Policjanci użyli gazu pieprzowego, potem trzykrotnie paralizatora. Mężczyzna nie żyje

2 tygodni temu 15

Po policyjnej interwencji z użyciem paralizatora w jednym z bydgoskich mieszkań 47-letni mężczyzna zmarł w szpitalu. Na razie nic nie wskazuje na błędy w działaniu policjantów – poinformował we wtorek nadkom. Przemysław Słomski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. Mężczyzna był tak pobudzony, że dopiero trzykrotne użycie paralizatora pozwoliło na założenie mu kajdanek.

Do zdarzenia doszło w poniedziałek.

Bezskuteczne użycie gazu pieprzowego

Policjanci ok. godz. 16.40 zostali wezwani do udzielenia wsparcia ratownikom medycznym w związku z agresywnym zachowaniem pacjenta z problemami natury psychicznej. 47-latek odgrażał się domownikom i ratownikom, z których jednego uderzył w twarz. Domownicy i ratownicy zamknęli 47-latka w jednym z pokoi. Po otwarciu drzwi mężczyzna, odgrażając się, ruszył na przybyłych policjantów, którzy użyli gazu pieprzowego, ale bez rezultatu.

Trzykrotnie użycie paralizatora i kajdanki

Agresor zaatakował funkcjonariusza, w związku z czym policjantka i ratownik próbowali go obezwładnić, ale ten był nadal agresywny. Dopiero trzykrotne użycie przez policjanta paralizatora pozwoliło na założenie mężczyźnie kajdanek na trzymane z przodu ręce, bo nie byli w stanie skuć go z tyłu. 47-latek cały czas był pobudzony i agresywny, dlatego funkcjonariusze byli zmuszeni do użycia siły. Po pewnym czasie mężczyzna uspokoił się, co pozwoliło na przełożenie mu kajdanek do tyłu.

Zastrzyk ze środkiem uspokajającym i śmierć

Jeden z ratowników zaaplikował mężczyźnie zastrzyk ze środkiem uspokajającym. Został on ułożony w tzw. pozycji bocznej bezpiecznej. Po około dwóch, trzech minutach zauważono, że najprawdopodobniej przestał oddychać. Policjanci zdjęli mu kajdanki, a ratownicy i lekarz przystąpili do resuscytacji. Nieprzytomnego mężczyznę podłączono do specjalistycznego sprzętu, a następnie przewieziono do szpitala. Pacjent zmarł przed godz. 19.

"Nic nie wskazuje na błędy policjantów"

Nadkom. Słomski podkreślił, że o sprawie poinformowano prokuratora i policjantów z Wydziału Kontroli KWP w Bydgoszczy i Biura Kontroli KGP, a także Biura Spraw Wewnętrznych Policji.

"Jak wynika ze wstępnych ustaleń, interweniujący funkcjonariusze działali zgodnie z procedurami i uprawnieniami. Patrol nie posiadał kamer nasobnych. Natomiast zabezpieczony został materiał wideo z użycia paralizatora. Na podstawie zeznań świadków i zabezpieczonego materiału dowodowego w tej chwili możemy stwierdzić, że nic nie wskazuje na błędy w działaniu policjantów" – podano w oświadczeniu KWP.

Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję

Przeczytaj źródło