Za pośrednictwem platformy X minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski poinformował, że w fabrykę uderzyło co najmniej pięć bezzałogowców. Według prezesa zarządu Barlinka Wojciecha Michałowskiego straty są "duże", na razie trudno je dokładnie oszacować. Na szczęście nikt nie zginął, choć kilku pracowników odniosło rany, w tym dwoje ciężkie. Wstępne szacunki mówią, że produkcja w winnickim zakładzie może zostać wstrzymana nawet na sześć miesięcy.
Służby ukraińskie i polski konsulat natychmiast zareagowały, organizując ewakuację i udzielając pomocy poszkodowanym. W komunikacie rządowym rzecznik Adam Szłapka zapewnił, że MSZ pozostaje w stałym kontakcie z firmą i władzami Ukrainy. Atak na fabrykę jest kolejnym dowodem na eskalację rosyjskich działań wymierzonych w cywilną i przemysłową infrastrukturę w Ukrainie. Jak komentują przedstawiciele polskiego rządu, takie uderzenia mają na celu wywołanie uczucia zagrożenia w krajach sąsiednich i osłabienie solidarności ze strony Polaków. "Zbrodnicza wojna Putina przybliża się do naszych granic" – ostrzegał Sikorski.