Sprawne działanie i chłodny język są siłą. Słabością – bałagan słowny. Niejednoznaczności informacji po naszej stronie po ataku dronów budują podatność, którą Rosja może wykorzystać. Na dłuższą metę nadużywanie zwrotu „dezinformacja” tylko znieczuli społeczeństwo.
Gdy 10 września w przestrzeń powietrzną Polski wleciały rosyjskie drony, decyzje zapadały szybko. Analiza ryzyka w Dowództwie Operacyjnym wskazała, które cele zestrzelić. Ponieważ działania toczyły się w nocy, większość Polaków obudziła się, gdy było po incydencie.
Wojna za naszą wschodnią granicą trwa prawie 4 lata i prawda jest taka, że musimy liczyć się z tym, że może dochodzić do takich zdarzeń. Daliśmy jasny sygnał odstraszania: w razie potrzeby można użyć nawet bardzo drogiej rakiety wobec taniego drona. Ten komunikat dla potencjalnych agresorów, nadany poprzez użycie sił zbrojnych, to odstraszanie w stylu zimnowojennym. W tym sensie reakcja już nastąpiła, a dołączyły do tego noty dyplomatyczne państw UE, NATO i Japonii oraz zamknięcie przez Polskę granicy z Białorusią.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Łukasz Olejnik
Autor jest niezależnym konsultantem i badaczem cyberbezpieczeństwa; autorem książek „Filozofia cyberbezpieczeństwa” i „Propaganda”. Jako senior research fellow jest związany z Wydziałem Studiów nad Wojną w King’s College London
Zobacz
Popularne Zobacz również Najnowsze
Przejdź do strony głównej

1 miesiąc temu
31




English (US) ·
Polish (PL) ·