W tych czterech województwach – Dolnośląskim, Śląskim, Wielkopolskim i Pomorskim – oraz w Warszawie i miastach satelickich mieszka obecnie ponad 16 mln osób. To niemal 44 proc. populacji Polski. W regionach Niemiec, które są słabiej rozwinięte niż średnio te cztery województwa (poza aglomeracją warszawską) mieszka niemal 13,7 mln Niemców, co stanowi 16,3 proc. populacji kraju.
Jeszcze w 2015 r. żadne z polskich województw nie było bardziej rozwinięte niż najbardziej zapóźnione regiony za Odrą. Wyróżniały się tylko okolice Warszawy, które były nieco zamożniejsze niż średnio całe Niemcy. Dekadę wcześniej, tuż po wejściu Polski do UE, nawet stołeczna aglomeracja mogła równać się tylko z uboższymi niemieckimi regionami.
To obraz, który wyłania się z danych publikowanych przez Dyrekcję Generalną ds. Polityki Regionalnej i Miejskiej Komisji Europejskiej w bazie ARDECO. Dotyczą one poziomu PKB per capita z zachowaniem parytetu siły nabywczej – czyli z uwzględnieniem różnic w poziomie cen – we wszystkich regionach NUTS2, na które na potrzeby europejskiej statystyki dzielą się kraje UE. Każdy z takich regionów obejmuje obszary liczące od 800 tys. do 3 mln mieszkańców. Niekiedy, jak w przypadku Estonii i Łotwy, regionem NUTS2 jest cały kraj. W Polsce takich jednostek jest 17: wszystkie województwa oraz wyodrębniona z mazowieckiego aglomeracja Warszawy.
Dlaczego Niemcy nie chcą BLIKa? "Płatności wiążą się z geopolityką"
W Polsce żyje się bardziej dostatnio niż w Walii
Do tych danych odwoływał się niedawno "The Times", pisząc o awansie gospodarczym Polski. Brytyjski dziennik wskazywał, że już 12 spośród 17 polskich regionów NUTS2 jest bardziej rozwiniętych niż Zachodnia Walia – najsłabiej rozwinięty spośród 41 regionów Wielkiej Brytanii. "Polska jest niemal tak bogata jak Wielka Brytania" – pisał autor tekstu, wskazując, że brytyjska gospodarka od 2019 r. stoi w miejscu, podczas gdy polska szybko się rozwija.
To, że PKB per capita z zachowaniem parytetu siły nabywczej w województwie Pomorskim jest o około 25 proc. wyższy niż we wspomnianej Zachodniej Walii oznacza w uproszczeniu, że wytworzone w polskim regionie w ciągu roku towary i usługi są w naszych realiach warte – w przeliczeniu na mieszkańca - o 25 proc. więcej niż towary i usługi końcowe wytworzone w brytyjskim regionie w tamtejszych realiach.
Takie porównania mają jedną podstawową zaletę: są wolne od wpływu wahań kursów walutowych. Możemy więc uznać, że szybszy w świetle tych danych rozwój Polski niż Wielkiej Brytanii nie wynikał z tego, że złoty umacniał się wobec funta. Jednocześnie jednak przeliczanie nominalnych, wyrażonych w lokalnych walutach PKB różnych państw na jedną syntetyczną walutę, aby porównać ich siłę nabywczą, to skomplikowana i nieprecyzyjna procedura. W zależności od przyjętych założeń, m.in. co do różnic w poziomach cen, otrzymać można bardzo różne wyniki. Przykładowo, według Międzynarodowego Funduszu Walutowego PKB na mieszkańca z zachowaniem parytetu siły nabywczej – dalej będziemy tak skorygowane dane opatrywać skrótem PPS - w 2024 r. było w Polsce o około 27 proc. niższe niż w Niemczech, ale według Eurostatu o 32 proc. niższe. To spora różnica.
Dane z bazy ARDECO, na których opierał się artykuł "The Times", stawiają zaś Polskę w wyjątkowo dobrym świetle. Przykładowo, w latach 2019-2023 PKB per capita z zachowaniem parytetu siły nabywczej w województwach Dolnośląskim i Pomorskim zwiększył się według Eurostatu o niespełna 24 proc., a według ARDECO o blisko 36 proc. To przypadki skrajne, ale z spośród 17 polskich regionów NUTS2 aż 15 rozwijało się według tego pierwszego źródła wolniej niż według drugiego. W żadnym innym kraju UE różnice nie są – biorąc pod uwagę wszystkie regiony – tak znaczące.
To ma wyraźne przełożenie na ocenę, jak szybko Polska rozwijała się na tle innych państw UE. W świetle danych Eurostatu w latach 2010-2023 PKB per capita PPS zwiększył się nad Wisłą o 86 proc., co dawało nam dziewiątą pozycję w rankingu najszybciej rozwijających się krajów. Ale według ARDECO wzrost w tym samym okresie wyniósł aż 95 proc. To już szósty wynik wśród państw UE. Zmiana źródła danych przesuwa Polskę przed Estonię, Chorwację i Maltę.
Polskiej gospodarki nie ciągnie tylko Warszawa
Porównanie tempa i poziomu rozwoju Polski i Wielkiej Brytanii z rozbiciem na regiony NUTS2 i z zachowaniem parytetu siły nabywczej, wymagało jednak sięgnięcia do bazy ARDECO. Eurostat od czasu Brexitu nie publikuje bowiem takich danych dla brytyjskiej gospodarki. Dodatkowo, najnowsze dane z Eurostatu dotyczą 2023 r., podczas gdy w ARDECO znajdziemy nawet prognozy sięgające 2026 r. Na tych prognozach bazowały też wnioski "The Times", które dotyczyły bieżącego roku.
