Nauczyciele zgubili dziecko na wycieczce. "Córka miała atak paniki"

4 godziny temu 3

Data utworzenia: 7 listopada 2025, 11:27.

To miał być miły dzień dla 11-letniej Poli z Poznania, która pojechała ze swoją klasą na wycieczkę. Niestety, zamienił się w koszmar i dla dziewczynki i dla jej przerażonej mamy. — Nauczyciele zgubili moje dziecko. Zorientowali się dopiero pod szkołą. Szukałam córki na własną rękę — mówi "Faktowi" pani Oliwia. Sprawę jeszcze tego samego dnia zgłosiła do Wielkopolskiego Kuratorium Oświaty.

11-letnia dziewczynka zagubiła się na wycieczce (zdjęcie ilustracyjne). Foto: 123RF, P.F. Matysiak / newspix.pl

Pola uczy się w szkole podstawowej nr 23 przy ul. Norwida w Poznaniu. Jej mama znalazła ją w zupełnie innej części miasta, której dziewczynka nie znała. Dojechała tam wsiadając do złego tramwaju. Pani Oliwia jest zbulwersowana sytuacją. Doszło do niej w czwartek 6 listopada. — Na wycieczce szkolnej zagubili moje dziecko! Wsiedli do tramwaju bez mojej córki, jak gdyby nigdy nic, nie licząc dzieci. Pola wsiadła do innego tramwaju, bo szukała biletu w czasie, gdy reszta grupy biegła do pojazdu — mówi "Faktowi" pani Oliwia.

Poznań. Nauczyciele zgubili dziecko na wycieczce

Mama dziewczynki zdradza, że córka wpadła w atak paniki. Nie wiedziała, gdzie jest, ani dokąd jedzie.

Nie mogłam jej zlokalizować. Akcję poszukiwawczą musiałam podjąć sama, bo kontakt ze szkoły miałam dopiero po 40 minutach! Nikt się nie zainteresował, dopiero pod szkołą zorientowali się, że jej nie ma. Córka zadzwoniła, że jedzie nieznanym tramwajem nie wiadomo gdzie, bo reszta klasy z opiekunami odjechała innym, podczas gdy ona szukała w plecaku biletu

— opowiada rozmówczyni "Faktu".

Dodaje, że córka nie potrafiła określić, gdzie jest, bo nie zna za dobrze części Poznania oddalonych od jej miejsca zamieszkania. — Ja, niestety, akurat nie miałam internetu w telefonie, bo zmieniam operatora sieci komórkowej, więc szukanie Poli było bardzo utrudnione bez aplikacji do śledzenia. Potem córkazadzwoniła, że widzi Galerię Posnania, więc tam skupiłam się na poszukiwaniach — denerwuje się pani Oliwia.

Kuratorium oświaty zajmuje się wycieczką uczniów z Poznania

Mama Poli próbowała skontaktować się z dyrektorem szkoły. Umówiono ją na termin po jego powrocie z urlopu, na którym przebywa. "Fakt" poprosił zastępczynię dyrektora o komentarz. Sekretarka połączyła nas z gabinetem, ale nikt nie odebrał. Po ponownym telefonie przekazała informację, że zastępczyni ma lekcje. Wysłaliśmy więc pytania pisemnie i czekamy na odpowiedź.

Czytaj też: Atak na dziewczynki w Halloween. Relacje świadków przeczą policji. "Był w amoku, czekał na ofiary"

Sprawą zajmuje się już natomiast Wielkopolskie Kuratorium Oświaty, które powiadomiła mama Poli. — Potwierdzam, że otrzymaliśmy takie zgłoszenie. Nie miało formy oficjalnej. Mam uczennicy do nas zadzwoniła. Sprawie został nadany bieg — mówi w rozmowie z "Faktem" Robert Schmidt z kuratorium. Dodaje, że został już wyznaczony wizytator, który w środę 12 listopada pojawi się w szkole i zbada zgłoszenie.

Trzeba podkreślić, że bezpośredni nadzór i odpowiedzialność spoczywają w takiej sytuacji po stronie dyrektora placówki. Nasze postępowanie nie będzie się skupiało wokół samego zdarzenia, tylko sprawdzenia, czy dyrektor miał odpowiedni nadzór i czy wszystkie procedury w związku z wycieczką zostały dochowane. Jeśli chodzi i nauczycieli, możemy wnioskować u dyrektora nie tyle o ukaranie, ile o podjęcie działań naprawczych

— podsumowuje Robert Schmidt.

Pani Oliwia podkreśla, że na 18 dzieci przypadało troje opiekunów. Tym bardziej więc trudno zrozumieć, że tak długo nie zauważyli braku uczennicy.

Zobacz też:

Miał ją pilnować wujek. Kilka dni walczyli o życie Matyldy. "Śmierć mózgu".

Uratowali bliźniaka z zagrożonej ciąży. "Filipek to cud medyczny"

/3

123RF, P.F. Matysiak / newspix.pl

Mama dziewczynki zgłosiła sprawę kuratorium (zdjęcie ilustracyjne).

/3

- / 123RF

Dziewczynka była przerażona (zdjęcie ilustracyjne).

/3

P.F.Matysiak / newspix.pl

Dziecko wsiadło do złego tramwaju.

Przeczytaj źródło