Petru idzie się bić o przywództwo. "Młodzi konfederaci mówią, że mogliby na mnie głosować"

1 miesiąc temu 16

Daniel Drob, Gazeta.pl: Co pan chce właściwie osiągnąć? 

Ryszard Petru, poseł Polski 2050, kandydat na szefa tej partii: Chcę mieć wpływ na rzeczywistość, a najlepszym sposobem, by ten wpływ mieć, jest kierowanie partią polityczną. Uważam, że uzyskanie 10 proc. w następnych wyborach przez Polskę 2050 jest w naszym zasięgu. Wyborcom Polski 2050 trzeba pokazać, że realizujemy, to, co obiecaliśmy i przeprosić, że tak późno. Mają prawo czuć się zawiedzeni, bo to, co zdecydowało o naszej sile w 2023 roku, zostało zaprzepaszczone. 

Zdecydował pan o kandydowaniu na przewodniczącego, gdy okazało się, że Szymon Hołownia rezygnuje? 

Decyzja Szymona otworzyła drzwi innym członkom, bezpośrednio zaś do startu zmotywowały mnie głosowania na klubie i radzie krajowej. Okazało się, że Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz ma relatywnie niskie poparcie w ugrupowaniu. 

Pełczyńską-Nałęcz wskazała niewiele ponad połowa członków Rady Krajowej Polski 2050. 

A to pokazuje, że w ugrupowaniu jest potrzeba alternatywy. 

Ma pan dużą konkurencję. W obiegu medialnym jako kandydatów na szefa partii wymienia się Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz, Pawła Śliza, Paulinę Hennig-Kloskę, Michała Koboskę. 

Zobaczymy, ilu rzeczywiście będzie chętnych, ale widać, że nie tylko ja wierzę w możliwość odbudowy naszego poparcia. Natomiast jeśli partię przejmie Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz lub Paweł Śliz, to wszystko zostanie po staremu. Nie ukrywam, że mamy z panią Katarzyną zupełnie inne wizje, jeśli chodzi o program i sposób współpracy w koalicji. Mam historię szorstkiej przyjaźni z Platformą, ale w kwestiach fundamentalnych zawsze się dogadywaliśmy. Widać, że ostra konfrontacja nie przynosi skutków, bo już Lewica i PSL są skuteczniejsi w forsowaniu własnych projektów.

Zobacz wideo Nie rozmawiamy o broni jądrowej i naszej pozycji w świecie. Bierzmy przykład z Chin

Wyborcy czekający na związki partnerskie nie zgodziliby się z tym stwierdzeniem o skuteczności.

To jest spór Lewicy z PSL i, prawdę mówiąc, dziwię się, że to tak dużo trwa. Trzeba to w końcu domknąć, bo sprawa już nie jest lewicowa, tylko cywilizacyjna. Należy odpowiednio porozmawiać z ludowcami, dać jakiś pozytywny sygnał prezydentowi i kto wie, może uda się to wreszcie przeprowadzić. To jest możliwe. Trzeba też wyjść w końcu z ustawą ws. dopuszczenia aborcji do 12. tygodnia. Tu będzie trudniej, pewnie nie znajdzie się większość, ale przynajmniej dowiemy się, kto jest za, a kto przeciw. Lepsze to niż trzymać ustawę ciągle w komisyjnej zamrażarce. 

Teraz wasza partia poparcie ma znikome, a w wyborach 2023 roku jako Trzecia Droga uzyskaliście ponad 14 proc. Co stoi za tą katastrofą? 

Byliśmy partią racjonalizmu gospodarczego, przedsiębiorczości, zielonej transformacji. Mieliśmy na sztandarach typowo ludzkie sprawy, jak polepszenie sytuacji w ochronie zdrowia, ale też zieloną transformację przeprowadzoną w taki sposób, by nie uderzała w  obywateli. Po jakimś czasie w obszarach, które były "nasze", praktycznie przestaliśmy istnieć. Przykładowo postulat rozdziału państwa od Kościoła też zniknął z naszej agendy. W efekcie więc przedsiębiorczy elektorat przejęła w znacznej mierze Konfederacja, a część wyborców, zwłaszcza ci, którzy chcą nowej jakości w polityce i nie lubią Platformy, została w domach. To widać po wynikach Szymona w wyborach prezydenckich.

