Rosja desperacko próbuje uzupełnić rosnące straty na froncie w Ukrainie. W obliczu braku ochotników Kreml wprowadza całoroczny pobór, licząc, że twarda ręka i finansowe zachęty zmuszą obywateli do wstąpienia w szeregi armii.
Całoroczny pobór i system „poleceń”
Władze w Moskwie wprowadzają nowy model mobilizacji, który nie przewiduje przerwy w poborze. Jak podaje „Rzeczpospolita”, w całej Rosji trwa rekrutacja, w której każdy, kto namówi znajomego do podpisania kontraktu z armią, może liczyć na premię w wysokości 100 tysięcy rubli.
Program „przyprowadź kolegę” to dowód, że Kreml ma coraz większe problemy z rekrutacją. Nawet wysokie nagrody finansowe nie są już w stanie przekonać Rosjan do walki na ukraińskim froncie.
Pieniądze już nie kuszą - regiony tną wypłaty dla rekrutów
Jeszcze niedawno lokalne władze kusiły ochotników ogromnymi sumami – w niektórych regionach nawet do 170 tysięcy złotych jednorazowej premii. Teraz jednak te wypłaty znikają lub są drastycznie obniżane.
W efekcie chętnych do służby jest coraz mniej, a wojsko ucieka się do przymusu. Wielu poborowych twierdzi, że nie otrzymało obiecanych pieniędzy lub że zostało wcielonych do armii bez jasnych informacji o warunkach kontraktu.
ZOBACZ TAKŻE: Nawrocki dodał nagranie z Trumpem i się zaczęło. „Dotrzymałem słowa”
Surowsze kary i strach zamiast motywacji
W obliczu kryzysu rekrutacyjnego Kreml sięga po narzędzia represji. Za „samowolkę” uznawane jest już opuszczenie jednostki na zaledwie dwa dni – wcześniej żołnierz miał na to aż dziesięć. Taki ruch ma zatrzymać falę dezercji, ale w praktyce tylko pogłębia frustrację w szeregach.
Eksperci wskazują, że zamiast ochotniczej mobilizacji, Rosja buduje armię opartą na przymusie, strachu i brutalnej dyscyplinie – co w dłuższej perspektywie może jeszcze bardziej osłabić jej zdolności bojowe.

1 tydzień temu
9







English (US) ·
Polish (PL) ·