Pilota wyssało z samolotu. To, co stało się później zakrawa na cud

1 dzień temu 7

Samoloty widma, upadki z wysokości zaliczone do Księgi Guinnessa czy porywacze, którzy na kilku tysiącach metrów postanowili wyjść drzwiami – historia awiacji to wielka księga cudów.

Na początku października 1940 r. 22-letni australijski pilot Leonard Graham Fuller nie ukrywa niezadowolenia. Dowództwo RAAF Station Forest Hill ulokowanej w pobliżu Wagga Wagga w Nowej Południowej Walii właśnie nałożyło na niego dwutygodniowy zakaz opuszczania koszar? Powód? Gadanie z pismakami z ogólnoświatowych gazet. Ale jak tu z nimi nie gadać – piekli się Fuller – skoro zdarzyła mu się taka przygoda?

Zaledwie kilka dni wcześniej, 29 września, Fuller oraz jego nawigator rozpoczynają lot treningowy samolotem Avro Anson, produkowaną od 1935 r. wielozadaniową maszyną o dwóch silnikach, o mocy 350 KM każdy. Razem z nimi w powietrze wzbija się drugi dolnopłat pilotowany przez Jacka Inglisa Hewsona. Ćwiczenia to element szkolenia specjalistów w ramach Commonwealth Air Training Plan – RAAF chce, aby żołnierze ze specjalnie powołanych w tym celu dwunastu szkół pilotów wspomogli aliantów w walce z Hitlerem.

Podczas manewru zwrotu na wysokości 300 m zostaje popełniony błąd i maszyny wpadają na siebie wśród "skrzypliwego jęku metalu i rozdzierania płótna", jak opiszą to potem załoganci. Sytuacja wydaje się tragiczna – maszyna Hewsona wbija się od dołu w ansona Fullera i zastyga w tej pozycji, samoloty zostają złączone. Widząc, co się dzieje, nawigatorzy obu maszyn łapią spadochrony i wyskakują z zakleszczonych maszyn, w chwilę potem robi to Hewson.

Przeczytaj źródło