"Mróz i Tokarczuk zrobili najwięcej dla polskiego czytelnictwa"

1 miesiąc temu 21

„Remigiusza Mroza naprawdę ludzie czytają (…). A Olgę Tokarczuk po Noblu chcieli czytać albo chcą czytać. Nawet jak tylko deklarują i kupują książkę, to już jest dobrze dla rynku książki” – powiedział w Radiu RMF24 Mariusz Szczygieł, polski reportażysta, laureat podwójnej nagrody Nike w 2019 r. za książkę „Nie ma”. „Ta para z dwóch biegunów ma wpływ na polskie czytelnictwo” – dodał w rozmowie z Kubą Śliwińskim. Na antenie Radia RMF24 mówił także o presji, jaką tworzą nagrody literackie. Tłumaczył też, co oznaczają one dla rynku literackiego.

Poza zwiększeniem popularności samego autora, również wydawnictwo, które drukuje zwycięską pozycję, zyskuje korzyści. Mariusz Szczygieł na przykładzie swojego własnego sukcesu wyjaśnił, że zwiększa się wówczas sprzedaż, można dodrukować nagrodzoną książkę. Wydawnictwo może liczyć też na renomę, dzięki której więcej autorów chce w nim publikować.

Szczygieł wspomniał również o presji, która zjawia się wraz z prestiżem. Jak ocenił, pojawiają się wówczas głosy, które wieszają autorowi nagrody wysoką poprzeczkę. Szczygieł napisał po "Nie ma" "Osobisty przewodnik po Pradze" i "Fakty muszą zatańczyć", żeby książki nie były automatycznie porównywane z laureatką Nike.

Mam wrażenie, że taka nagroda może przynieść chęć ścigania się z samym sobą. I to jest może dobre, ale w jakimś ogólnym rezultacie chyba niezdrowe - wyznał w rozmowie.

Sukces tegorocznego noblisty, László Krasznahorkaia, spowodował, że - jak przypomniał Szczygieł - w Wydawnictwie Czarne przed Bożym Narodzeniem pojawi się nowe wydanie zbioru jego opowiadań, a od lutego będą wznawiane kolejne książki.

Tak jest najczęściej z tymi nie-polskimi noblistami, że (...) wydawnictwo nie chciało ryzykować, bo a nuż nie dostanie, to się książka nie sprzeda. Ale (...) Nobel bardzo dobrze robi literaturze, bo część z osób, które nie czytają, a chcą się orientować, kupuje książkę  - stwierdził Mariusz Szczygieł.

Według niego dla polskiego czytelnictwa najwięcej zrobili Olga Tokarczuk i Remigiusz Mróz.

Ja wiem, że zaraz się gromy posypią. Ale uważam, że Remigiusza Mroza naprawdę ludzie czytają, to znaczy jakieś duże rzesze, co wiemy po sprzedaży jego książek. A Olgę Tokarczuk po Noblu chcieli czytać albo chcą czytać. Nawet jak tylko deklarują i kupują książkę, to już jest dobrze dla rynku książki. Naprawdę zestawiam te dwie osoby - jakby z dwóch różnych biegunów. Ta para ma wpływ na polskie czytelnictwo słabe, ale zawsze jakieś - wyjaśnił.

Najgorsze w twórcy jest napinanie się na nagrodę. (...) Powinniśmy pisać z głębokiej wewnętrznej potrzeby, najpierw dla siebie, a potem dla czytelników - ocenił w rozmowie z Kubą Śliwińskim Mariusz Szczygieł. Zdradził, że jego książka "Nie ma" wzięła się z głębokiej potrzeby przepracowania żałoby po stracie partnera, a "Gottland" z potrzeby pokazania innej strony Czechów Polakom.

Reportażysta podzielił się anegdotą ze świata polskiej literatury. Wspomniał o Elizie Orzeszkowej, która pisała do Komitetu Noblowskiego listy w swojej sprawie.

Jest to trochę skamlenie o Nobla - podsumował Szczygieł. Przywołał również cytat z Gombrowicza: który - jak nie dostał Nobla - napisał: "W dniu, w którym miał zapaść wyrok, moja godność była szmatą".

Opracowanie: Karolina Galus

Radio RMF24

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24 Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.

Przeczytaj źródło