Niewesołe wieści od Mai Hyży. Jej kłopoty nie skończą się szybko

1 dzień temu 5

Maja Hyży nigdy nie robiła tajemnicy z tego, że nie należy do osób cieszących się żelaznym zdrowiem.

Maja Hyży ma za sobą kilka operacji


Jak przyznawała w wywiadach, do tej pory przeszła już kilka operacji, po których na nowo musiała uczyć się chodzić, a co gorsza, na tym nie koniec problemów. Dwa lata temu ujawniła 2 lata temu w rozmowie z Jastrząb Post:

"To były ciężkie operacje. Ból, rehabilitacja, stawianie pierwszych kroków - to brzmi śmiesznie, ale jak miałam 17 lat, to musiałam się na nowo uczyć chodzić, tyle leżałam w łóżku".

Dopiero niedawno wyszło na jaw, że przyczyną jej kłopotów jest choroba Otto-Chrobaka. Przy tym schorzeniu stopniowe zagłębianie się dna panewki do wewnątrz miednicy, prowadzi do ograniczenia ruchomości stawu biodrowego.

Maja Hyży często trafia do szpitala


Choroba dotyka głównie kobiety po 50-tce, jednak, jak widać, nie jest to reguła. Co gorsza, Maja po ósmej z kolei operacji, przebytej w grudniu, musiała zostać w szpitalu dłużej niż zakładała, z powodu złych wyników badań, a kiedy już dostała wypis, infekcja bakteryjna zmusiła ją do powrotu na oddział. Potem musiała czekać na kolejną operację, tym razem wszczepienia endoprotezy. Jak tłumaczyła na Instagramie:

"Mam wiszące biodro, stąd jestem o kulach cały czas i przez kilka miesięcy będę musiała z nimi chodzić. Po kilku miesiącach będę miała wstawioną endoprotezę, która jest szyta na miarę jak u krawca za granicą. Będzie specjalnie dla mnie sprowadzana".

Operacja się powiodła, a w międzyczasie Hyży zdecydowała się na kolejną, tym razem plastyczną. W ubiegłym roku poprawiła sobie piersi, których wygląd, po czterech ciążach, jej nie zadowalał.

Maja Hyży musi przełożyć planowaną operację


Na tym nie koniec chirurgicznych planów piosenkarki. Jak dała do zrozumienia w rozmowie z Plejadą, chciała w ciągu najbliższych miesięcy przeplatać operacje, wymuszone względami zdrowotnymi z takimi, na które zdecydowała się z własnej woli. Na razie jednak wszystko musi poprzesuwać, bo parametry znów jej się pogorszyły:

"To nie dobiega końca, ale czuję się dobrze, lepiej, choć troszeczkę zaniechałam swoją rehabilitację, bo zawsze o sobie myślę na samym końcu. Niedawno postanowiłam, że ruszam z kopyta z tą rehabilitacją - trzeba o zdrowie zadbać. Za rok jeszcze jedna mnie operacja czeka - no i brzuszek, ale niestety brzuch miałam mieć robiony w listopadzie i mam przełożoną operację ze względu na moje wyniki, które są kiepskawe, bo są anemiczne, więc muszę troszeczkę podkręcić swoją dietę. Myślę, że w styczniu jest szansa, że mój brzuch będzie miał sześciopak".


Basia Bursztynowicz o odpadnięciu. Czy ma żal do Pavlović za niskie noty?pomponik.pl


Przeczytaj źródło