Nie jedna, a trzy rakiety użyte w Wyrykach? Media ujawniają: wojsko chroni pilotów

1 miesiąc temu 25

Data utworzenia: 25 września 2025, 15:30.

Trzy rakiety powietrze–powietrze odpalone w rejonie jednej wsi, tajemnicze cele nad Polską i milczenie wojska oraz prokuratury. Dlaczego tylko w Wyrykach polskie i sojusznicze myśliwce użyły aż tylu pocisków?

Trzy rakiety w jednej wsi? Wojsko chroni pilotów i milczy.
Trzy rakiety w jednej wsi? Wojsko chroni pilotów i milczy. Foto: Adam Jastrzębowski/Krzysztof Burski/Newspix.pl; Dariusz Stefaniuk / Facebook

Nocny atak z 9 na 10 września na polską przestrzeń powietrzną przyniósł więcej pytań niż odpowiedzi. W rejonie Wyryk na Lubelszczyźnie doszło do zdarzenia, które wciąż budzi kontrowersje. W ruch poszły trzy rakiety, a odpowiedzi na pytanie, co dokładnie zostało zestrzelone, wciąż brak.

Trzy rakiety nad Wyrykami

Jak ustaliła "Rzeczpospolita", w okolicach Wyryk użyto aż trzech rakiet powietrze-powietrze. To tu zidentyfikowano cele, które uznano za poważne zagrożenie. – Z całą pewnością nie strzelano drogimi pociskami do dronów-makiet, czyli gerberów – wskazują źródła gazety.

Atak miał miejsce podczas zmasowanego nalotu dronów, kiedy część maszyn spadła na pola i budynki, uszkadzając m.in. dom jednorodzinny. Oficjalnie mówiło się o jednej rakiecie, ale informacje wskazują, że rakiet było trzy – i to właśnie tylko tutaj.

F-16 czy F-35? Kto strzelał naprawdę

Według "Rzeczpospolitej" pociski odpalono z polskiego F-16. To załoga tego myśliwca była "ogniwem wykonawczym". Nie można jednak wykluczyć udziału holenderskich F-35, które działały w regionie. – To, że nasi strzelali, jest pewne, jednak nie jest wykluczone, że dodatkowo mogli strzelać również Holendrzy – twierdzą źródła "Rz".

F-35 dysponują zaawansowanymi sensorami i pełnią rolę "węzła danych", przekazując szczegółowe informacje innym jednostkom. Oba samoloty używają tego samego typu pocisków: AIM-120 AMRAAM i AIM-9X, co utrudnia jednoznaczne rozstrzygnięcie.

Wojsko chroni pilotów?

Jednym z powodów milczenia MON ma być konieczność ochrony pilotów wykonujących misję. Informacje o użyciu rakiet w konkretnym czasie i miejscu mogą ujawniać taktyki, procedury i pozycje samolotów, a tym samym narażać załogi na niebezpieczeństwo w przyszłości. – Wojsko zniszczyło to, co uznało za duże zagrożenie, zrobiło to bardzo szybko – podkreślają źródła.

Ograniczona komunikacja ma chronić bezpieczeństwo pilotów i skuteczność przyszłych operacji, dlatego MON nie ujawnia szczegółowych danych o liczbie rakiet czy dokładnym przebiegu wydarzeń.

Prokuratura w cieniu tajemnicy

Postępowanie dotyczące nalotu objęto klauzulą tajności. Prokuratura Okręgowa w Lublinie oddała sprawę Prokuraturze Krajowej. – Z uwagi na dobro postępowania oraz jego charakter, pozostający w ścisłej relacji z bezpieczeństwem państwa i obywateli, prokuratura nie ujawnia szczegółowych informacji – poinformowała prok. Anna Adamiak.

Na dodatek śledczy przyznają, że "przyjęcie różnych wersji zdarzenia" jest naturalną konsekwencją analizy dowodów. Ile dronów było wabikami, a ile rzeczywistym zagrożeniem – nie wiadomo.

Co wysłała Rosja?

Źródła wskazują, że nie mogło chodzić wyłącznie o makiety. Rosja w przeszłości stosowała różne prowokacje – od dronów z ładunkami wybuchowymi po rakiety z betonową głowicą, jak ta znaleziona w kwietniu 2023 r. pod Bydgoszczą.

Na tle tych ustaleń mocno wybrzmiewa wypowiedź Radosława Sikorskiego w ONZ: "Jeśli kolejny pocisk lub samolot wleci w naszą przestrzeń powietrzną bez pozwolenia […] i zostanie zestrzelony, proszę, nie przychodźcie tu później skamleć. Zostaliście ostrzeżeni".

Rosyjska prowokacja i reakcja NATO

Wszystko wskazuje na to, że nocny atak był z góry zaplanowaną rosyjską prowokacją. Drony–wabiki miały odciągnąć uwagę od rzeczywistego celu. – Od strony wojskowej reakcja NATO i Polski wypadła wzorcowo, gorzej było z komunikacją – wobec społeczeństwa i prezydenta – podkreśla rozmówca dziennika.

Choć zniszczono obiekty ocenione jako zagrożenie, pozostaje pytanie: co dokładnie spadło na polską ziemię i dlaczego tylko w Wyrykach konieczne było odpalenie aż trzech rakiet?

Sześć pytań po inwazji rosyjskich dronów na Polskę. "To sygnał z Moskwy"

Incydent w Wyrykach spowodował F-16? Koszty operacji liczone w milionach

Drony spadały blisko strategicznych miejsc. Ekspert nie ma wątpliwości co do zamiarów Rosjan

Przeczytaj źródło