Podwyżka emerytur od Nawrockiego. Zaskakujący mechanizm. Znamy szczegóły

4 dni temu 11

Kiedy w kampanii wyborczej Karol Nawrocki mówił, że zaproponuje minimalną podwyżkę emerytury, sprawa wydawała się oczywista, że będzie to powrót do stosowanej w czasie pierwszego rządu Donalda Tuska i potem w trakcie rządów PiS tzw. waloryzacji mieszanej kwotowo-procentowej.

Dziwna konstrukcja "godnej emerytury" Nawrockiego

Ostatecznie rozwiązanie okazuje się znacznie bardziej skomplikowane. Minimalna waloryzacja 150 zł Karola Nawrockiego to tak naprawdę mikroświadczenie czy - mówiąc trochę na wyrost - 14. emerytura plus jedna trzecia. Nie jest więc prostą podwyżką o zaprogramowaną wcześniej kwotę, a będzie liczona oddzielnie od emerytury czy renty.

Widać to na przykładzie przyszłego roku, kiedy minimalna emerytura ma urosnąć zgodnie z ustawowym wskaźnikiem waloryzacji, który rząd obecnie prognozuje na 4,9 proc. Ale w tych przypadkach, gdzie kwota podwyżki będzie niższa od 150 zł, ZUS doda nowe mini świadczenie.

Najlepiej ten mechanizm pokazać na przykładzie emerytury minimalnej, która zgodnie z ogólnym wskaźnikiem waloryzacji wzrośnie w przyszłym roku o 92 zł, ale jeśli propozycja prezydenta wejdzie w życie, to ZUS doda emerytowi 58 zł. Czyli w ciągu roku emeryt z emeryturą minimalną dostanie dodatkowo ponad waloryzację 695 zł.

"Dzięki projektowi prezydenckiemu minimalna emerytura w 2026 roku wyniesie ponad 2000 zł i będzie co najmniej na poziomie ok. 2030 zł" - można przeczytać na stronie Kancelarii Prezydenta.

Tak dziwna konstrukcja sprawia, że świadczenie proponowane przez Nawrockiego wprost nie podbija bazy waloryzacji emerytur, choć jednocześnie samo ma być waloryzowane identycznym wskaźnikiem jak emerytury. Co trzy lata rząd ma dokonywać oceny sensowności tego pomysłu i wysokości świadczenia, by - jak pisze Kancelaria Prezydenta - na podstawie wzrostu kosztów życia dostosować kwotę minimalnej waloryzacji świadczenia.

Kto dostałby wyrównanie

Tyle że pomysł prezydenta przewiduje, że rosną nie tylko emerytury minimalne, ale wszystkie, których waloryzacja byłaby niższa niż 150 zł. To oznacza, że wyrównanie dostaną emeryci i renciści, których świadczenie jest niższe niż 3060 zł. Choć w przypadku tych z najwyższymi świadczeniami byłoby ono symboliczne, kilkuzłotowe.

Rozmówca z rządu przestrzega przed potencjalnymi efektami ubocznymi ustawy prezydenckiej.

- Jeśli projekt nie zakłada tu jakiegoś bufora, to liczba uprawnionych do 14. emerytury w jej pełnym lub niepełnym wymiarze spadnie, bo tam jest kryterium dochodowe w postaci wysokości świadczenia. Innymi słowy, po przekroczeniu kwoty 2900 zł świadczenie jest obniżane zgodnie z zasadą "złotówka za złotówkę". Z drugiej strony najbardziej skorzystają na tym ci, którzy teraz przechodzą na emeryturę rolniczą, która jest wyliczana od emerytury podstawowej, co stanowi 90 proc. emerytury minimalnej - słyszymy.

Waloryzacja o 150 zł. Jaki to koszt dla budżetu?

Jak wylicza Kancelaria Prezydenta, rozwiązanie ma w przyszłym roku kosztować 3 mld zł, gros ma trafić do osób z minimalnymi świadczeniami w ZUS i KRUS. Zgodnie z wyliczeniami Kancelarii Prezydenta najwięcej beneficjentów nowego świadczenia byłoby w ZUS - blisko 2,9 mln osób - co ma kosztować około miliarda złotych.

Podobnie szacowany jest koszt dla emerytów i rencistów z KRUS, a choć beneficjentów jest mniej - niespełna milion - to są to emerytury minimalne. 550 mln zł miałaby kosztować podwyżka trzynastej emerytury, a 300 mln zł czternastej, do tego dochodzą jeszcze koszty podwyżki rent i emerytur dla matek 4+ czy emerytur pomostowych.

Koszty rozwiązania będą pewnie argumentem dla koalicji, by pomysłu Nawrockiego nie uchwalać. - Minister Domański tego nie puści, bo jest walka o każde kilkadziesiąt milionów - słyszymy od osoby z obozu rządowego.

Waloryzacja świadczeń w obecnej formie ma kosztować budżet 22 mld zł, a dodanie tego rozwiązania podbiłoby koszty waloryzacji o 13 proc. Oprócz tego dochodzą motywacje polityczne, koalicja nie ma interesu, żeby dodawać polityczne punkty prezydentowi, choć powiedzenie "nie" projektowi spotka się z krytyką i opozycji, czyli PiS i prezydenta.

Jak było kiedyś z waloryzacją kwotową

Jak słyszymy, pomysł prezydenta został zapisany w tak skomplikowanej formie, by uniknąć zarzutów o niekonstytucyjność. Takie zawsze były wytaczane, gdy w grę wchodziła waloryzacja kwotowa czy kwotowo-procentowa.

Waloryzacja wyłącznie kwotowa miała miejsce tylko raz, gdy Donald Tusk był poprzedni raz premierem w 2012 r. Wówczas TK uznał ją jako dopuszczalną, ale jako mechanizm jednorazowy, choć i tak pięciu sędziów zgłosiło zdania odrębne.

Mniejsze wątpliwości budzi waloryzacja kwotowo-procentowa, na zasadzie procentowej podwyżki, ale nie niższej niż określona z góry kwota. W obu przypadkach pojawiają się argumenty, że w przeciwieństwie do mechanizmu ustawowego, gdy wszystkie świadczenia rosną o identyczny procent, tu emeryci dostający wyższe świadczenia mają niższe procentowo podwyżki.

Projekt ustawy "Godna emerytura", z którym Karol Nawrocki wyszedł podczas poniedziałkowego spotkania z seniorami w Sochaczewie, to kolejna ustawowa inicjatywa głowy państwa.

Łącznie do tej pory Nawrocki złożył 10 projektów ustaw. Pozostałe to:

  • "TAK! Dla CPK",
  • "PIT Zero. Rodzina na plus",
  • "Ochrona polskiej wsi",
  • projekt dot. zamrożenia cen energii elektrycznej,
  • projekt nowelizacji ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy,
  • projekt ustawy o Funduszu Rozwoju Technologii Przełomowych,
  • o obywatelstwie polskim,
  • o IPN,
  • Kodeksie karnym,
  • "Tak! Dla Polskich Portów".

Jak na razie żaden z tych projektów nie został uchwalony. Na dniach prezydent ma zgłosić ustawę, której celem ma być obniżka cen energii.

Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl

Przeczytaj źródło