opracowała
Julia Panicz
15 października 2025, 15:59
Podczas środowej konferencji w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości doszło do spięcia między rzecznikiem ugrupowania, Rafałem Bochenkiem, a dziennikarką TVN24. Polityk ostro zareagował na pytania o przyszłość Łukasza Mejzy.
Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.pl
Bochenek spiął się z dziennikarką TVN-u
W środę (15 października) w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości odbyła się konferencja prasowa z udziałem m.in. Jarosława Kaczyńskiego. Dziennikarze dopytywali go między innymi o sprawę Łukasza Mejzy, który odmówił przyjęcia mandatu, po tym jak policja złapała go na prawie dwukrotnym przekroczeniu prędkości na drodze ekspresowej. Prezes PiS nie odpowiedział jednoznacznie, czy Mejza zostanie wyrzucony z partii. Reporterka TVN24 zaczęła więc o to dopytywać, na co stanowczo zareagował Rafał Bochenek. - Pan prezes już odpowiadał na to pytanie. Pani redaktor, zacznijcie też od siebie - powiedział. - U was też macie na pokładzie w TVN-ie pana Kraśkę. Też miał problemy z prawem i do dzisiaj jest twarzą tej telewizji - dodał. Chodzi o wyrok z 2022 roku, kiedy to Piotr Kraśko został skazany za jazdę bez uprawnień.
Kaczyński pytany o Mejzę
Wcześniej, w Sejmie, dziennikarze także próbowali dopytać Jarosława Kaczyńskiego o Mejzę. Jedno z pytań dotyczyło tego, czy szef PiS-u żałuje, że wpuścił polityka na listy wyborcze. - Nie pochwalam, ale przyznał się do winy. Sprawa została skierowana do komisji etyki i zobaczymy - powiedział. Reporterka TVP Justyna Dobrosz-Oracz zacytowała fragment oświadczenia polityka, w którym tłumaczył się, że jest "charakterny" i dodała, że "nie uderzył się w pierś". - Niech pani łaskawie się zwróci do ministra Żurka, żeby się uderzył w pierś. (...) Dokonuje licznych przestępstw, łamie prawo w sposób niebywały - dodał Kaczyński. Pytany o to, jakie granice musi przekroczyć Mejza, aby w partii wyciągnięto wobec niego konsekwencje, odparł: "To jest wykroczenie drogowe. Jeżeli ktoś sądzi, że my z tego powodu będziemy wyrzucali z partii...". Następnie został zapytany o to, czy jego zdaniem taka osoba powinna być w parlamencie. - Ostatnie osoby, które powinny na ten temat mówić, to są osoby, które wspierają Platformę Obywatelską. Oni wszyscy nie powinni być w parlamencie - powiedział.
Zobacz wideo Kaczyński chce nowej konstytucji. "Nam się to należy!"
Łukasz Mejza miał jechać 250 km/h
We wtorek (14 października) RMF FM ujawniło, że Łukasz Mejza został zatrzymany do policyjnej kontroli, ponieważ prawie dwukrotnie przekroczył dopuszczalną prędkość na drodze S3. Miał jechać 250 km/h. Policjanci zaproponowali mu mandat w wysokości 2,5 tys. złotych, ale polityk odmówił, powołując się na immunitet. Po ujawnieniu sprawy przez media stwierdził, że się spieszył. "Źle się zachowałem i nie mam zamiaru piep***ć głupot, bo nic tego nie tłumaczy. Przepraszam" - napisał w oświadczeniu przesłanym Radiu ZET. Mejza stwierdził, że "taka sytuacja nie powtórzy się więcej". "A wszystkim komentującym, w przypływie emocjonalnej ekstazy, cymbałom z Platformy, przypominam, że jechałem na S3, a nie w terenie zabudowanym, jak Donald Tusk w swoim barbarzyńskim rajdzie, po którym stracił prawo jazdy. Mandatu nie przyjąłem tylko dlatego, że spieszyłem się na lotnisko i czas potrzebny na jego wypisanie sprawiłby, że na pewno bym się spóźnił na samolot (ostatecznie i tak się spóźniłem)" - napisał. Dodał, że immunitetu się zrzeknie, a mandat ureguluje, "jeśli będzie taka możliwość prawna".
Przeczytaj także: "Skrajnie głupie". Z PiS płyną pierwsze komentarze ws. Łukasza Mejzy
Źródła: Konferencja PiS, Wirtualna Polska, TVP, "Wprost", "Do Rzeczy", Gazeta.pl





English (US) ·
Polish (PL) ·