Plotka wystarczyła. Rolnik został „okradziony”, zabrali mu 150 ton ziemniaków

3 tygodni temu 22

Na jednym z pól w Dąbrowicy leżały ziemniaki. Nie byle jaka ilość, bo aż 150 ton bulw. Ktoś puścił po wsi plotkę, że rolnik oddaje je rzekomo za darmo – wystarczy przyjechać, załadować, ile wlezie na przyczepkę i odjechać. I tak raz za razem, w ciągu jednego weekendu, doszło do popełnienia serii przestępstw.

Jak przypomina serwis wiadomosci.dziennik.pl, w sobotę (11 października), mieszkańcy pewnej małej miejscowości na Podkarpaciu, z ust do ust powtarzali sobie niezweryfikowaną i – jak się okazało – nieprawdziwą informację. Na jednym z pól rolnik zostawił olbrzymią ilość ziemniaków. Rzekomo po to, by wszyscy zainteresowani mogli wjechać na jego prywatny teren i je sobie zabrać.

Okazało się jednak, że właściciel ziemniaków – Piotr Gryta – wcale żadnej takiej „promocji” nie rozgłaszał. To były jego bulwy i nie zamierzał oddawać ich „za darmo”.

Rozkradli ziemniaki warte krocie. Rolnik nie kryje złości. Upomina się o zwrot

Rolnik jest też właścicielem pola, na którym znajdywało się dużo cennej skrobi, jak również szefem znajdującej się w okolicy gorzelni (zakładu, który zajmuje się produkcją surowego spirytusu). Gdy po niedzieli (12 października) zobaczył swoje hektary w opłakanym stanie i rozkradzione ziemniaki, nie było mu do śmiechu. Jeszcze mniej powodów do radości miał, gdy podliczył straty – te sięgają około 60 tysięcy złotych.

– Ktoś ukradł mi te ziemniaki. Osoby postronne zaczęły je zabierać. Proszę o ich zwrot lub inne, dobrowolne rozwiązanie sprawy – wskazał w rozmowie z serwisem nowiny24.pl.

Poszkodowany ma 68 lat. Przyznaje, że „nigdy w życiu nie spotkało go coś takiego”. – To koszmar, jak z filmu Stanisława Barei [który w swoich komediach przedstawiał absurdy prl-wskiej rzeczywistości – przyp. red.]. Mam nadzieję, że ci, którzy tam byli, zgłoszą się do mnie, wyjaśnią sytuację i sprawę załatwimy polubownie. Jeśli nie, to sprawa może trafić do prokuratury – zapowiedział.

Zgłosili się już pierwsi sprawcy

Mieszka on około 100 kilometrów od pola, gdzie znajdowały się ziemniaki. Jeszcze nie wezwał policji, bo – jak wskazał – nie chce robić „awantury”. – W Polsce i tak mamy ich za dużo. Chciałbym to załatwić spokojnie, bez krzywdy dla nikogo – stwierdził.

Do tej pory kilka osób zdążyło już zgłosić się do mężczyzny. Oddali mu ziemniaki lub zaproponowali inną formę zadośćuczynienia. Wytłumaczyli też, jak doszło do tego, że go okradli.

Czytaj też:
Burza w sieci po informacji o potrójnym morderstwie. Policja ujawnia prawdę
Czytaj też:
15-latek wypadł z okna bursy. Na jaw wyszły nowe fakty

Źródło: wiadomosci.dziennik.pl / nowiny24.pl / Telewizja wPolsce24

Przeczytaj źródło