Karol Nawrocki zawetował nowelizację od lex Kamilek. Zmiany miały poprawić wady ustawy. Po jej przyjęciu rodzice przestali być zapraszani na wycieczki. Konieczne jest przyniesienie płatnego zaświadczenia o niekaralności. Nauczycielka wspomniała z kolei o wpływie na relacje w szkole.
Lex Kamilek miała „skutecznie utrudnić życie społeczne w szkołach i placówkach oświatowych”. Nowelizację zawetował Karol Nawrocki. – Relacje w szkole legły w gruzach. Boimy się bliskości z dzieckiem. Rozmawiamy wyłącznie przy drzwiach otwartych, nie przytulamy, choć młodsze dzieci bardzo tego potrzebują. Nie rozumieją, że to „dla ich dobra”. Czują się odtrącone. Usztywnili się szczególnie młodsi nauczyciele. Boją się – mówi jedna z nauczycielek.
Nauczycielka ironizuje. „O niczym innym jak spanie z uczniem w jednym łóżku”
Jej zdaniem „szczytem upokorzenia środowiska były niektóre zapisy w standardach ochrony małoletnich”. Chodzi o potencjalne spanie z dzieckiem na wycieczce. – Naprawdę? Przez 35 lat mojej pracy w szkole nie marzyłam o niczym innym jak spanie z uczniem w jednym łóżku – kontynuowała z płaczem nauczycielka. Po wejściu w życie lex Kamilek „przedstawiciele oświaty zaczęli ok. 2,5 razu częściej niż wcześniej uruchamiać niebieskie karty”, ale jak czytamy „to i tak zbyt rzadko”.
„Wydaje się, że aby uniknąć totalnego chaosu w oświacie, wystarczyło wcześniej robić akcje uświadamiające” – brzmi fragment tekstu. Chodzi o to, że weryfikacja nie oznacza podejrzenie. Wiele matek np. susząc dziewczynkom włosy w szatni na basenie, czuły się bowiem jak „domniemane pedofilki”. Zawetowane przepisy za zdroworozsądkowe uważa dyrektor jednej z warszawskich szkół i działacz edukacyjny Jarosław Pytlak.
Co dalej z lex Kamilek po wecie Karola Nawrockiego? Nie chodzi tylko o wycieczki szkolne i rodziców
Przez lex Kamilek rodzice przestali być zapraszani na wycieczki. Przyniesienie płatnego zaświadczenia o niekaralności nazwano „kpiną”. Podobnie było z policjantami przychodzącymi na zajęcia do szkoły. – Pytanie, ilu pedofilów złapano dzięki temu chaosowi. Podejrzewam, że żadnego – ocenił Pytlak. Jeśli chodzi o zaświadczenia, polskie przepisy są bardziej restrykcyjne niż np. w Wielkiej Brytanii. Dyrektor stołeczne placówki zwrócił uwagę, że „to nie w szkołach dzieje się dzieciom najwięcej krzywd”.
– Krzywda Kamilka była w rodzinie. To powodowało pytania o działanie opieki społecznej, a nie szkoły. Lex Kamilek jest potrzebna, ale niech nie utrudnia życia w imię iluzorycznej ochrony dzieci tam, gdzie nie dzieje się im krzywda. Przy jej okazji dzieci dowiedziały się, że każdy dorosły to ich potencjalny krzywdziciel. To porażka nas, dorosłych. Po wecie nadal w szkołach będziemy się z tym zmagać, siedzieć schowani za paragrafami – kontynuował Pytlak.
Czytaj też:
Wrócił do sprawy skatowanego 8-latka. „Twarz Kamilka towarzyszyła mi przez cały czas”Czytaj też:
Monika Rosa: To patologiczne zachowanie. Nawrocki nie będzie dyrygował Polską
Źródło: Tygodnik Przegląd








English (US) ·
Polish (PL) ·