Najbardziej znana seria o iluzjonistach po 10 latach wraca do kin. Czy pobije fenomen poprzednich części?

4 dni temu 13

Iluzjoniści od zawsze fascynowali widzów. Od średniowiecznych sztukmistrzów i jarmarcznych kuglarzy, przez słynnego Jeana-Eugène’a Robert-Houdina, aż po największą ikonę XX wieku - Davida Copperfielda, który w latach 90. sprawił, że magia na nowo stała się popkulturowym fenomenem.

Seria „Iluzja” ucieleśnia tę wielowiekową tradycję. Każdy film działa jak misternie przygotowany pokaz magii: odwraca uwagę, rozprasza, kusi widowiskowością, a potem - gdy najmniej się tego spodziewamy - wykonuje ruch, który zmienia wszystko. To kino, na którym nie wolno nawet mrugnąć, bo można przegapić kluczowy element układanki.

„Iluzja 3” wchodzi do kin. Co tym razem zobaczymy na ekranie?

Trzecia część kultowej serii otwiera zupełnie nowy etap w historii Czterech Jeźdźców. Tym razem bohaterowie łączą siły z młodym pokoleniem iluzjonistów, by dokonać śmiałego skoku na diament o bezcennej wartości. Na ich drodze staje międzynarodowa organizacja przestępcza, a jedynym sposobem na jej rozbicie jest seria trików, które wymykają się wszelkiej logice.

Serię zawsze napędzała charyzma aktorów. W trzeciej odsłonie znów zobaczymy Jesse’ego Eisenberga, Woody’ego Harrelsona, Islę Fisher, Dave’a Franco i niezastąpionego Morgana Freemana. Do ekipy dołączają także świeże, imponujące nazwiska: Rosamund Pike, Justice Smith, Dominic Sessa oraz Ariana Greenblatt. To połączenie doświadczenia z nową energią, które ma dać serii nowe życie.

Za kamerą stanął Ruben Fleischer - specjalista od energicznego, pełnego humoru kina akcji („Venom”, „Zombieland”). Zwiastun nie pozostawia złudzeń: będzie szybko, efektownie i z twistami, które potrafią zaskoczyć nawet największych sceptyków filmowej magii. A co najważniejsze: „Iluzja 3” po 10 latach wchodzi do polskich kin właśnie dziś. I choć pierwsi recenzenci są podzieleni, jedno jest pewne - „Iluzja 3” ponownie budzi emocje. Film ma najwyższy wynik „świeżości” w historii serii na Rotten Tomatoes (60%), a krytycy filmowi podkreślają, że produkcja łączy absurdalną zabawę, energię obsady i efektowne twisty, dzięki którym widzowie będą bawić się naprawdę dobrze.

Fenomen serii „Iluzja” - jak to się zaczęło?

Kiedy w 2013 roku na ekrany trafiła pierwsza część „Iluzji”, nikt nie spodziewał się, że ten film stanie się globalnym zjawiskiem. A jednak zarobił ponad 350 milionów dolarów i stworzył nową definicję filmowego „show”. Produkcja połączyła kino akcji, kryminał i sceniczne sztuczki w sposób, który natychmiast podbił widownię.

Opowieść o grupie błyskotliwych iluzjonistów działających pod szyldem tajemniczego OKA była jak powiew świeżości. Skoki dokonane w świetle reflektorów, manipulacje, tricki, które widzowie odtwarzali klatka po klatce - seria stworzyła swój własny język, jednocześnie flirtując z tradycją wielkich mistrzów iluzji. W 2016 roku pojawiła się druga odsłona, która również przyciągnęła miliony widzów. I choć krytycy byli podzieleni, publiczność ponownie dała się uwieść. „Iluzja” oraz „Iluzja 2” stały się jednymi z najbardziej rozpoznawalnych filmowych dekady.

Część trzecia ma być początkiem czegoś większego: Ruben Fleischer otrzymał już zielone światło, by nakręcić również czwartą część.

Dlaczego iluzja tak nas przyciąga?

Zanim kino opanowały spektakularne efekty specjalne, magię tworzyli ludzie. Już w średniowieczu wędrowni kuglarze, zwani „mistrzami sztuk tajemnych”, gromadzili tłumy na jarmarkach, pokazując „cuda”, które dla widzów były równie niepojęte, co zakazane. W epoce renesansu pojawiły się pierwsze traktaty o sztuce złudzeń, a wraz z nimi iluzjoniści, którzy zaczęli łączyć magię z nauką. Prawdziwą legendą XIX wieku stał się Jean Eugène Robert-Houdin, uważany za ojca nowoczesnej iluzji scenicznej - elegancki, precyzyjny, odarty z cyrkowej krzykliwości. Na jego barkach wyrośli kolejni mistrzowie: tajemniczy Harry Kellar, błyskotliwy Howard Thurston, a przede wszystkim Harry Houdini, który uczynił z ucieczek z kajdanek międzynarodowy spektakl i ikonę popkultury, żyjąc na granicy mitu.

W XX wieku magia przeniosła się z teatrów do telewizji. Lata 70. i 80. należały do Douga Henninga, który zmienił iluzję w psychodeliczny pop-show, a dekadę później nastała era wizualnego przepychu i wielkich iluzji. To wtedy światem zawładnął David Copperfield - człowiek, który „przenikał przez Wielki Mur Chiński”, sprawił, że Statua Wolności „zniknęła” i uczynił magię globalną rozrywką w czasach, gdy wszystko zdawało się możliwe. Jego pokazy oglądał cały świat, a młode pokolenie, zafascynowane niemożliwym, zaczęło masowo sięgać po karty, monety i sztuczki.

Dziś magia znów wraca - w nowoczesnej, kinowej wersji. I właśnie dlatego „Iluzja 3” budzi tyle emocji: bo od średniowiecznych kuglarzy po Copperfielda w Las Vegas jedno jest niezmienne… ludzie kochają dać się oszukać, jeśli iluzjoniści robią to z wdziękiem.

Przeczytaj źródło