Wyspiarskie kraje Oceanu Spokojnego odnotowują najwyższe od dawna liczby zakażeń dengą. Groźna choroba wirusowa jest roznoszona przez komary, a zmiana klimatu stwarza dla nich lepsze warunki - co zwiększa zachorowalność. Wyspiarze już teraz cierpią z tego powodu, ale eksperci mówią, że to zwiastun tego, czego można spodziewać się w przyszłości w innych częściach świata.

Od początku roku na wyspach Pacyfiku potwierdzono ponad 16,5 tysiąca przypadków dengi. Z powodu choroby zmarło 17 osób. Niektóre państwa, takie jak Fidżi, Samoa i Tonga odnotowują najwyższą liczbę zachorowań od dekady.
Zobacz wideo Szymon Malinowski: Nie będziemy cieszyli się palmami po ociepleniu, bo grożą nam upały i powodzie
Na Fidżi tygodniowa liczba zachorowań jest trzykrotnie wyższa od średniej z ostatnich pięciu lat. Na Samoa odnotowano gwałtowny wzrost zachorowań. W ubiegłym roku odnotowywano zaledwie kilkadziesiąt przypadków dengi tygodniowo, a w połowie tego roku to już ponad 1300 przypadków - pokazują dane WHO.
Denga to choroba wywoływana przez wirusa. Powoduje wysoką temperaturę (znana jest też jako gorączka denga), bóle mięśni i głowy oraz wysypkę. Może prowadzić do śmierci, szczególnie w przypadku braku odpowiedniego leczenia. Szczepionka na dengę jest dostępna na rynku od stosunkowo niedawna, a ze względu na ograniczenia (m.in. jedna z dwóch dostępnych szczepionek jest rekomendowana tylko dla osób, które już raz przeszły infekcję) nie stosuje się na bardzo dużą skalę.
Zmiana klimatu napędza zachorowania
Eksperci wiążą znaczący wzrost zachorowań z efektami zmiany klimatu - opisuje "The Guardian". Wcześniej denga była chorobą sezonową. - Ale teraz, z powodu zmiany klimatu, okres przenoszenia się wirusa wydłuża się. W niektórych miejscach ryzyko dengi jest już całoroczne - powiedział Dr Paula Vivili ze Wspólnoty Pacyfiku, organizacji międzynarodowej zrzeszającej państwa regionu.
Wirusa dengi roznoszą komary z rodzaju Aedes (to m.in. komar tygrysi, Aedes albopictus). Wzrost temperatury, wilgotności i silniejsze opady stwarzają dla nich lepsze warunki do rozmnażania - opisuje "The Guardian". Dlatego komarów jest więcej, pojawiają się w nowych miejscach i okresach roku.
Za sprzyjającymi im warunkami stoi globalne ocieplenie, które wpływa nie tylko na wzrost temperatury, ale też więcej wilgoci w atmosferze i związane z tym bardziej intensywne deszcze.
Ponury zwiastun na przyszłość
Dr Joel Kaufman, epidemiolog z Uniwersytetu Waszyngtońskiego, ocenił, że denga jest jedną z pierwszych chorób, której zwiększone rozprzestrzenianie możemy jasno przypisać zmianie klimatu. - Ulewne deszcze mogą zwiększać ilość stojących zbiorników wodnych, stwarzając komarom więcej możliwości rozmnażania się - podał przykład.
To nie tylko coraz większy problem dla mieszkańców krajów wyspiarskich, które i tak należą do najbardziej dotkniętych zmianą klimatu miejsc na świecie. Wzrost zachorowań na dengę to także zwiastun tego, co czeka nas w innych częściach świata.
Kaufman ostrzegł, że to jeden z pierwszych przykładów chorób, które "z pewnością będą występować częściej i w cięższej postaci, gdy planeta się ociepla".
W Polsce grożą nam choroby odkleszczowe
Komary roznoszące choroby takie jak malaria i denga mogą zwiększać swój zasięg występowania wraz z postępem zmiany klimatu, ale w przewidywalnej przyszłości nie musimy martwić się tym w Polsce. Nie znaczy to jednak, że nad Wisłą zmiana klimatu nie wpływa na rozprzestrzenianie się chorób zakaźnych.
Przykładem tego są kleszcze. W ubiegłym roku w Polsce padł rekord zachorowań na boreliozę. Według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego chorobę stwierdzono u ponad 29 300 osób. To o ponad 4 tys. więcej niż rok wcześniej, a więc wzrost o 16 proc. W ciągu ostatnich 15 lat liczba stwierdzonych przypadków boreliozy stale rośnie (wyjątkiem były lata pandemii, co może wiązać się obciążeniem służby zdrowia i lockdownem). W latach 2016-2019 wykrywano około 20-21 tys. przypadków, a w latach 2009-2012 przeciętnie 9-10 tys.
Jeszcze niedawno kleszcze były postrzegane w Polsce jako zagrożenie sezonowe. Nie były aktywne zimą, i dopiero od wiosny do jesieni można było "złapać" kleszcza. - Na wzrost liczby przypadków chorób odkleszczowych wpływają przede wszystkim zmiany klimatyczne. Wyższe temperatury wydłużają okres aktywności kleszczy, dlatego mogą atakować również zimą - komentował dane dot. boreliozy Konrad Michalski, lekarz i dyrektor medyczny firmy Jutro Medical.