Wydłużony termin na przekazanie odświeżonych planów klimatycznych nie pomógł. Nowe deklaracje złożyły państwa odpowiedzialne za ułamek światowych emisji, a plany USA zdążyły się zdezaktualizować w związku z decyzją Donalda Trumpa o wystąpieniu z światowego porozumienia na rzecz ochrony klimatu.
Przekroczenie najwyższego pułapu historycznych emisji przez Chiny i osiągnięcie 7–10 proc. ich redukcji w ciągu najbliższej dekady, a także ograniczenie udziału paliw kopalnych w ostatecznym zużyciu energii do mniej niż 70 proc. zapowiedział w środę wieczorem przewodniczący Xi Jinping. Pierwsze w historii zobowiązanie Pekinu do redukcji emisji przyćmiły jednak apele o określenie planów przez większość krajów, które w dalszym ciągu nie złożyły do klimatycznej agendy ONZ swoich planów klimatycznych na 2035 r.
Od wezwania do mobilizacji rozpoczęli środowe spotkanie wysokiego szczebla w Nowym Jorku sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres i Luis Inácio Lula da Silva, prezydent Brazylii, która w listopadzie będzie gospodarzem kolejnej konferencji klimatycznej, COP30, wzywając państwa do przedłożenia swoich planów klimatycznych. – Od COP30 dzieli nas mniej niż 50 dni. To właściwy czas, żeby zapytać, czy świat przybędzie do Belem z odrobioną pracą domową – mówił Lula. Przedstawienie „krajowych wkładów” w cele klimatyczne to nie jest opcja, lecz obowiązek – podkreślał Brazylijczyk – i choć w świecie, w którym poważne naruszenia prawa międzynarodowego stały się codziennością, niezłożenie planu w ramach porozumienia klimatycznego może wydawać się niewielkim złem, bez ich zebrania planeta będzie zmierzała w otchłań.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Marceli Sommer
dziennikarz DGP
Zobacz
Popularne Zobacz również Najnowsze
Przejdź do strony głównej

1 miesiąc temu
26





English (US) ·
Polish (PL) ·