Mistrz olimpijski skończył na dnie. "Wciągałem kokainę ze złotego medalu"

1 miesiąc temu 20

Bradley Wiggins sprawił rodakom wiele radości, zdobywając złoty medal na igrzyskach w Londynie (w jeździe indywidualnej na czas). Brytyjski kolarz w trakcie kariery zdobył aż osiem olimpijskich krążków (pięć złotych, jeden srebrny i dwa brązowe). Do tego osiągnął liczne sukcesy na mistrzostwach świata i Europy, a w 2012 r. wygrał Tour de France. To jednak tylko część jego życiorysu - ta mroczna dotyczy tego, co działo się już poza trasami i torami kolarskimi. 

Zobacz wideo Tak wygląda Tour de France od kuchni

Bradley Wiggins upadł na dno po zakończeniu kariery. Wszystko przez nałóg. "Umrzesz"

Po zakończeniu kariery w 2016 r. Wiggins wpadł w poważne długi, stracił dach nad głową i wyrokiem sądu został bankrutem, co było skutkiem uzależnienia od kokainy. - Przez wiele lat byłem na haju przez większość czasu - wyznał w wywiadzie dla brytyjskiego dziennika "The Times". "Bradley Wiggins: 'Wciągałem kokainę ze złotego medalu olimpijskiego'" - to tytuł tekstu.

Brytyjczyk przytoczył historię, jak na dłuższy czas zaszył się w hotelu i oddawał nałogowi. - To były dwa tygodnie - wyznał. W tamtym wypadku pomogła mu się pozbierać była żona Catherine (w separacji byli od 2019 r., rozwiedli się w maju 2020 r.), z którą ma dwoje dzieci (syna Bena i córkę Isabellę). 

- Pamiętam, jak Cath przybyła mi pomóc. Przyjechała z Manchesteru i powiedziała: "Umrzesz, Brad" - wspominał pięciokrotny mistrz olimpijski. I zdradził, jak zatrważającego odkrycia dokonała kobieta w hotelowym pokoju.

- Kupiłem żel pod prysznic Aesop. Kiedy kupujesz coś w Aesop, dają ci płócienny woreczek. A te małe probówki na COVID-19, z zatrzaskiem? Diler, u którego kupowałem, wkładał do nich gram kokainy. Więc wziąłem jedną z tych torebek Aesop, a Cath zapytała: "Ile narkotyków wziąłeś?". Odpowiedziałem: "(Tyle, ile - red.) w tej torebce Aesop jest pustych…". Zajrzała do środka. Powiedziała, że było tam 120 probówek na COVID-19. Po tym wyznaniu dziennikarka "Timesa" zapytała: - Jak to się stało, że nie umarłeś? - Nie wiem. Wolę o tym nie myśleć - odparł Wiggins.

Zobacz też: To się dzieje! Znany zespół ogłasza. "Odchodzimy od izraelskiej tożsamości"

Było z nim naprawdę źle: "Splot różnych okoliczności sprawił, że zdał sobie sprawę z problemu - incydent z torbami Aesop czy wylądowanie w 'crack housie w Middlesbrough'. Tam był otoczony ludźmi i początkowo martwił się, że go rozpoznają, a potem zdał sobie sprawę, że są zbyt odurzeni, by mieć o tym choćby przelotną myśl". Było też "rozpaczliwe, pełne łez nagranie z prośbą o pomoc, które wysłał do syna Bena ('Dlaczego Ben? Czułem, że mnie nie osądzi, on nigdy mnie nie osądza.'), ruina finansowa (kiedy zabrakło mu pieniędzy na hotele, w których mógł brać narkotyki, spał w samochodzie, a potem na ławkach w parku. Gdzie? 'Clapham Common'. Jak było? 'Straszne').

Od roku Wiggins leczy się z uzależnienia. Z nałogu pomaga mu wyjść inny kolarski skandalista, "jego stary kumpel Lance Armstrong", który "sprowadził go do Stanów Zjednoczonych, załatwił mu odwyk, udzielił mu reprymendy". Brytyjczyk wyznał, że "jest teraz na etapie przeprosin i rozliczeń w programie Anonimowych Narkomanów - dlatego postanowił napisać książkę pt. "The Chain". Aby przeprosić i wziąć odpowiedzialność". A po co jeszcze mu książka (pisana z ghostwriterem)? - Chciałem opowiedzieć własną historię. Dobrą i złą - wyznał.

Bradley Wiggins zażywał kokainę wprost ze złotego medalu olimpijskiego. I jeszcze się tym chwalił

W drugiej części artykułu "Timesa" opublikowano fragmenty książki. W niej były kolarz ujawnia absolutnie szokujące kulisy nałogu. Sam ocenił, że dopuścił się "profanacji" olimpijskiego krążka. "Obwiniałem sukces 2012 roku za wszystko, co się wydarzyło, przekonany, że wygrywając Tour de France oraz na igrzyskach olimpijskich, sam sprowadziłem na siebie całe zło" - czytamy.

Wiggins był na samym dnie. "Setki tysięcy ludzi dopingowało mnie, miliony oglądały w domu. Jeden z najwspanialszych momentów igrzysk, a ja siedzę w szafie, wciągając kokainę (z mojego złotego medalu - dop. "The Times"), wyśmiewając swoje osiągnięcie, nienawidząc go za to, co, jak wierzyłem, mi przyniosło" - wyznał.

"To było jak sikanie na czyjś grób, a w tym momencie sikałem na siebie. Złoty medal, Tour de France… Wszystko to było dla mnie martwe. Osoba, którą byłem w Paryżu i Londynie, też była dla mnie martwa" - dodał. "W trakcie tej deprawacji nawet zadzwoniłem na FaceTimie do innego uzależnionego. 'Patrz, jaki jestem zabawny, ćpam kokainę z mojego medalu olimpijskiego z Londynu!'" - wspomina.

Obecnie Bradley Wiggins robi, co może, aby wrócić na prostą. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom wrócił na rower, opiekuje się swoją pięcioletnią córką Avą (ma ją z kobietą, z którą związał się po rozstaniu z byłą żoną), układa sobie życie z amerykańską partnerką, i stara się prowadzić rygorystyczny tryb życia, taki jak w czasie kolarskiej kariery.

Przeczytaj źródło