Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
W trzecim i ostatnim turnieju fazy zasadniczej w Ergo Arenie Polacy rozegrali cztery spotkania. Rozpoczęli od zwycięstwa z Iranem 3:2, następnie ulegli 1:3 Kubie oraz 2:3 Bułgarii, a na zakończenie pokonali broniącą trofeum Francję 3:2.
ZOBACZ TAKŻE: Fornal zapytany o porażki reprezentacji. Ależ wypalił! "Zostaliście rozpieszczeni"
Sasak podkreślił, że w konfrontacji z mistrzami olimpijskimi szczególnie ważne było to, że w trudnych końcówkach potrafili przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.
- Byliśmy mocni w zagrywce, w bloku i obronie, ale także w ataku, bo kończyliśmy ważne piłki. Tego właśnie może nam zabrakło we wcześniejszych meczach. Cieszy nie tylko zwycięstwo na zakończenie imprezy, ale także fakt, że po dwóch porażkach się podnieśliśmy. Zresztą po tym triumfie nikt o nich już chyba nie pamięta – zauważył.
W sumie Biało-Czerwoni odnotowali osiem zwycięstw oraz ponieśli cztery porażki i do finałowego turnieju w Ningbo przystąpią z piątej pozycji.
- Do tej imprezy podchodzimy bardzo pozytywnie, nie możemy się jej doczekać. Chcemy grać o medale, bo przecież reprezentacja Polski zawsze walczy o najwyższe cele. Sam ćwierćfinał na pewno nam nie wystarczy. Teraz mamy dzień, może dwa wolnego i wracamy do Spały. Do Chin wyjedziemy trochę szybciej, żeby się tam zaaklimatyzować i trochę potrenować na miejscu – dodał.
Polacy zainaugurują finałowy turniej w środę 30 lipca, kiedy zmierzą się w pierwszym ćwierćfinale z czwartą Japonią. 12 czerwca podopieczni trenera Nikoli Grbica w pierwszym turnieju fazy interkontynentalnej w chińskim Xi'an pokonali tego rywala 3:1.
- Musimy się przygotować na bardzo wymagające spotkanie. Ten zespół znany jest z tego, że walczy o każdą piłkę i niesamowicie broni. Przede wszystkim musimy być cierpliwi, ale tak naprawdę będziemy się tym martwić za kilka dni, kiedy rozpoczniemy stricte przygotowanie pod przeciwnika i pod najbliższy turniej – podsumował Sasak.
W przypadku zwycięstwa biało-czerwoni trafią na zwycięzcę spotkania Brazylia – Chiny. Z "Canarinhos", którzy byli najlepsi w fazie zasadniczej, przegrali w Chicago 1:3. Z prowadzonymi przez ich byłego selekcjonera, Belga Vitala Heynena Chińczykami w tym roku nie grali.
JŻ, PAP