Obcokrajowiec wdarł się do strefy infrastruktury krytycznej. Ma zostać ukarany grzywną. "Naiwnie"

2 tygodni temu 13

Rosyjskojęzyczny Łotysz wdarł się do strefy infrastruktury krytycznej warszawskiego hotelu. Ma zostać ukarany jedynie grzywną, a to wzbudza wątpliwości służb - informuje "Rzeczpospolita".

Widok z tarasu widokowego na 53 pietrze wieżowca Varso Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Wyborcza.pl

Warszawa. 26-letni Łotysz próbował wejść na dach hotelu

Do zdarzenia doszło w kwietniu tego roku. Ernests R. wszedł do Warsaw Presidential Hotel i dostał się do strefy zamkniętej, skąd próbował wejść na dach 43-piętrowego wieżowca. Wówczas został zatrzymany przez ochronę. "Wdarł się bez uprawnienia, podstępem do wydzielonej części budynku hotelu znajdującej się na liście infrastruktury krytycznej i następnie usiłował dostać się na dach" - podkreśliła prokuratura we wniosku, do którego dotarła "Rzeczpospolita". 

Usłyszał dwa zarzuty. Prokuratura chce jedynie grzywny

26-latek, który na co dzień mieszka w Rydze, tłumaczył, że próbował tam wejść, bo chciał sfotografować panoramę miasta. Mężczyźnie postawiono dwa zarzuty: naruszenie miru domowego oraz nielegalne posiadanie broni palnej i amunicji. Ernests R. przyznał się do winy i zaznaczył, że dobrowolnie chce poddać się karze. Grozi mu do 8 lat więzienia, ale prokuratura złożyła wniosek o ukaranie go w trybie przyspieszonym, bez procesu. Uzgodniona kara to 2 tys. złotych grzywny. "Postawa Ernestsa R., który przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia zbieżne z ustaleniami postępowania przygotowawczego, przemawiają za przyjęciem, że mimo wydania wyroku bez przeprowadzenia rozprawy, cele postępowania zostaną osiągnięte" - napisała prokuratura. 

Zobacz wideo Agent ABW: Pegasus nie był bezpiecznym systemem dla państwa

"Tłumaczenie brzmi naiwnie". Są jednak wątpliwości

Obywatel Łotwy nie potrafił wyjaśnić, dlaczego nie zrobił zdjęcia np. z hotelowego baru, który znajduje się na 40. piętrze budynku. - Tłumaczenie brzmi naiwnie i trudno w nie uwierzyć - powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą" jeden ze śledczych. Dziennik podkreśla, że 26-latek nie ma stałej pensji. Utrzymuje się z prac dorywczych, co daje mu ok. 600-700 euro dochodu miesięcznie. - Osoba znikąd, bez stałych dochodów, zjawiająca się z konkretnym pomysłem, powinna budzić daleko idące podejrzenia i wątpliwości. Służbom powinna zapalić się lampka alarmowa. Tacy ludzie będą bardziej podatni na oferty związane z szybkim zarobkiem - podkreślił Stanisław Żaryn. - A wiemy, że Rosja zmieniła w 2022 roku swój modus operandi i szuka osób, które będą zainteresowane wykonaniem pierwszych prostych zleceń za łatwe pieniądze. Od tego się zaczyna, a na dalszych etapach tego "uwodzeni" są wciągane w bardzo poważną współpracę o charakterze terrorystycznym - dodał były zastępca koordynatora służb specjalnych.

Tymczasem we wtorkowy poranek Donald Tusk poinformował o akcji ABW. "Zatrzymała w ostatnich dniach osiem osób w różnych częściach kraju, podejrzewanych o przygotowania aktów dywersji" - przekazał premier. Więcej na ten temat przeczytasz w tekście: Akcja ABW. Tusk ujawnia szczegóły. "Przygotowania aktów dywersji".

Źródła: "Rzeczpospolita", Gazeta.pl

Google News Facebook Instagram YouTube X TikTok
Przeczytaj źródło