Nowa polityka Trumpa wobec Ukrainy? W Kijowie nie wierzą. "Co to znaczy? Absolutnie nic"

1 miesiąc temu 22

Po spotkaniu z Wołodymyrem Zełenskim podczas Zgromadzenia Ogólnego ONZ Donald Trump zaskoczył zmianą tonu. Po raz pierwszy przyznał, że Ukraina może nie tylko się obronić, ale i odzyskać wszystkie swoje terytoria. Rosję nazwał "papierowym tygrysem" z gospodarką słabszą, niż się powszechnie uważa. Co się kryje za tymi słowami?

Prezydent USA Donald Trump i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski Fot. REUTERS/Alexander Drago

Donald Trump zmienia zdanie o Rosji i wojnie w Ukrainie?

Po spotkaniu z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim w Nowym Jorku Donald Trump zaskoczył radykalną zmianą tonu wobec wojny w Ukrainie. Po raz pierwszy otwarcie mówił o tym, że Ukraina ma realną szansę odzyskać wszystkie swoje terytoria, a Rosję określił mianem "papierowego tygrysa" zmagającego się z poważnymi problemami gospodarczymi. Prezydent USA wskazał, że przy wsparciu Europy i NATO, odbudowa ukraińskich granic jest możliwa, a perspektywa całkowitej odbudowy kraju staje się realna.

To zwrot o 180 stopni względem wcześniejszych wypowiedzi Trumpa, które często sugerowały kompromisy terytorialne lub unikanie rozmów o pełnym zwycięstwie Ukrainy. Jednocześnie obserwatorzy zwracają uwagę, że zapowiedzi prezydenta USA bywają w praktyce bardziej deklaratywne niż strategiczne. Jak komentuje CNN, "zapierające dech w piersiach zwroty akcji w polityce Trumpa wobec Ukrainy stały się już codziennością". Co Ukraińcy sądzą o tej nagłej zmianie nastrojów Trumpa i czy za słowami pójdą konkretne działania?

Zobacz wideo Jaka wymiana ziem między Rosją i Ukrainą? To ich kradzież przez Moskwę

Eksperci: Deklaracje Trumpa niewiele zmieniają dla Ukrainy

Zdaniem ukraińskich polityków i ekspertów, nowe słowa prezydenta USA niewiele wnoszą do realnej sytuacji na froncie ani do strategii wsparcia kraju. - Krótko - co nowego dają dzisiejsze deklaracje Trumpa i co mają dla nas znaczyć? Absolutnie nic. I czego się spodziewać dalej? Tego samego - niczego - komentuje deputowany Jarosław Żeleźniak w sieci Telegram.

W podobnym tonie wypowiada się Włodzimierz Horbacz z Instytutu Euroatlantyckiej Współpracy. - Nawet zepsuty zegarek pokazuje czas poprawnie - ironizuje. Ukraiński ekspert uważa, że pojedyncze poprawne stwierdzenia Trumpa nie zmieniają faktu, że jego wcześniejsze obietnice często nie miały pokrycia w rzeczywistości. Eksperci przypominają m.in. jego deklaracje o zakończeniu wojny "w 24 godziny", które potem tłumaczył jako żart.

Poseł Mykoła Kniażycki podkreśla, że ton wypowiedzi Trumpa jest przyjemny dla Ukrainy, ale nie wnosi nic nowego do realnych działań. - Post Trumpa należy traktować wyłącznie jako post Trumpa. Już wielokrotnie widzieliśmy takie wpisy - zarówno przyjemne, jak i kontrowersyjne. Nie powinny one wprowadzać w błąd - pisze na Facebooku.

