Paweł Czerwiński ma 42 lata. Pierwsze mieszkanie na wynajem kupił jeszcze przed trzydziestką. Niewielką kawalerkę w Warszawie. Na kredyt. Od tamtej pory wspólnie z żoną zaczął inwestować w nieruchomości. – Wychowałem się w małej miejscowości, w rodzinie nauczycielskiej. Realizowałem założenia, których byłem nauczony: poszedłem na studia, poznałem swoją przyszłą żonę, potem znalazłem dobrze płatną pracę w korporacji – opowiada. Jeszcze na studiach poznał człowieka, któremu udało się osiągnąć dochód pasywny.
– Bardzo mi to zaimponowało i mnie zainspirowało. Miałem z tyłu głowy myśl, że chciałbym zrobić podobnie – przyznaje. O zainwestowaniu w nieruchomość zaczął myśleć intensywniej po kilku latach pracy w korporacji. – Zarabialiśmy z żoną całkiem nieźle, mogliśmy pozwolić sobie na kredyt. W 2008 r. było o niego znacznie łatwiej niż teraz. Nie trzeba było mieć nawet wkładu własnego. I tym sposobem kupiliśmy małą kawalerkę w Warszawie. Była do generalnego remontu. W tamtym czasie nie mieliśmy swojego mieszkania, tylko też wynajmowaliśmy. Ale na tej naszej, którą wyremontowaliśmy i wynajęliśmy, zaczęliśmy zarabiać – tłumaczy. I coraz bardziej interesować się tematem inwestycji.