosłupa Darii po operacji stabilizacji.

/13

Dariusz Stec / Facebook

Złamany obojczyk, jedno z wielu obrażeń, jakich doznała Daria.

/13

Dariusz Stec / Facebook

Złamanie ręki, śruba chirurgiczna widoczna w kości.

/13

Dariusz Stec / Facebook

RTG złamanej kończyny. Obraz po operacji.

/13

Dariusz Stec / Facebook

Uraz kości ramiennej. RTG wykonane po wypadku.

/13

- / LASKAR-MEDIA

Daria podczas rehabilitacji. Na początku musiała poruszać się na wózku.

/13

Dariusz Stec / Facebook

Monitoring z miejsca wypadku.

/13

Dariusz Stec / Facebook

Klatka z nagrania: moment, w którym auto potrąciło dziewczynkę.

/13

Dariusz Stec / Facebook

Moment potrącenia. Dziewczynce zabrakło kilka kroków, by bezpiecznie znaleźć się na chodniku.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.

Newsletter

Najlepsze teksty z Faktu! Bądź na bieżąco z informacjami ze świata i Polski

Zapisz się

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas!

Napisz list do redakcji

Przeczytaj źródło