- Nie myśl, że teraz jestem z tej strony barykady i bronię - zaznaczył na wstępie Jan Urban w podcaście "WojewódzkiKędzierski". Selekcjoner reprezentacji Polski poruszył bowiem temat afery, która wybuchła tuż po meczu z Holandią. PZPN miał wyprawić huczną kolację, na której spożywano spore ilości alkoholu. Urban powiedział wprost, co sądzi o takim zachowaniu.
Screen z https://www.youtube.com/watch?v=zdOuGLCbxWY i Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl
Reprezentacja Polski sprawiła nie lada niespodziankę w Rotterdamie. Choć skazywano ją na porażkę, mając w pamięci jej grę za czasów Michała Probierza, ta zremisowała 1:1 z Holandią. Gola na wagę jednego punktu zdobył Matty Cash. W końcu kibice mogli nieco odetchnąć, bo Biało-Czerwoni prezentowali solidny futbol, mieli pomysł na grę, co było sporą zasługą Jana Urbana, debiutującego w roli nowego selekcjonera.
Zobacz wideo Telenowela z transferem Puchacza. Żelazny: On chce się bawić w bycie influencerem
Sukces Polaków zmąciła jednak afera, którą znów wywołał... PZPN. Jeden z holenderskich dziennikarzy, a konkretnie Rene van der Gijp ujawnił, że dzień przed spotkaniem polski związek zorganizował suto zakrapianą imprezę, na której zjawiło się około 45 osób. I tam alkohol miał być nadmiernie spożywany. PZPN szybko próbował wytłumaczyć się z sytuacji, co mocno zdziwiło m.in. Zbigniewa Bońka. - Ja się w ogóle dziwię, że PZPN się ustosunkowuje do takich sytuacji - mówił w rozmowie z Polsatem Sport.
Jan Urban mówi o aferze z Rotterdamu. "Wyolbrzymiacie"
Teraz do sprawy odniósł się Jan Urban w podcaście "WojewódzkiKędzierski". Stwierdził wprost, że cała sytuacja została niepotrzebnie nadmuchana. - Nie, nie byłem [na kolacji, przyp. red.], ale wyolbrzymiacie, media wyolbrzymiają - zaznaczył na wstępie. Od razu chciał również podkreślić, że nie zamierza bronić PZPN, aczkolwiek jego zdaniem takie sytuacje się zdarzają i jest to coś "normalnego".
- Nie myśl, że teraz jestem z tej strony barykady i bronię - mówił, na co Kuba Wojewódzki odpowiedział żartobliwe, że tak właśnie sądzi. - Nie, to jest normalna rzecz - dodawał Urban, zaznaczając, że na kolacji nie były tylko i wyłącznie osoby pracujące dla PZPN czy z nim kojarzone, ale też inni. - To nie są [tylko, przyp. red.] działacze. Oni są między nimi, ale to są sponsorzy, którzy płacą grube pieniądze i na przykład raz jedzie prezes, wiceprezes i dyrektor, a innym razem ten dyrektor wysyła trzech pracowników w nagrodę za dobrą pracę. Oni mają prawo się napić. (...) Wiecie, że to jest normalna rzecz, że jak są sponsorzy, że wymagają tego i tego. (...) Nie na wszystkich masz wpływ - zauważył Urban.
I mimo że od afery minęło już kilkanaście dni, to często się do niej wraca. Tym bardziej że na jaw wychodzą kolejne fakty. Nie tak dawno podał je van der Gijp. - Kobieta, która podawała drinki w tej restauracji, była zmuszona trzykrotnie zmieniać buty, bo ich podeszwy były zużyte. Nigdy nie widziałem tylu kieliszków wódki. Gdybym za każdym razem brał kieliszek wódki z tej tacy, to byłbym martwy - śmiał się.
Zobacz też: Urban postawił sprawę jasno ws. Grosickiego w reprezentacji. "Smutne".
Kluczowe mecze przed Polską
Polska kadra pozostaje jednak niewzruszona doniesieniami i stara skupiać się na pracy. Afera nie wpłynęła na jej grę - z Finlandią Biało-Czerwoni wygrali 3:1. Teraz przed nimi chwila na odpoczynek. Do reprezentacji wrócą w październiku, kiedy to zagrają towarzysko z Nową Zelandią, a także o punkty w eliminacjach do mistrzostw świata 2026 z Litwą. Z kolei w listopadzie zmierzą się z Holandią i Maltą, zamykając w ten sposób walkę o awans na mundial, przynajmniej w eliminacjach.

1 miesiąc temu
24





English (US) ·
Polish (PL) ·