Natalia Siwiec odrobaczyła córkę. Lekarka nie miała dla niej litości

Natalia Siwiec od lat dzieli się swoją codziennością w mediach społecznościowych. Częścią jej życia jest oczywiście jedyna córka Mia, która dziś ma osiem lat. Celebrytka ujawniła, że zdecydowała się na odrobaczanie pociechy, która źle się po tym poczuła. Gdy lekarka przeczytała te rewelacje, nie wytrzymała i ostro odniosła się do tej sytuacji. 

Natalia Siwiec odrobacza córkę. Lekarka się załamała 

8 listopada na relacji na Instagramie Siwiec pojawiło się zdjęcie jej córki, która leży z okładem na głowie. Jak wyjaśniła, źle się poczuła po odrobaczaniu. "Dzisiaj Mię poskładało oczyszczanie" - przekazała, dodając, że Mia wymiotowała po wprowadzeniu substancji. Podkreśliła, że ma to za zadanie "uwalniać toksyn z grzybów/pasożytów". Szybko spotkało się to z reakcją jednej z lekarek, która nie dowierzała, co zrobiła celebrytka. "Powiem wprost - stosowanie nieprzebadanych, niesprawdzonych pod względem bezpieczeństwa i skuteczności preparatów na dzieciach stanowi zagrożenie dla ich zdrowia. Wymioty po jakichś specyfikach to najpewniej zatrucie takimi specyfikami, a nie oczyszczanie organizmu. Biedne dziecko się męczy, bo mama nawymyślała sobie pseudoterapii" - grzmiała Monika Działowska, która znana jest w sieci jako "pediatra na zdrowie". "Powtarzam jeszcze raz - ludzie nie są powszechnie zagrzybieni i pełni robaków. To wymysł firm sprzedających terapie i 'leki' na niby tego leczenie" - grzmiała. 

Lekarka wściekła się na to, co zrobiła Natalia Siwiec. Wspomniała o Rzeczniku Praw Dziecka

Lekarka rozmyśla, czy nie zgłaszać takich przypadków do odpowiednich organów. "Czasem nawet się zastanawiam, czy nie powinno się zgłaszać takich praktyk do Rzecznika Praw Dziecka, bo 'profilaktyczne odrobaczanie/odgrzybianie/usuwanie metali ciężkich' itp. niesprawdzonymi (więc potencjalnie niebezpiecznymi) metodami to po prostu męczenie dziecka, a nawet narażanie go na powikłania takich 'terapii'" - podkreśla ekspertka. Działowska jest załamana tym, że zabiegi promują osoby o dużych zasięgach. "Nie wspomnę już o promowaniu ich na profilach celebrytów o takich zasięgach. Przecież to może zrobić krzywdę wielu dzieciom" - zauważa.