Mirella była więziona przez 27 lat. Jej koleżanka ze szkolnej ławki ujawniła szokującą prawdę

Tajemnicze zniknięcie piętnastoletniej Mirelli z Świętochłowic przez lata pozostawało niewyjaśnione. Dopiero po niemal trzech dekadach sprawa wraca na światło dzienne, a jej dawna szkolna koleżanka opowiada, co naprawdę działo się w placówce, gdy dziewczyna przestała przychodzić na lekcje.

Niespodziewane zniknięcie nastolatki

Mirella miała 15 lat, kiedy pewnego dnia po prostu przestała pojawiać się w szkole. Jak wspomina jej koleżanka z klasy, dziewczyna była spokojna, lubiana i nie sprawiała problemów. Początkowo nauczyciele i uczniowie sądzili, że może wagaruje.

Jak zniknęła, rozmawiało się o tym, że nie chodzi do szkoły, że może wagaruje. Któryś z nauczycieli poprosił, żeby pójść sprawdzić, czy Mirella jest w domu. Ale nikt nie otwierał – relacjonuje jedna z jej dawnych koleżanek w rozmowie z reporterem Uwaga TVN.

Przez lata o Mirelli mówiło się coraz mniej. Dla większości znajomych zniknęła tak, jakby zapadła się pod ziemię.

Reakcja szkoły i milczenie dorosłych

Jak wynika z relacji świadków, mimo oczywistej nieobecności uczennicy szkoła nie podjęła zdecydowanych działań. Nauczyciele mieli próbować dowiedzieć się, co się dzieje, ale nie doszło do oficjalnego zgłoszenia sprawy.

Po latach ujawniono, że dziewczyna miała zostać odizolowana od świata w rodzinnym domu. Gdy po 27 latach jej historia wyszła na jaw, prokuratura wszczęła śledztwo w kierunku znęcania się nad nią.

“Planujemy uzupełniające przesłuchanie pokrzywdzonej, prawdopodobnie z udziałem psychologa, by uzyskać opinię sądowo-psychologiczną” – przekazała Prokuratura Rejonowa w Chorzowie.

Powrót po latach i trudne pytania

Sprawa Mirelli wywołała ogromne emocje – zarówno wśród dawnych znajomych, jak i opinii publicznej. Jak to możliwe, że przez 27 lat nikt nie zauważył jej zniknięcia? Czy szkoła, urzędy i sąsiedzi mogli zareagować wcześniej?

Dziś śledczy starają się odtworzyć wydarzenia sprzed lat. Eksperci podkreślają, że przypadek Mirelli to nie tylko dramat jednej osoby, ale też przestroga o konieczności reagowania, gdy ktoś z naszego otoczenia znika w milczeniu.