Oszukany sadownik musiał sprzedać 11 ton śliwek. Internauci ruszyli z pomocą

1 miesiąc temu 24

Sadownik z Dolnego Śląska znalazł się w trudnej sytuacji, kiedy klient nie odebrał 11 ton zamówionego towaru. Na szczęście z pomocą przyszli ludzie z całej Polski.

Węgrzynów na Dolnym Śląsku odwiedziła w ostatnich godzinach spora grupa fanów śliwek. Wszystko za sprawą akcji w mediach społecznościowych, związanej z panem Damianem. Znajomy lokalnego sadownika nagłośnił jego trudne położenie i zachęcił internautów do pomocy.

Węgrzynów. 11 ton śliwek mogło się zepsuć. Pomogli internauci

Niesłowny klient naraził pana Damiana na 36 tys. złotych straty. Mężczyzna nie tylko miał do sprzedania 11 ton śliwek. Zebrał też owoce i przygotował je do wysyłki, wkładając w to sporo pracy. – Sam nie wiem, dlaczego śliwka nie została odebrana. Przygotowywaliśmy ten towar przez dwa dni – podkreślał.

Nie wiadomo, co stałoby się z owocami, gdyby nie przyjaciel sadownika. – Mówi: Damian, robimy akcję? No to mówię: robimy! – opowiadał ucieszony rolnik. Akcję nagłośniono przez wpis na Facebooku. Informowano w nim, że śliwki czekają do odbioru, a każdy może wziąć dowolną ilość i zapłacić „co łaska”. Osoby potrzebujące mogły brać owoce nawet za darmo.

11 ton śliwek sprzedali w kilka godzin

W ciągu kilku godzin rozdzwonił się telefon pana Damiana, a do Węgrzynowa zaczęli przyjeżdżać ludzie z całej Polski. Byli goście nawet z Poznania, Tarnogóry, Strzegomia. Pokonywali po 200 kilometrów, żeby pomóc oszukanemu sadownikowi.

– Na Facebooku ktoś napisał o tym, że jest problem, że pewien gospodarz może być dużo pieniędzy w plecy, a że pracujemy tuż obok, to postanowiliśmy, że się wybierzemy. To mnie zdziwiło, że jednak media społecznościowe mają tak dużą moc, że nawet niecałe 24 godziny minęły i śliwek nie ma – komentował Patryk, sąsiad Dominika.

– Nigdy się nie spodziewałem, że można sprzedać 11 ton śliwki – 11 tysięcy kilogramów w ciągu paru godzin. Pod koniec się rozglądałem, skąd wziąć te śliwki, żeby nikt nie odszedł z pustymi rękoma – podkreślał właściciel sadu.

– Żeby zebrać taką ilość śliwki w dwa dni to są potrzebni ludzie i tysiące złotych. Gdyby to się zmarnowało, to byłaby ogromna strata – zaznaczał w rozmowie z portalem tvn24.pl.

Czytaj też:
Człowiek-pająk zatrzymany. Akcja warszawskich służb
Czytaj też:
Burmistrz Bielan: Mieszkańcy proszą nas, żebyśmy zabrali nowiutkie ławki, bo w nocy odbywają się na nich popijawy

Przeczytaj źródło