Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Dawidzior opuścił więzienie po 9 latach odsiadki. Na wolności czekali na niego znajomi raperzy – Kacper HTA i Bonus RPK.
Za co siedział Dawidzior
Dawid D., usłyszał nieprawomocny wyrok 11 lat więzienia za usiłowanie zabójstwa, kierowanie grupą przestępczą, fałszerstwo dokumentów i podszywanie się pod funkcjonariusza policji.
– Pokażę, że jestem wartościowym człowiekiem – prosił sąd o łagodny wymiar kary.
Po złożeniu apelacji przez obronę skazano go ostatecznie na 8,5 lat więzienia, po wycofaniu zarzutów usiłowania zabójstwa i kierowania grupą przestępczą o charakterze zbrojnym.
Dawidzior na wolności
W piątek, 18 lipca Dawidzior opuścił zakład karny. – Przyszedł jeden z najlepszych dni ostatnich lat – poinformował Kacper HTA, który odebrał kolegę z zespołu z więzienia.
Kacper opublikował wspólne zdjęcie z muzycznym kompanem z Hipotonii. Zrobił to także Bonus RPK, który przywitał Dawidziora razem z żoną. – Witamy na wolce Dawid! – napisał warszawski raper.
Dawidzior spędził za kratami 9 lat, w tym dwa w celi „N” dla niebezpiecznych.


Napady na zamożnych
32-letni Krzysztof S., właściciel agencji towarzyskiej w Myślenicach, z którym współpracował Dawidzior tłumaczył przed sądem, że to on znajdował zamożnych ludzi, których grupa rapera miała napadać. Doszło do dwóch nieudanych napadów w Rabce-Zdroju i Bukowinie Tatrzańskiej oraz jednej udanej kradzieży w Krynicy-Zdroju. – Dawid okłamał mnie. Mówił, że robi napad z chłopakami z kryminału, że nie będzie problemu, a wziął na robotę gimnazjalistów – mówił przed sądem Krzysztof S.
Szczegóły przestępczej działalności
Jak podawała 7 lat temu Gazeta Krakowska:
Pierwszy raz grupa Dawidziora uderzyła w marcu 2016 roku w Rabce. Informator, Krzysztof S., podsunął im pomysł – twierdził, że właściciel jednej z lokalnych firm trzyma w sejfach dużą ilość nielegalnie zdobytej gotówki. To właśnie on dostarczył im pistolet maszynowy Scorpion. Ekipa rapera przygotowała się jak do prawdziwej akcji: podrobili legitymację policyjną, kupili kominiarki, odblaskową kamizelkę, a nawet ukradli tablice rejestracyjne i ruszyli w drogę do Rabki.
Plan wyglądał następująco – Daniel Ł., pseudonim Klakier, miał podawać się za funkcjonariusza, zakuć personel w kajdanki i przez krótkofalówkę wezwać wspólników, żeby razem zmusić właściciela do podania kodu do sejfu. Jednak Klakier zachowywał się zbyt nerwowo i wzbudził podejrzenia przedsiębiorcy. Pracownicy szybko go obezwładnili, choć zdążył jeszcze wezwać kompanów. Ci próbowali dostać się do środka, a gdy im się nie udało – oddali kilka strzałów z broni maszynowej, by przestraszyć obrońców budynku. Ostatecznie uciekli, ale nie zdobyli ani złotówki.
Niedługo później za cel obrali małżeństwo z Bukowiny Tatrzańskiej. Znów to Krzysztof S. miał wskazać adres, mówiąc, że para przechowuje w domu aż pół miliona złotych. Sprawcy próbowali dostać się do środka, wyłamując okno, jednak ich plan spalił na panewce – spłoszył ich krzyk właścicielki domu. Ponownie uciekli z pustymi rękami.
Dopiero trzecia akcja zakończyła się sukcesem. 29 czerwca w Krynicy wzięli na cel jubilera. Daniel Ł., ponownie w przebraniu policjanta, zapukał do jego drzwi. Mężczyzna, niczego nie podejrzewając, wpuścił go do środka, a za nim weszło trzech zamaskowanych wspólników. Napastnicy brutalnie pobili ofiarę i zabrali biżuterię o wartości 106 tysięcy złotych.
Z kosztownościami jednak nie było łatwo. Nikt nie chciał ich kupić. W końcu Dawidzior namówił Marcina Z. z Limanowej, by pomógł sprzedać łup. Ten zabrał biżuterię do wyceny, ale zanim zdążył się jej pozbyć, zatrzymała go policja.