"Podatek od smartfonów" to w rzeczywistości opłata reprograficzna. Pobiera się ją od tzw. czystych nośników, czyli urządzeń, na których można powielać teksty kultury na własny użytek. Jej wysokość ustalono na 1 proc. lub 2 proc. wartości w zależności od urządzenia. Obowiązek zapłaty obejmie producentów i importerów. Wpływy nie zasilą państwowego budżetu, lecz mają trafić do artystów. Resort kultury przedstawił już projekt nowelizacji, który może wejść w życie z nowym rokiem.
- Od 2026 roku planowany jest "podatek od smartfonów" - opłata reprograficzna na rzecz twórców kultury za kopiowanie ich dzieł.
- Obejmie ona producentów i importerów urządzeń, a jej wysokość to 1 proc. wartości dla nowych sprzętów i 2 proc. dla pozostałych.
- Zmiany mają zaktualizować listę urządzeń objętych opłatą, skracając ją z 65 do 19 pozycji, by lepiej odpowiadała współczesnym realiom.
- Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl.
Opłata reprograficzna, czyli tzw. podatek od smartfonów, jest rodzajem "rekompensaty" dla twórców kultury. Chodzi o to, aby wynagrodzić artystom powielanie ich treści, przez osoby prywatne na własny użytek. Pobiera się ją od "czystych nośników" czyli takich, które pozwalają na kopiowanie tekstów kultury. Wpływy z opłaty nie zasilą skarbu państwa, lecz mają trafić do artystów. Zdaniem resortu kultury, dzięki nowelizacji, do twórców ma trafiać dodatkowe 150-200 mln zł rocznie.
Dotychczas opłata dotyczyła takich urządzeń jak mp3, faks, VHS czy nagrywarki DVD. Między innymi dlatego Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego twierdzi, że zmiana definicji jest konieczna. Chodzi o dostosowanie prawa do współczesnych realiów.
"W prawie polskim mechanizm działa od 1994 roku, a ostatnio aktualizowany był w roku 2008, czyli w roku, w którym w Polsce popularność zyskiwały notebooki, kieszonkowe kamery video i czytniki e-booków" - można przeczytać na stronie MKiDN.
Obowiązek uiszczenia opłaty reprograficznej spadnie na producentów i importerów urządzeń nią objętych. Wynosi ona 1 proc. wartości dla nowych urządzeń i 2 proc. dla wszystkich pozostałych. Resort kultury chce również uprościć obecne przepisy - w projekcie skrócono obecną listę uwzględnionych urządzeń z 65 do 19.
Choć w przestrzeni publicznej pojawiają się głosy, że nowe przepisy odbiją się na cenach elektroniki, ministerstwo jest innego zdania. Resort kultury ocenił bowiem, że opłata jest tak niska, że wpływ na końcową cenę będzie nieznaczny.
"Stawki opłat zostały ustalone tak, aby były sprawiedliwe i minimalnie wpływały na konkurencyjność rynkową. Opłata stanowi ułamek wartości sprzedawanych urządzeń i jest rozłożona na dużą liczbę produktów, co sprawia, że jej wpływ na cenę końcową dla konsumenta jest marginalny" - stwierdziło MKiDN.
Projekt latem przeszedł konsultacje publiczne, w których wzięły udział organizacje reprezentujące zarówno branżę artystyczną, jak i importerów czy producentów elektroniki. Zdaniem resortu kultury, zmiany mogą wejść w życie już 1 stycznia 2026 r.

3 tygodni temu
19




English (US) ·
Polish (PL) ·