Niewiarygodne, co zrobili Polacy. Sędzia od razu ruszył do rezerwowych

1 miesiąc temu 21

Przegrani Czesi bardziej cieszyli się z czwartego miejsca niż polscy siatkarze z brązowego medalu mistrzostw świata. Wątpliwości nie pozostawiało też zachowanie Biało-Czerwonych przed tym spotkaniem i ich kibiców na trybunach. Wszyscy woleliby być wtedy gdzie indziej. Na pocieszenie pozostało zwycięstwo nad Czechami 3:1, dzięki któremu Polacy nie wrócą do domu z pustymi rękami.

Polska - Czechy Fot. Agnieszka Niedziałek/Sport.pl

To nie wyglądało przyjemnie. Wystarczyło tylko spojrzeć na twarz Wilfredo Leona w meczu o brązowy medal mistrzostw świata, by zobaczyć, że jest w nim wciąż sporo złości z powodu przegranego półfinału. Ale Leon tę złość zamienił w motywację. I dlatego podczas meczu z Czechami często słychać było... ryk lwa.

Zobacz wideo Polscy siatkarze wrócili do kraju po zwycięstwie w Lidze Narodów!

Stypa w Manili ze szczęśliwym zakończeniem. Polscy kibice wybrali siatkarki z Filipin

Kontrast był ogromny. Czesi jeszcze kilka dni temu nawet nie marzyli o tym, że w niedzielę będą brali udział w meczu o brązowy medal mistrzostw świata, a dla Polaków udział w tym spotkaniu był rozczarowaniem, co najwyżej nagrodą pocieszenia. Widać to było jak na dłoni zarówno przed spotkaniem, jak i w trakcie. Być może dlatego w pewnym momencie niektórzy polscy kibice - zamiast oglądać mecz - poszli sobie robić zdjęcia z siatkarkami reprezentacji Filipin.

Wystarczyło kilka rzutów oka na twarze rozgrzewających się Biało-Czerwonych, ich kibiców na trybunach i siedzącego na krzesełku przy boisku Nikolę Grbicia i miało się poczucie, że właśnie się trafiło na stypę. Wszyscy liczyli, że po półfinale z Włochami Polacy będą świętować awans. Skończyło się na brutalnej weryfikacji. Dlatego też część zawodników szybko przeszła wtedy przez strefę wywiadów. A ci, którzy się zatrzymali, podkreślali oczywistość - trzeba jak najszybciej zapomnieć o tym rozczarowaniu i skupić się na walce o brąz. Mieli na to tylko 18 godzin. A znaleźli się w sytuacji mocno nietypowej, bo dotychczas pod wodzą Grbicia w imprezie rangi mistrzowskiej zawsze byli w finale.

Podczas niedzielnej rozgrzewki było bardzo cicho i spokojnie. Wśród kolegów krążył tylko Bartosz Kurek, który - zgodnie z zapowiedziami Nikoli Grbicia - znów pauzował z powodu kontuzji mięśni brzucha. W pewnym momencie podszedł do zastępującego go Kewina Sasaka, który w półfinale przeżywał trudne chwile. Potem już kapitan obserwował grę całej drużyny z boku.

Początkowo wszystko układało się zgodnie z planem i w kwadracie dla rezerwowych była luźna atmosfera. Tradycyjnie sporo żartował Tomasz Fornal, który również jest oszczędzany od jakiegoś czasu z powodu problemów z plecami. W drugim secie w pewnym momencie do polskich rezerwowych nawet podszedł jeden z sędziów, ale raczej trudno przypuszczać, by chciał tonować ich żarty. Choć kiedy podczas finału mistrzostw Europy 2023 Fornal był wodzirejem, to wtedy arbiter rzeczywiście prosił Biało-Czerwonych o bardziej powściągliwe zachowanie.

Nie wszyscy jednak byli w dobrych humorach po pierwszej partii, którą liderzy światowego rankingu wygrali do 18. Na trybunach wciąż było dość spokojnie w gronie fanów Biało-Czerwonych, a zachowujący wcześniej spokój Grbić dość emocjonalnie coś tłumaczył drużynie. Być może chciał ją uczulić na to, by się nie rozprężyła nadmiernie łatwym zwycięstwem w secie otwarcia. Jeśli tak, to przewidział przyszłość, bo w kolejnej odsłonie prowadzili 15:11, a potem ich gra się posypała.

Grbić się denerwował, ale nic to nie dało - do remisu doprowadzili Czesi. A kibice 18. drużyny świata świętowali na trybunach. Również u zawodników Jiriego Novaka widać było frajdę z gry. Coś, czego trudno było się dopatrzeć tego dnia po stronie faworytów. Kolegów próbował wcześniej motywać wciąż Fornal, który w każdej przerwie podbiegał do schodzących z boiska. Pod koniec drugiej partii zaś został wysłany przez Grbicia na parkiet.

O tym, jakie podejście było do tego meczu po polskiej stronie, może świadczyć też zachowanie kilku kibiców w połowie trzeciego seta, przy walce "punkt za punkt". Zamiast oglądać wtedy grę Biało-Czerwonych woleli pójść po zdjęcie do obecnych na trybunach siatkarek reprezentacji Filipin. Inna grupa jednak zachęcała wówczas do walki siatkarzy Grbicia. Ucichła na chwilę, gdy zderzyli się Jakub Popiwczak i Jakub Kochanowski. Do środkowego podbiegł nawet fizjoterapeuta, ale okazało się, że nie było to raczej nic groźnego.

A potem znów słychać było tylko mocne zbicie piłki po kolejnych mocnych uderzeniach Leona, a następnie głośny ryk lwa. Bo właśnie w ten sposób DJ w hali w Manili postanowił celebrować efektowne akcje gwiazdora Biało-Czerwonych. A im bliżej było końca czwartej partii, tym bardziej ożywiała się atmosfera wśród kibiców Polaków. Bo jednak nawet jeśli mowa o nagrodzie pocieszenia, to warto ją zgarnąć.

Google News Facebook Instagram YouTube X TikTok
Przeczytaj źródło