- Przepraszam, ale to pytanie jest absurdalne - zaznacza z uśmiechem Władimir Nikołow, gdy spytano go, którego z polskich siatkarzy chciałby w tworzonej przez siebie drużynie. Przyjaciel Nikoli Grbicia uważa, że to właśnie Biało-Czerwoni będą rywalem Bułgarów w finale mistrzostw świata. A to oznaczałoby, że zmierzą się z jego dwoma synami, którzy robią furorę podczas turnieju na Filipinach.
fot. Screen: Polsat Sport
- Jest niesamowity, w każdym aspekcie. Ma mentalność zwycięzcy - tak opisuje swojego dobrego przyjaciela Nikolę Grbicia Władimir Nikołow. Razem odnosili największe sukcesy klubowe. Teraz w niedzielę mogą być po przeciwnych stronach podczas mistrzostw świata. Tyle że Serb na ławce trenerskiej, a Bułgar na trybunach.
Zobacz wideo "Celem chłopaków jest złoto". Mateusz Bieniek o mistrzostwach świata siatkarzy
Nikołowa seniora spotkałam w strefie wywiadów, tuż po półfinale Bułgaria - Czechy, który zakończył się wynikiem 3:1. Za jego sprawą pierwsza z ekip zagra w decydującym meczu imprezy tej rangi po raz pierwszy od 1970 roku. W półfinale poprzednio była 19 lat temu i wówczas jedną z jej gwiazd był właśnie Władimir Nikołow. Teraz furorę na Filipinach robią jego dwaj synowie - Simeon i Alexandar.
Z Aleksandarem rozmawiałam dłużej w lipcu podczas turnieju Ligi Narodów i opowiadał wtedy o tym, że za sprawą bliskiej więzi z jego ojcem Grbicia traktuje jak wujka i pamięta go dobrze z okresu dzieciństwa. Nikołow senior uważa, że to właśnie Biało-Czerwoni, których trenerem od 2022 roku jest Serb, zagrają w niedzielę przeciwko jego synom. Warto jednak zaznaczyć, że rozmawialiśmy przed tym, jak okazało się, że w półfinale z Włochami nie wystąpi z powodu problemów zdrowotnych Bartosz Kurek.
- Według mnie najbardziej prawdopodobny scenariusz to zwycięstwo Polski. Dlaczego? Bo jest najlepszym zespołem na świecie - zaznacza.
Gdy jednak przypominam, że Italia jest wiceliderem światowego rankingu, więc trudno tu mówić o dużej przewadze, to legenda bułgarskiej siatkówki wskazuje główną słabość Włochów.
- To dobry zespół, ale mocno zależny od Alessandro Michieletto. Jeśli więc nie tyle zatrzyma się tego zawodnika, ale trochę przyhamuje, to Polska wygra i to pewnie. Wiemy, że Polska to najlepszy zespół. Jeśli zagramy jutro z nią, to zaczniemy ten mecz z wiedzą, że to rywal jest faworytem. Ale to jeden mecz i wszystko się może zdarzyć. Wierzę więc, że chłopcy mają szanse. Ale jeśli Polska wygra, to pogratuluję jej, bo jest najlepsza - podkreśla Władimir Nikołow.
Gdy pytam o słabe punkty Biało-Czerwonych, to najpierw stwierdza, że takich nie mają. Potem jednak znajduje jeden.
- Nawet najlepsze drużyny mogą mieć słabszy dzień. Kluczem będzie serwis i przyjęcie zagrywki. To, czy wywrzemy presję zagrywką. Wilfredo Leon to rewelacyjny zawodnik, ale przyjęcie nie jest jego mocną stroną. Dlatego jak trener zalecałbym wszystkim ryzyko na zagrywce - wskazuje.
Na koniec słynny Bułgar uśmiecha się szeroko na pytanie o to, którego Polaka chciałby "ukraść". - Przepraszam, ale to absurdalne pytanie. Żartujemy z przyjaciółki, że szósty przyjmujący w Polsce grałbym w wyjściowej szóstce Bułgarii. Szósty, czyli gość, którego tu nawet nie ma - podkreśla Nikołow senior.

1 miesiąc temu
23






English (US) ·
Polish (PL) ·