Nie będzie z nimi łatwo! Litwini blisko sprawienia sensacji

1 miesiąc temu 15

Reprezentacja Polski nadal musi się mieć na baczności! Finlandia przegrywała do przerwy u siebie 0:1 z Litwą. Zanosiło się na sensację, ale jak "Suomi" poprawili sobie w drugiej połowie celowniki, to w dziesięć minut wybili rywalom z głów marzenia o zwycięstwie. Finowie zatriumfowali 2:1, dzięki czemu wiemy, że nasza kadra nie będzie pewna udziału w barażach po październikowym zgrupowaniu.

Finlandia - Litwa fot. Screen: Polsat Sport

Mecz Finów z Litwinami był ciekawy dla reprezentacji Polski z wielu powodów. Oczywiście pierwszym z nich były punkty i sytuacja w grupie. Wygrana Finlandii oznaczałaby, że Litwa nie wyprzedziłaby już nas w tabeli, choćbyśmy mieli z nimi przegrać w niedzielę 12 października. Sami Finowie zaś zrównaliby się z nami punktami i nałożyli dodatkową presję. Zwycięstwo Litwy? Cóż, to sprawiłoby, że niedzielny triumf nad tym rywalem zagwarantowałby nam co najmniej baraże o awans na mundial. Remis z kolei dałby Finom jeszcze cień nadziei. 

Zobacz wideo Reprezentacja z Lewandowskim na czele w komplecie przed Nową Zelandią i Litwą

Celny strzał może i jeden, ale na bramkarza Finów to wystarczyło

Po drugie, mecz ten to ważna wskazówka co do tego, na co obecnie stać Litwinów. We wrześniu byli blisko sensacyjnego urwania punktów Holandii, z którą prowadzili już 2:0 (ostatecznie przegrali u siebie 2:3). Choć też z drugiej strony również na własnym boisku tylko zremisowali 1:1 z Maltą, więc byli dość dużą zagadką. 

Pierwsza połowa też nie udzieliła jasnej odpowiedzi. Finowie dominowali, mieli częściej piłkę i oddali trzy celne strzały, przy tylko jednym ze strony Litwinów. Ich problem polegał na tym, że ich uderzenia kończyły w rękawicach bramkarza. Zaś ten jeden litewski trafił do siatki. W 25. minucie Pijus Sirvys uderzył w polu karnym przy bliższym słupku. Bramkarz powinien był to obronić, ale choć piłka odbiła się od jego rękawicy, to do bramki i tak wpadła. Dzięki temu niespodziewanie to goście do przerwy prowadzili.

Finlandia jak feniks z popiołów. Dziesięć minut remontady

Finowie musieli lepiej skalibrować celowniki, jeśli chcieli marzyć o dalszej walce o mundial. Trzeba jednak przyznać, że doskonale im to wyszło. Nie minęło wiele czasu, a fani w Helsinkach dostali powody do radości i to aż dwa. W 48. minucie do siatki trafił Benjamin Kallman, wykorzystując w polu karnym zgranie piłki po dośrodkowaniu. Sędzia wpierw odgwizdała pozycję spaloną, ale VAR ujawnił, że były napastnik Cracovii jednak uniknął ofsajdu i gola zaliczono. 

Zaledwie siedem minut później Adam Markhiev dostał piłkę tuż przed polem karnym i oddał efektowny technicznie, podkręcony strzał, który wpadł tuż przy samym słupku. Dziesięć minut drugiej połowy wystarczyło Finom, by kompletnie odmienić wynik spotkania. Czas upływał, a tu wcale nie zanosiło się, że Litwini zrobią coś podobnego do Finów. Brakowało im dobrych sytuacji, płynności w grze. Rywale odebrali im prowadzenie i najwyraźniej sporą część pewności siebie też. 

Polska niczego nie może być pewna. Listopad rozstrzygnie

Kilka bezproduktywnych rajdów na skrzydłach. Tyle potrafili zrobić Litwini, którzy ostatecznie przegrali 1:2 i stracili definitywnie szanse na awans na mundial. Finowie zrównali się punktami z Polską (po 10) i nadal walczą. Ten wynik sprawia, że pewne jest jedno. Polacy nawet wygraną z Litwą w niedzielę nie zagwarantują sobie udziału co najmniej w barażach o awans. Na to trzeba będzie poczekać do listopada. 

Finlandia - Litwa 2:1 (Kallman 48', Markhiev 55' - Sirvys 25')

Google News Facebook Instagram YouTube X TikTok
Przeczytaj źródło