Nawrocka nagle zaczęła mówić o powiększeniu rodziny. Padła deklaracja

1 dzień temu 4

Pierwsza Dama szczerze i bez ogródek o tym, jak wygląda jej codzienność. Czy luksus i protokół są w stanie zmienić jej nawyki? Zdradza, z czego musiała zrezygnować, by pozostać sobą.

Normalność pod Pałacowym Żyrandolem

Zaledwie trzy miesiące w Pałacu Prezydenckim, a Pierwsza Dama Marta Nawrocka już stała się tematem szeroko komentowanym. Od początku było wiadomo, że jej wejście do politycznego centrum kraju wywoła duże zainteresowanie, nie tylko ze względu na funkcję, ale i na jej dotychczasowe, zwyczajne życie pracownika administracji skarbowej i matki. Najnowszy wywiad dla "Vivy!" rzucił więcej światła na to, jak wygląda codzienne życie, kiedy przeprowadza się do symbolu władzy. Pałac Prezydencki, choć imponujący, z perspektywy kogoś przyzwyczajonego do samodzielności, bywa szokiem. Nawrocka otwarcie przyznała, że początkowo była zaskoczona nową rzeczywistością. Dla osoby, która przez lata sama zajmowała się domem i obowiązkami, nagła obecność służby i konieczność oddawania codziennych czynności innym była wyzwaniem. To problem, z którym zmagała się każda nowa Pierwsza Dama, przechodząca z prywatnej sfery do publicznej. Jak utrzymać swoją tożsamość, kiedy dom zmienia się w urząd?

Marta Nawrocka od początku postawiła sprawę jasno: nie zamierza rezygnować z podstawowych, domowych rytuałów. Z góry założyła, że część obowiązków – gotowanie czy dbanie o rodzinne sprawy – będzie nadal wykonywać sama. 

Już po tygodniu postanowiłam, że część posiłków będę przygotowywała sama. Nie chcę zbyt często angażować obcych w naszą codzienność, lubię mieć porządek wokół siebie i lubię dbać o niego na bieżąco. Zawsze prałam sama i nadal piorę, bo lubię. Naprawdę lubię wywieszać pachnące pranie. Proszę mi wierzyć — to daje mi spokój — mówiła Marta Nawrocka w rozmowie z Wiktorem Słojkowskim.

To nie jest kwestia braku zaufania, lecz potrzeba zachowania kontroli nad tym, co stanowi jej prywatny azyl. Prezydent jest postacią publiczną, ale jego żona usilnie walczy o to, by jej rodzina nie stała się wyłącznie obiektem medialnych doniesień. W wywiadzie podkreśliła, że mimo zmiany otoczenia, najważniejsza jest dla niej normalność, ciepło i radość w rodzinie. To klucz do przetrwania w świecie polityki. Życie w pałacu ma swoje plusy i minusy, ale nie może zdominować prywatnej sfery. Ta postawa jest wyraźnym sygnałem, że Nawrocka chce uniknąć wizerunku odciętej od rzeczywistości damy, koncentrując się na sprawach, które uważa za ważne – co, jak podawały media po objęciu przez nią funkcji, ma dotyczyć między innymi walki z hejtem w internecie.

Nawrocka nagle zaczęła mówić o powiększeniu rodziny. Padła deklaracjaMarta Nawrocka fot. KAPiF

Początki związku i cienie hejtu

Pierwsza Dama w rozmowie cofnęła się do początków jej związku z obecnym Prezydentem, przypominając, jak wyglądało ich wspólne życie. Mówiła o czasach, kiedy dzielili skromny pokój z teściową i cieszyli się prostotą i bliskością, daleką od obecnego przepychu. To wspomnienie służy jako kontrapunkt dla obecnej, pałacowej egzystencji, podkreślając, że dla nich wartości rodzinne zawsze były ważniejsze niż otoczenie.

Ważnym, osobistym wątkiem poruszonym w wywiadzie była również sprawa rodziny patchworkowej i adopcji Daniela. Nawrocka jasno zaznaczyła, że to była inicjatywa jej męża, co świadczy o głębokim zaangażowaniu i dojrzałości ich relacji. 

Ma 22 lata, od drugiego roku życia jest z Karolem, ze swoim tatą, nie miał innego ojca. Ta więź, która między nimi powstała, jest pełna i bezwarunkowa — powiedziała, dodając, że adopcja była inicjatywą jej męża.

Jednak życie w centrum uwagi ma swoją ciemną stronę. Nawrocka opowiedziała też o hejcie, który dotknął jej córkę. Jest to bolesne, ale niestety nieuniknione zjawisko, kiedy stajesz się twarzą publiczną. Hejt często uderza w najbliższych, a Pierwsza Dama musi teraz chronić swoje dzieci przed agresją, która jest konsekwencją kariery politycznej jej męża.

Zostałam już dwukrotnie przesłuchana w tej sprawie i mam nadzieję, że negatywne treści znikną z przestrzeni publicznej. Kasia nie powinna widzieć takich rzeczy o sobie. Dzieci trzeba chronić, zanim nauczą się same tego świata — zaznaczyła.

Prawdziwy luksus w pałacu

Po trzech miesiącach Marta Nawrocka odnalazła swój własny rytm w nowej roli. Jej największym luksusem, jak sama przyznaje, nie są limuzyny czy służba, ale spokój, domowe obowiązki i po prostu chwile spędzone z rodziną. Ten kontrast między oficjalną rolą a prywatnymi potrzebami to uniwersalna opowieść o każdym, kto z dnia na dzień staje się własnością publiczną.

Wiem tylko, że nie będę już nigdy wstawała o czwartej rano na akcje, że nie będę zwalczać nielegalnego hazardu w Trójmieście, że to zamknięta droga. [...] Ale jedno jest pewne. Że zawsze będzie Karol, nasze dzieci, koty i ja. No i może za jakiś czas dołączy do nas… pies — dodała z uśmiechem Marta Nawrocka

Marta Nawrocka wydaje się konsekwentnie budować wizerunek Pierwszej Damy, która mimo pałacowych wygód, mocno stąpa po ziemi. Chce pozostać sobą, nie gubiąc w wirze polityki i protokołu tego, co najważniejsze. Miejmy nadzieję, że ten manifest normalności okaże się trwalszy niż medialne plotki.

Nawrocka nagle zaczęła mówić o powiększeniu rodziny. Padła deklaracjaMarta Nawrocka fot. Instagram

Przeczytaj źródło