Piłkarskie jaja w Ekstraklasie. Miał pustą bramkę przed sobą. Oto co zrobił

1 godzine temu 4

Widzew Łódź w okresie letnim był jednym z najaktywniejszych klubów Ekstraklasy na rynku transferowym. Ekipa, której właścicielem jest miliarder Robert Dobrzycki, dokonała sporych i robiących wrażenie zmian w składzie. Z tego też powodu niektórzy eksperci typowali, że łódzki zespół może nawet włączyć się do walki o mistrzostwo. Na razie jednak Widzew nie zachwyca, w sobotę doznał już ósmej porażki w sezonie.

Zobacz wideo Adam Nawałka w Wieczystej Kraków? Kosecki: Są ambicje, ale nie wiem co na to trener

Koszmarne "pudło" w meczu Widzewa. Co on tam zrobił?

Widzew był delikatnym faworytem starcia w Gdańsku, choć należało przyznać, że Lechia prezentowała się ostatnio nie najgorzej. Zremisowała z Wisłą Płock, pokonała Piast Gliwice, a z Rakowem Częstochowa oraz Radomiakiem Radom przegrała tylko jedną bramką. Piłkarze drużyny Johna Carvera mieli zatem prawo myśleć, że w sobotę uda im się sprawić niespodziankę.

ZOBACZ TEŻ: Najdroższy transfer w historii Ekstraklasy brutalnie podsumowany. "Jak możesz?!"

Tak też się stało. Lechia pokonała Widzew 2:1, dzięki bramkom Tomasa Bobceka. Łódzki zespół mógł sobie jednak "pluć w brodę". Bo już w 24. minucie powinien wyjść na prowadzenie. Wówczas kapitalne podanie górą w kierunku napastników posłał Ricardo Visus. Do piłki jako pierwszy dopadł Angel Baena. Hiszpan wykorzystał swoją szybkość i znalazł się w sytuacji sam na sam z Szymonem Weirauchem.

Co jednak stało się dalej? Baena minął golkipera, potem sprawnie przebiegł obok obrońców i kiedy pozostało mu tylko strzelić z dwóch metrów do pustej bramki, nie trafił w piłkę. To był wręcz niewiarygodny kiks. "Nie będzie gola, niesamowite" - krzyczał komentujący spotkanie w Canal+ Robert Skrzyński.

Angel Baena w tym sezonie Ekstraklasy nie błyszczy skutecznością. W piętnastu spotkaniach zanotował tylko jedną bramkę oraz jedną asystę.

Przeczytaj źródło