O jednym z przejawów tego równomiernego rozwoju niedawno w money.pl pisaliśmy: według raportu Capital Economics wśród 20 najszybciej rozwijających się metropolii Europy w ostatnich kilkunastu latach aż połowę stanowiły miasta z Polski. Siłą rzeczy na liście też znalazły się też mniejsze ośrodki, np. Białystok i Bydgoszcz
Zróżnicowanie przestrzenne państw można zilustrować również tak: Zachodni Londyn, najbardziej rozwinięty z regionów, na które podzielona jest Wielka Brytania, ma PKB per capita PPS o ponad 930 proc. wyższy (czyli 10-krotnie wyższy) niż Zachodnia Walia. Dwie dekady temu różnica nie przekraczała 700 proc. Z kolei drugi pod względem zamożności region jest o 133 proc. zamożniejszy niż przedostatni. W Polsce różnica między regionem stołecznym a województwem Lubelskim to niespełna 200 proc. – nieco mniej niż 20 lat temu - a między województwem Dolnośląskim (drugim regionem pod względem poziomu rozwoju) i Podkarpackim różnica ta nie sięga nawet 60 proc.
Konsekwencją tak nierównomiernego rozwoju Wielkiej Brytanii jest to, że regionom z innych, słabiej rozwiniętych państw relatywnie łatwo prześcignąć najuboższe regiony na Wyspach. Jednocześnie Zachodni Londyn jest całkowicie poza zasięgiem najbogatszych regionów większości innych państw Europy, nie tylko Polski. To prowadzi nas z powrotem do porównania Polski z Niemcami, krajem bogatszym niż Wielka Brytania, ale zarazem mniej zróżnicowanym przestrzennie.
Odra nie jest już granicą dobrobytu
Aglomeracja Hamburga jest tylko o 135 proc. zamożniejsza od okolic Lueneburga w Dolnej Saksonii. Różnica między drugim regionem pod względem zamożności (Górna Bawaria) a przedostatnim (Meklemburgia - Pomorze Przednie) to 100 proc. Co więcej, nierówności między regionami nad Renem, które są przede wszystkim zaszłością podziału kraju na RFN i NRD, stopniowo maleją. Inaczej mówiąc, rozwoju Niemiec nie napędza kilka enklaw dobrobytu. Przeciwnie, najszybciej bogaciły się niektóre spośród najuboższych regionów na wschodzie kraju, na przykład wspomniana Meklemburgia oraz Brandenburgia.
Polska również rozwija się w sposób zrównoważony. W ostatnich 20 latach – trzymając się horyzontu czasowego z analizy "The Times" – PKB per capita PPS polskich regionów NUTS2 zwiększył się maksymalnie o 233 proc. (mazowiecki regionalny, czyli województwo Mazowieckie z wyłączeniem okolicy Warszawy) a minimalnie o 170 proc. (Lubuskie). Nie było też żadnej wyraźnej zależności między poziomem zamożności regionu w 2005 r. a późniejszym tempem jego wzrostu. Wśród tych, które odnotowały najszybszy wzrost PKB na mieszkańca PPS były zarówno te, które w punkcie wyjścia były stosunkowo ubogie, jak i te, które były dość zamożne.
Równomierny rozwój polskiej gospodarki sprawił, że choć Polska, biorąc pod uwagę PKB per capita z zachowaniem parytetu siły nabywczej, nie rozwijała się wyjątkowo szybko na tle innych państw UE – wbrew popularnej wśród polskich polityków narracji – to wyraźnie zwiększyła się reprezentacja Polski na liście najzamożniejszych regionów naszej części Europy (ilustracja powyżej). W 2005 r. wśród 20 regionów NUTS2 z Europy Środkowo-Wschodniej były tylko trzy polskie, w 2025 r. już sześć. W największym stopniu Polska wypychała z tego zestawienia regiony Czech, gdzie rozwój był bardziej skoncentrowany niż nad Wisłą.
Niestety, jak wskazywaliśmy wcześniej, dane z bazy ARDECO malują wyjątkowo różowy obraz polskiej gospodarki. W świetle danych Eurostatu w 2023 r. tylko okolice Warszawy mogły się pod względem poziomu rozwoju równać z Niemcami. Żaden inny region Polski nie wyprzedzał pod względem PKB per capita PPS nawet najuboższego regionu zza Odry, choć trzy najzamożniejsze województwa były, średnio rzecz biorąc, zaledwie o 3 proc. biedniejsze od trzech najmniej zamożnych regionów niemieckich (w porównaniu do 30 proc. w 2005 r.). Jest więc bardzo prawdopodobne, że do dzisiaj całkowicie tę lukę rozwojową zasypały. W tych trzech województwach (dolnośląskie, wielkopolskie i śląskie) PKB per capita PPS w ostatnich kilkunastu latach rósł bowiem w tempie od 5,2 do 5,6 proc. rocznie, podczas gdy w najsłabiej rozwiniętych regionach Niemiec w tempie od 2,5 do 3,4 proc.
Co z tego wszystkiego wynika? Polska rozwija się w sposób mniej skoncentrowany wokół stolicy niż wiele innych państw Europy, co bez wątpienia należy uznać za sukces. Dzięki temu spora część kraju – nie tylko Warszawa - goni pod względem poziomu zamożności państwa Zachodniej Europy. Wciąż jednak niewielka część Polaków mieszka w regionach zamożniejszych niż najuboższe regiony Niemiec oraz – prawdopodobnie – Wielkiej Brytanii.
Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl

1 tydzień temu
14





English (US) ·
Polish (PL) ·