Na co zmarł Stanisław Tym? Chorobę ukrywał nawet przed kolegami

1 dzień temu 8

SPIS TREŚCI

  1. Do szpitala wziął maszynę do pisania
  2. "Nie dam ci już do słuchawki Staszka, bo jest z nim bardzo źle"

Do szpitala wziął maszynę do pisania

Stanisław po raz pierwszy w dorosłym życiu trafia na stół operacyjny w latach osiemdziesiątych. W warszawskim szpitalu przy Goszczyńskiego 1 czeka na poważną operację żołądka.

— Przyszliśmy na wizytę do mojej mamy. Patrzymy, a tu Stasiek zasuwa po schodach z maszyną do pisania. Okazało się, że był pacjentem tego samego szpitala. Oni mu już wtedy pół żołądka wycięli — opowiada Elżbieta Burakowska.

To było przypadkowe spotkanie przyjaciół z STS-u: Elżbiety Burakowskiej, Ryszarda Pracza i Stanisława, który zaprzyjaźnia się wówczas również z dwoma wybitnymi gastrologami, Eugeniuszem Butrukiem i Andrzejem Tilszerem. Wkrótce o chorobach układu pokarmowego wie wszystko. Pasjonują go sprawy związane z gastroskopią, endoskopią, kolonoskopią i znieczuleniem ogólnym. Zdobyte kontakty i wiedzę testuje na znajomych.

— Stasiek dokładnie pytał, co nam jest, a potem rozdzielał. Mówił: ty weź tego lekarza, ty tamtego. Bardzo nam wszystkim pomagał — opowiada Ryszard Pracz.

Do swoich fanów kierował natomiast krótkie, treściwe życzenia: "Życzę wam zdrowia, a resztę kombinujcie".

W roku 2004 przed świętami Bożego Narodzenia Stanisław poddaje się zabiegowi wszczepienia rozrusznika serca. Do szpitala przyjeżdżają dziennikarze, na których pytania odpowiada: "Czuję się dobrze, lecz lekarze są odmiennego zdania". (...)

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Na co dokładnie chorował Stanisław Tym?

Jakie choroby były związane z jego stanem zdrowia?

Kto leczył Stanisława Tyma?

Jakie były ostatnie rozmowy Stanisława z jego przyjaciółmi?

"Nie dam ci już do słuchawki Staszka, bo jest z nim bardzo źle"

Pod koniec życia Stanisław ma w zwyczaju dzwonić do kilku wybranych przez siebie osób. Do ich grona należy Krystyna Janda. Jednak rozmowy tych dwojga nie przeradzają się w wielogodzinną wymianę poglądów dotyczącą kondycji natury ludzkiej czy świata. Do Jandy Stanisław dzwoni konkretnie, a scenariusz rozmowy za każdym razem jest ten sam. Tym dzwoni, gra na organkach, opowiada żart lub dykteryjkę. Po czym z troską w głosie pyta o samopoczucie aktorki i czy na pewno wszystko u niej w porządku.

W ten sposób okazuje życzliwe zainteresowanie, sam będąc już mocno schorowanym i słabym. O swoim zdrowiu mówić nie chce. Natomiast wielogodzinne dyskusje odbywa między innymi z muzykiem Januszem Bogackim.

— Umówiliśmy się, że dzwonimy do siebie przed północą, żeby się wyspać. Staszek zawsze tego przestrzegał.

Dzwonił na przykład za minutę dwunasta, a potem gadaliśmy już sobie przez pół nocy.

Mężczyźni rozmawiają ze sobą często, żartują, omawiają bieżące sprawy. Na dwa tygodnie przed śmiercią Stanisława rozmowy się urywają.

— Słuchaj, chyba nie dam ci już do słuchawki Staszka, bo jest z nim bardzo źle. Nie ma sensu, żebyś ty się męczył i żeby on się męczył, bo się nie dogadacie — tym razem telefon odbiera Anna Nastulanka.

MedonetPRO OnetPremium

MedonetPRO OnetPremiumMedonet

Stanisław uśmierza ból opioidami, które powodują otępienie. Choruje na amyloidozę, w której komórki nowotworowe produkują w szpiku kostnym nieprawidłowe białko. W Polsce na tę chorobę zapada każdego roku około trzech osób na milion. Choroba szybko postępuje, osłabia nerki. Stanisław regularnie jeździ do szpitala na dializy. Na przełomie listopada i grudnia 2024 roku nie jest już w stanie rozmawiać z przyjaciółmi.

— Wiele razy zastanawialiśmy się, co się ze Staśkiem dzieje i czego tak naprawdę mu potrzeba, ale profesor Eugeniusz Butruk, który go leczy, tak jak i zresztą przed laty leczył naszą Agnieszkę [Agnieszka Osiecka], nie chce nam tego powiedzieć. "To jest tajemnica Stanisława", powtarza, a my po takiej informacji za każdym razem zostajemy w niewiedzy — mówi Krystyna Janda. Dla niej i pozostałych przyjaciół jest to sytuacja trudna.

Tym bardziej że Stanisław często jest wobec ludzi szczodry. Hojnie, odruchowo wręcz, pomaga nie tylko bliskim sobie osobom. I nie chce nic w zamian. Nie ma oczekiwań ani nie bywa zgorzkniały, wręcz przeciwnie.

"Ludzie, ja Gieniowi [profesorowi Butrukowi] tak wiele zawdzięczam!" To wyznanie przez długi czas jest dla przyjaciół Stanisława jedyną informacją dotyczącą stanu jego zdrowia. Powtarzane z czułością, wyraża wdzięczność i przyjaźń. Bo Tym już tak ma — kiedy zna człowieka chwilę dłużej, od razu się z nim zaprzyjaźnia. Choć zażyłość z profesorem Butrukiem to dla niego śmiertelnie poważna sprawa.

Więcej przeczytasz w książce Katarzyny Stoparczyk "Tym. Człowiek szczery na trzy litery", wydanej nakładem Wydawnictwa Otwarte.

"Tym. Człowiek szczery na trzy litery" — okładka

"Tym. Człowiek szczery na trzy litery" — okładkaWydawnictwo Otwarte

Przeczytaj źródło