Ogłosili po odejściu Joanny Kołaczkowskiej. To wydarzy się już w sobotę

2 dni temu 13
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Smutne doniesienia o śmierci Joanny Kołaczkowskiej obiegły media 17 lipca. Aby uhonorować 59-latkę, już jutro Polsat zaprezentuje widzom coraz naprawdę wyjątkowego. W ten sposób będą mogli wspominać ulubioną artystkę kabaretową i jeszcze raz zapoznać się z jej najlepszymi żartami. To właśnie one bawiły Polaków przez wiele sezonów...

Joanna Kołaczkowska odeszła po zmaganiach z chorobą nowotworową. Teraz ogłoszono, co stanie się już w sobotę, 19 lipca. O godzinie 19:55 stacja Polsat wyemituje odcinek "Kabaretu na żywo" z 2017 roku, w którym w pełnej krasie zaprezentował się Kabaret Hrabi. Nie będzie to zwykła powtórka, trwają prace nad szczególnym uhonorowaniem ulubionej artystki kabaretowej.

W telewizji będzie można jeszcze raz przeżyć najpopularniejsze skecze gwiazdy. Zostaną pokazane jedne z najbardziej pamiętnych, takie jak "Klasyka", "Kocham Cię" oraz "Sernik na zimno". Widzowie posłuchają także utworów, które wykonywała w ciągu kariery.

Od wczoraj media nie przestają pisać o zasługach Joanny. Również reżyserka Beata Harasimowicz w rozmowie ze Światem Gwiazd uchyliła rąbka tajemnicy. Ujawniła, że Joanna Kołaczkowska była bardzo ciekawa świata. Uwielbiała rozbawiać ludzi i cały czas szukała szczęścia.

"(...) Chociaż pewnie jak każda z nas chciałaby (...) zakochać się, założyć rodzinę i z tą rodziną po prostu spędzić życie. No tak jej nie było dane. Ja poznałam Asię właśnie w latach 90. jako Joannę Matysik. (...) Później to małżeństwo się rozpadło. Miała taki okres, powiedzmy tam jakiegoś takiego fajnego romansu niezakończonego małżeństwem. No i później małżeństwo (...)" - zdradziła.

Dodała także, że Joanna chciała się zakochać. Pragnęła, by po dwóch rozwodach, móc na nowo obudzić w sobie gorące uczucia.

"Która z nas będąc samotną nie marzyłaby, że się jeszcze zakocha? Tak, oczywiście [marzyła o miłości - przyp. red.]. Znaczy Asia kochała cały świat. Świat kochał ją" - opowiadała.

Reżyserka podkreśliła, że poznanie miłości utrudniała Joannie rozpoznawalność.

"Jest też coś takiego i Aśka też wielokrotnie o tym mówiła, że ta sława kabaretowej gwiazdy, takiej osoby właśnie silnej na scenie, mężczyzn onieśmiela. (...) Tak naprawdę bardzo niewielu mężczyzn lubi - na początku tak, bo to jest fascynacja silną kobietą - ale potem, żeby się przebić, żeby się nie okazało, że ja jestem zawsze ten mniej ważny, ten bardziej pokorny, ten podporządkowany" - tłumaczyła.

Czytaj też:

Wielkie poruszenie po śmierci Kołaczkowskiej. "Nie jestem w stanie tego przyjąć"

Kołaczkowską i Kamysa łączyło coś więcej niż tylko praca. Prywatnie byli blisko

Śmierć Kołaczkowskiej szczególnie go dotknęła. Sam niedawno pożegnał bliską osobę

Przeczytaj źródło