5 procent.

Co i tak jest jednym z lepszych wyników, jakie mamy ostatnio w sondażach. To pokazuje, że od ostatnich wyborów popełniliśmy jeszcze więcej błędów i nie wyciągnęliśmy żadnych wniosków. Dobrym przykładem tego, do czego powinniśmy wrócić, jest sprawa 800 plus. Posłowie Polski 2050 w poprzednim Sejmie popierali podniesienie świadczenia z 500 do 800 zł tylko dla pracujących Polaków. I właśnie pod tego rodzaju rozwiązaniami ja się podpisywałem. Jak jest się mniejszą partią, walczy się o te 10-15 procent, to trzeba być wyrazistym i mocno zabiegać o swoją agendę. "Wyróżnij się albo zgiń". Duże partie muszą zaspokajać wiele różnych elektoratów, linie mogą być bardziej rozmazane. My sobie na to nie możemy pozwolić, kreska musi być mocna. Wiem, że to nie jest miarodajne, ale dostaję dużo sygnałów, na przykład poprzez wiadomości na messengerze czy na Insta, że wiele osób wiąże nadzieje z moim startem.

Co piszą?

"Uwierzyłem", "działajmy", "mogę pomóc" i tak dalej.  Media społecznościowe to nie jest świat rzeczywisty - można mieć duże oddziaływanie w sieci, co niekoniecznie przełoży się na wynik wyborczy. Trzeba być ostrożnym. Z drugiej strony doświadczam sporego hejtu ze strony Konfederacji i PiS, więc jest dobrze. 

Dlaczego po prostu nie założy pan nowej partii? Po co odbudowywać zużyty brand? 

Bo jesteśmy w koalicji rządzącej, mamy wartościowych 30 posłów. I program, który wystarczy odkurzyć i będzie wciąż aktualny oraz atrakcyjny.  Gdybyśmy byli w opozycji, byłoby znacznie trudniej. Losy różnych partii pokazują, że rebranding i odświeżenie jest możliwe. Przecież był moment, gdy Nowoczesna miała ok. 20 proc. w sondażach, a Platforma kilkanaście. Dzisiaj PO jest główną siłą w koalicji. Gdyby wybory miały się odbyć za pół roku, nie byłbym taki pewny, że odbudowa poparcia się powiedzie, ale są za dwa lata, więc warto o to zawalczyć. Odświeżenie partii, która należy do rządu, jest proste. Kluczowe jest wybranie krytycznych punktów z naszego programu i ich zrealizowanie przynajmniej w 3/4. Wtedy nasi wyborcy do nas wrócą. 

Nie wrócili do Szymona Hołowni. 

Szymon był w trudnej sytuacji. Kampanię musiał kierować do ponad połowy wyborców, a jednocześnie szefował partii, która musiała być wyrazista i zwracać się do węższego elektoratu w okolicach 10 - 15 proc. To się wyklucza. Nie da się być kandydatem na prezydenta dla 50 proc. wyborców i szefem partii dla 15 proc. Kończy się tym, że wyborcy Polski 2050 czują się niedowartościowani przez stojącego w rozkroku kandydata. I przekaz kampanii był daleki od kluczowych dla Polaków spraw. Dobry przykład to ten zakaz smartfonów w szkołach.

To zły postulat?

