Wciąż nie są znane dane dotyczące skali rezygnacji z edukacji zdrowotnej w ujęciu ogólnopolskim. – Frekwencja leży, a MEN nie ma na tyle odwagi, aby przyznać się do winy – mówi w wywiadzie dla „Wprost” Paweł Mrozek, lider Akcji Uczniowskiej.
Od 1 września do polskich szkół trafił nowy przedmiot. Wokół edukacji zdrowotnej, która jest realizowana w trybie nieobowiązkowym, przetoczyła się prawdziwa burza. Ministerstwo Edukacji Zdrowotnej przekonywało, że zajęcia te stanowią „szczepionkę” wiedzy, która odpowiada na współczesne zagrożenia, a Konferencja Episkopatu Polski apelowała do rodziców, aby wypisywali swoje dzieci z przedmiotu, przestrzegając przed „systemową deprawacją”.
Wciąż niewiadomą pozostaje, jaka jest skala rezygnacji w ujęciu ogólnopolskim. Pod koniec września Barbara Nowacka powiedziała, że na pewno wypisze się więcej niż połowa uczniów. Jednocześnie minister edukacji zaznaczyła, że taka skala rezygnacji nie wynika z krytycznej oceny programu przedmiotu, a faktu, że jest nieobowiązkowy.
Masowe rezygnacje z edukacji zdrowotnej. Akcja Uczniowska uderza w MEN
Głos w sprawie edukacji zdrowotnej zabrał także Paweł Mrozek. – Mamy nieoficjalne informacje, że Ministerstwo Edukacji Narodowej celowo opóźnia ujawnienie statystyk w ujęciu ogólnopolskim. Spodziewamy się, że w zajęciach uczestniczy ok. 30 proc. uczniów – mówi w wywiadzie dla „Wprost” lider Akcji Uczniowskiej.
– A problem jest, bo nie w każdym domu dzieci otrzymują kompleksową wiedzę na różne tematy. Warto też zaznaczyć, że z sygnałów, które dostajemy, wynika, że młodzi ludzie nie sprzeciwiają się samemu przedmiotowi, a sposobowi organizacji zajęć. Kto przyjdzie na lekcję o godz. 7 albo 16, jeśli przedmiot jest nieobowiązkowy? – zapytał Mrozek.
– Frekwencja leży, a MEN nie ma na tyle odwagi, aby przyznać się do winy. Powiedzieć wprost: „Tak, zawaliliśmy, powinniśmy wprowadzić edukację zdrowotną jako przedmiot obowiązkowy”. Byłaby to rewolucyjna zmiana na rzecz młodych ludzi i ich zdrowia – zarówno fizycznego, jak również psychicznego – dodał nasz rozmówca.
Paweł Mrozek wyraził także nadzieję, że edukację zdrowotną uda się wprowadzić jako przedmiot obowiązkowy od przyszłego roku szkolnego. – Jeżeli sondaże partyjne się potwierdzą i za dwa lata znowu zmieni się władza, trzeba się spodziewać kolejnej burzy wokół tego przedmiotu. Nie zdziwię się, jeśli edukacja zdrowotna w ogóle wyleci wtedy ze szkół – stwierdził.
Zachęcamy do przeczytania całego wywiadu z Pawłem Mrozkiem dla „Wprost”.
Czytaj też:
Zawrzało po decyzji MEN ws. ferii zimowych. „To komplikuje plany rodzinom”Czytaj też:
Kosztowna pomyłka w MEN. Te szkoły mają dostać mniej pieniędzy





English (US) ·
Polish (PL) ·