Jak dodaje, obecnie Ukraina ma cztery główne kierunki działań zmierzających do zakończenia wojny: wsparcie militarne, wsparcie gospodarcze, nacisk sankcyjny na Rosję oraz negocjacje z Putinem. - Post Trumpa nie odnosi się do żadnego z tych obszarów. W praktyce jest to raczej post o samoistnym wycofaniu się: gospodarka Rosji sama się załamuje, więc sankcje nie są potrzebne, sytuacja militarna pozwoli Ukrainie wrócić do granic z 1991 roku - a może i dalej, dostawa broni zależy od decyzji państw europejskich - podsumowuje Kniażycki.

"USA coraz bardziej odsuwają się od bezpośredniego udziału w zakończeniu wojny"

Reakcja Kremla na zmianę retoryki Donalda Trumpa była ostra. Zastępca przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa FR Dmitrij Miedwiediew w swoim kanale na Telegramie nazwał wypowiedzi prezydenta USA "politycznymi zaklęciami" z "alternatywnej rzeczywistości", w której Rosja jest słaba, a Ukraina wygrywa. - W tej wyimaginowanej rzeczywistości "Kijów zwycięża, Rosja jest rozerwana na kawałki" - ironizował Miedwiediew. Jednocześnie wyraził przekonanie, że Trump "wróci do rzeczywistości i wkrótce może zaproponować Ukrainie podpisanie kapitulacji". Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow dodał z kolei, że dynamika na froncie pokazuje, iż dla tych, którzy nie chcą prowadzić negocjacji teraz, jutro i pojutrze sytuacja będzie znacznie trudniejsza.

Jednak zachodnie media podchodzą do sprawy inaczej. The New York Post informuje, że wypowiedzi Trumpa opierają się na nowych danych wywiadowczych USA, wskazujących na słabość ekonomiczną i wojskowe niepowodzenia Rosji. Zdaniem źródeł gazety, deklaracje te są strategicznym posunięciem mającym na celu wywarcie presji na Kreml i zachęcenie Rosji do negocjacji. - To nie oznacza zmiany polityki. To wyraźna taktyka negocjacyjna, mająca naciskać na Rosję - potwierdziło źródło bliskie administracji USA.

Ukraińscy dyplomaci zauważają, że zmiana retoryki Trumpa nie jest przypadkowa. Ambasador Ukrainy w USA Olga Stefaniszyna podkreśliła, że ukraińska delegacja przygotowała dla otoczenia prezydenta szczegółową analizę sytuacji na froncie i kondycji rosyjskiej gospodarki. Spotkania z kluczowymi doradcami Trumpa i ta analiza przyczyniły się do zmiany jego publicznej postawy, dając Ukrainie podstawy do umiarkowanego optymizmu.

Równocześnie część ukraińskich polityków pozostaje sceptyczna wobec nowych deklaracji. Posłanka Iryna Geraszczenko napisała na Facebooku, że sygnał Trumpa pokazuje, iż USA coraz bardziej odsuwają się od bezpośredniego udziału w zakończeniu wojny, przerzucając odpowiedzialność za bezpieczeństwo w Europie na same państwa europejskie. - Amerykanie nie dostarczają już nam broni bezpośrednio, choć przynajmniej pozwalają ją kupować. Pojawia się jednak pytanie, czy zasoby UE i NATO wystarczą, by to finansować, oraz czy ukraińskie władze będą potrafiły efektywnie wykorzystać środki na rozwój przemysłu zbrojeniowego - zaznaczyła.

Politolog Wołodymyr Fesenko podkreśla, że wypowiedzi Trumpa mogą być traktowane jako ruch taktyczny wobec Putina. - To swoisty sposób wywarcia wpływu na Kreml bez użycia antyrosyjskiej retoryki czy obietnic zwiększenia sankcji. Przekaz jest jasny: gospodarka Rosji pogarsza się, a jeśli Moskwa nie zgodzi się na realne negocjacje pokojowe, Stany Zjednoczone mogą bardziej wesprzeć Europę i Ukrainę w wojnie przeciwko Rosji - tłumaczy ekspert w mediach społecznościowych.

Google News Facebook Instagram YouTube X TikTok
Przeczytaj źródło