To może być hasło jedno z wielu, ale nie główny postulat w kampanii. Odeszliśmy od programu, o czym już wspominałem. Z jakiegoś powodu nasze kierownictwo zdecydowało, by ostro domagać się podwyższania podatków. Przecież to jest postulat zupełnie inny od tego, z czym szliśmy do wyborów w 2023 roku. Do tego doszła konfrontacyjna postawa wobec partnerów koalicyjnych. Na koniec dnia wyborcy pytają, od czego my w zasadzie jesteśmy. Musimy zrobić krok do tyłu i znowu być partią wyrazistą, a jednocześnie uwzględniać wrażliwość tego ugrupowania, które było lekko konserwatywne. 

Przecież pan sam jest liberałem światopoglądowym. 

Ale biorę pod uwagę konserwatywną wrażliwość naszej partii i fakt, że konserwatywni co do zasady są Polacy. Mówiąc w uproszczeniu - nie chcą, żeby Kościół się wtrącał w ich życie, ale przykładają dużą wagę do uroczystości religijnych i nie podoba im się postulat zdejmowania krzyży. Tu wszędzie jest pole do kompromisu. Popieram wprowadzenie związków partnerskich, ale gdy PSL proponuje ustawę o osobie bliskiej, to ja się na to zgadzam. Wolałbym związki partnerskie, ale jeśli ich się nie uda, to zróbmy po myśli ludowców. Od semantyki ważniejsza jest skuteczność. 

Podoba się panu nazwa Polska 2050?

Dobrze się z nią czuję.

Oficjalnie to jest Polska 2050 Szymona Hołowni. Jeśli pan wygra, to będzie Polska 2050 Ryszarda Petru? 

Wie pan, że mam doświadczenia z partiami, które mają w nazwie nazwisko szefa. Doradzano mi to w przypadku Nowoczesnej, bo inaczej ludzie by nie wiedzieli, co to jest za ugrupowanie. Na samym początku istnienia partii takie rozwiązanie ma sens. Jeśli zostanę przewodniczącym, na pewno nie będę proponował dołączenia swojego nazwiska do nazwy partii. 

Jeden ze słuchaczy w Radiu Zet zasugerował w serii pytań, że pan ostatecznie i tak wyląduje na liście Koalicji Obywatelskiej. Może o to właśnie chodzi: gdyby się panu nie powiódł start w wyborach, mógłby pan powiedzieć: nie chcieliście, to idę walczyć o swoje postulaty u boku liberałów w Platformie.

Gdybym chciał, to bym po prostu zapisał się do Platformy. Przecież ja tworzyłem Nowoczesną w kontrze do PO, nawet mi zarzucano, że jestem za bardzo "anty-PO". Dzisiaj liberałowie tam są mniejszości. To kilkanaście osób, które na dodatek muszą się ukrywać. Platforma to obecnie nowoczesna socjaldemokracja, a nie partia liberalna. Poza tym, czy ugrupowanie Donalda Tuska, obecnie z poparciem ok. 30 proc. może dobić do 40? Według mnie nie. Trzeba więc po ten elektorat sięgnąć samemu. Polska 2050 po korekcie obecnego kursu ma szansę odbić tych wyborców i mieć 10 proc. poparcia w sondażach. 

Odbijać chce pan głównie od Konfederacji. 

I tych, którzy odeszli od nas, ale nie popierają innej partii. Co do Konfederacji, wiem, jak z nią walczyć, mam w tym już jakieś doświadczenie. Chętnie spotkam się po raz trzeci ze Sławomirem Mentzenem, choć w Sejmie mnie unika, przechodzi tak, żeby choćby wzrokiem się nie spotkać. Pytał mnie pan o tę Platformę, a przecież, żeby wnieść coś do polityki, nie wystarczy wejść na taką czy inną listę. Trzeba mieć jakiś wpływ i taki wpływ się wywiera na przykład poprzez starcia z Mentzenem, a nie siedząc w tylnych ławach. Wiadomo, że dla niektórych polityków to forma przetrwania, ale w tym wieku ja nie chcę przetrwać, tylko działać.

Co wybory parlamentarne pojawia się nowy byt, który wchodzi między PO i PiS. Jeśli tak będzie w 2027 roku, to na Polskę 2050 nikt nie zagłosuje. Nie macie już waloru świeżości.

Ale jeśli zostanę przewodniczącym, będziemy mieli walor skuteczności. Nowa partia pojawi się, jeśli będzie dla niej miejsce. My sprawimy, że nie będzie, bo dojdziemy do poparcia na poziomie 10 proc. 

Ilu członków ma Polska 2050?

1500, z czego 700 to członkowie zwyczajni, którzy mogą głosować. Gdy tworzyłem Nowoczesną, mieliśmy 6000 członków. Wiem, jak tworzyć struktury. Wiem też, że ludzie są bardziej skłonni zapisywać do partii, która jest u władzy. 

Jak pan chce przekonać działaczy?

Mam na to trzy miesiące. Na dzień dobry planuje spotkania w regionach z członkami partii. Będę ich przekonywał swoją wizją powrotu do korzeni Polski 2050. W perspektywie miesiąca lub dwóch chcę pokazać, że jestem w stanie przejąć dużą część elektoratu, który od nas odszedł. W sieci muszę być w miejscach, gdzie mainstream nie zagląda, a w których można dotrzeć do elektoratu młodego i konfederacyjnego. Przygotowałem serię projektów ustaw, które będę chciał złożyć. To jest między innymi sprawa zamrożenia składki zdrowotnej. 

W USA wygrywa Donald Trump, w Polsce Karol Nawrocki, Konfederacja urosła w sondażach do ok. 15 proc. Szef Ogólnopolskiej Grupy Badawczej Łukasz Pawłowski mówi o zwrocie przeciwko elitom. Kandydatura Ryszarda Petru nie idzie w poprzek temu trendowi? Że właśnie pan jest po stronie elit, czyli po tej złej?

Przed chwilą wybory wygrała partia Andreja Babisza, jednego z najbogatszych Czechów. Przecież Trump to miliarder. 

Ale to nie jest ułożony gość w garniturze, tylko showman.

Spotykam na ulicach młodych konfederatów, którzy mówią, że byliby skłonni na mnie zagłosować, ale na razie głosują na Mentzena. 

Mówią dlaczego?

Bo popierają moje postulaty, oni są do pozyskania. Rozumiem istnienie dysonansu, o którym pan mówi, ale uważam, że najważniejsze jest skierowanie swojego przekazu do odpowiedniej grupy wyborców. Dlatego też w swoim oświadczeniu pisałem choćby o konieczności zapewnienia szczelnych granic i bezpieczeństwa. Nie jest więc tak, że ja wyłącznie skupiam się na gospodarce. 

W kampanii prezydenckiej też pan postawił sobie za zadanie sprowadzenie Sławomira Mentzena do parteru. Lider Konfederacji uzyskał prawie 15 proc.

Siła rażenia jako jednego z posłów jest niewielka w porównaniu do siły rażenia szefa partii. Jako lider Polski 2050 będę miał większe możliwości. Trzeba pokazać, że Konfederacja jest pusta, niewiarygodna, że rzeczy, które proponuje, są niepoliczone i niespójne.

Szymon Hołownia ucieka z tonącego okrętu? 

Szymon chce realizować się na arenie międzynarodowej, ale z możliwością powrotu do polskiej polityki. Póki co uznał, że ma jej dosyć i należy do uszanować. Nie nazwałbym tego ucieczką, bo przecież nie wraca do swojej dawnej działalności.

Zaskoczyła pana jego decyzja? 

Nie wiedziałem o tym, więc w tym sensie tak, ale wcześniej Szymon wysyłał sygnały, które wskazywały, że może nie chcieć być szefem partii. To było jeszcze przed wyborami prezydenckimi. 

Czeka pan na zaproszenie na piwo z Mentzenem?

Nie sądzę, żeby to się wydarzyło, ale mam pomysł, jak doprowadzić do spotkania. 

Jaki?

Zobaczy pan. 

Przeczytaj źródło